Zdobycze spod Wiednia z Cieplic
12 września 1683 roku pod Wiedniem król Jan III Sobieski, dowodzący połączonymi wojskami katolickimi, pokonał wojska tureckie pod dowództwem wezyra Kara Mustafy. W ręce zwycięzców wpadł cały obóz turecki i wszystko co się w nim znajdowało.
Następnego dnia wieczorem, szczęśliwy władca napisał list do żony Marii Kazimiery: " W namiotach wezyrskich 13 septembra w nocy. Jedyna duszy i serca pociecho, najśliczniejsza i najukochańsza Marysieńko. Bóg i Pan nasz na wieki błogosławiony dał zwycięstwo i sławę narodowi naszemu o jakiej wieki przeszłe nigdy nie słyszały. Działa wszystkie, obóz wszystek, dostatki nieoszacowane dostały się w ręce nasze".
Każdy uczestnik bitwy zdobył coś dla siebie. Król spod Wiednia przywiózł do Rzeczpospolitej, m.in.: namioty tureckie, broń, klejnoty, a nawet pachnidła. Na Jasnej Górze w klasztorze Paulinów umieścił strzemię Kara Mustafy, które tam do dzisiaj się znajduje. Wiele przedmiotów przekazał na Zamek Królewski na Wawelu, a sporą część wywiózł do Wilanowa.
Wojska polskie nabrały tyle zdobycznych rzeczy, że później, w czasie kampanii na Węgrzech, spieniężone dawały im możliwość niezłej rozrywki i popijawy. Jak wspominają w pamiętnikach nasi dzielni husarze i pancerni, np. perskich dywanów używano jako podkładki pod koła wozów, aby przejechać przez błotniste drogi. Dlatego też niewiele ze zdobyczy tureckich trafiło później do kraju, za wyjątkiem tego, co przywiózł król.
Niestety królewskie trofea wiedeńskie zostały później albo zniszczone, albo zrabowane przez zaborców. Prusacy ograbili Wawel i nawet przetopili nasze insygnia koronacyjne, a Rosjanie zabrali namioty wezyrskie i broń do Petersburga i Moskwy. Rosyjskie zdobycze odzyskał częściowo Józef Piłsudski na mocy pokoju ryskiego (1921 r.) po wojnie polsko – bolszewickiej. Lenin musiał oddać to, co niegdyś nagrabili carowi. To co było wcześniej na Wawelu, bezpowrotnie przepadło.
Uczestnikiem bitwy pod Wiedniem był dobry znajomy Jana III Sobieskiego jeszcze z czasów, kiedy był hetmanem wielkim - Krzysztof Leopold Schaffgotsch. Hrabia znający język polski, często posłował w imieniu cesarza do Rzeczpospolitej i tak poznał przyszłego króla. Tak, jak inni uczestnicy bitwy, Krzysztof Leopold Schaffgotsch też skorzystał z podziału łupów. To co udało mu się uzyskać, przywiózł do Cieplic. Po wielu latach, kiedy jego potomek, hrabia Leopold Gotard Schaffgotsch przeniósł z Sobieszowa do obiektu pocysterskiego w Cieplicach Bibliotekę Majoracką i zorganizował w niej zbrojownię, umieścił w niej trofea przywiezione przez swego przodka. W 1847 roku oglądał je tam Wincenty Pol, który odwiedził Bibliotekę, jako wysłannik lwowskiego Ossolineum. W swoim liście (sprawozdaniu) pisał o tym co zobaczył:"...cesarskie (sułtańskie – przyp.aut.) choragwie Turkom odebrane i różne inne łupy na Turkach zdobyte, jako to bogate siodła, buzdygary, sahajdali, tarcze i karabele tureckie". Potwierdzają to fotografie z przełomu XIX i XX wieku, przedstawiające wnętrze zbrojowni. Widzimy na nich nie tylko siodła, tarcze, szable, ale także sajdaki i kołczany, łuki i strzały. Prawdopodobnie wszystkie te obiekty były w Cieplicach do początku 1945 roku.
Od maja/czerwca 1945 roku zdobycze spod Wiednia, tak jak Biblioteka Majoracka i inne zbiory Schaffgotschów znalazły się pod opieką władz polskich, a konkretnie powstającego Uzdrowiska Cieplice. Po upaństwowieniu zbiorów muzealnych w Polsce, w 1950 roku znalazły się w gestii państwa. I wtedy rozpoczął się podział tutejszych zbiorów i ich wywożenie do różnych instytucji. Eksponaty opuszczały Cieplice albo legalnie, albo nielegalnie. Wszystko to było mienie poniemieckie. Dopiero w czerwcu 1952 roku na Wawel wyjechały, jak się dzisiaj okazuje tylko pozostałości militariów, pochodzących z bitwy pod Wiedniem.
Przeprowadzona w 2012 i 2016 roku przez Muzeum Przyrodnicze w Jeleniej Górze kwerenda na Zamku Królewskim na Wawelu wykazała, że przechowywane tam jest 15 obiektów. Są to: kałkan (tarcza turecka), siodło na konia, rząd na konia, pałasz turecki z pochwą, szabla turecka z pochwą, pochwa polskiej szabli, pas do ubioru z terenu Siedmiogrodu, głownia sztyletu pochodzenia azjatyckiego, sztylet kama z pochwą, podpierścień na konia, rząd na konia, podpierścień i podogonie polskiej roboty. Wszystko z XVII wieku.
Nie wiadomo co stało się z buzdyganami, o których wspominał W. Pol, łukami, sajdakami, kołczanami, strzałami, pikami, buńczukami widocznymi na fotografiach. Musiały zostać zabrane z Cieplic już przed 1952 rokiem, bowiem Zamek Królewski na Wawelu zabrałby je razem z innymi militariami wschodnimi. Mogły "zniknąć" między 1945 a 1950 rokiem, kiedy zbiorami zarządzało Uzdrowisko i "lekką ręką" rozdawało eksponaty, komu tylko były potrzebne (tak zniszczeniu uległo ponad 1500 preparatów ptaków oddanych w celu upiększenia sal w Uzdrowisku w Szczawnie Zdroju, to jest więcej niż dzisiaj posiada ich w zbiorach Muzeum Przyrodnicze w Jeleniej Górze). Mogły też być zabrane przez jakąś instytucję państwową między 1950 a 1952 rokiem, ale brak jest na to dokumentów.
Tak więc z wiedeńskich zdobyczy Krzysztofa Leopolda Schaffgotscha do dzisiaj zachowały się obiekty, o których wiemy, przechowywane obecnie na Zamku Królewskim na Wawelu. O tym pamiętajmy, odwiedzając to miejsce , zwiedzając tamtejsze wystawy.
Część z tych obiektów możemy oglądać, właściwie codziennie, w internecie. Wystarczy włączyć polskie filmy fabularne, w których użyto ich jako rekwizyty. Chociażby ekranizacje trylogii Jerzego Hoffmana. W "Panu Wołodyjowskim" z 1969 roku, kałkan (tarcza turecka) wisi na ścianie w gabinecie (komnacie) hetmana Jana III Sobieskiego (Mariusz Dmochowski), kiedy rozmawia w Wołodyjowskim (Tadeusz Łomnicki), aby wrócił na żołnierską służbę. W "Potopie" z 1974 roku, kałkan, siodło i broń leżą przed królem Janem Kazimierzem (Piotr Pawłowski), kiedy to składane są jako dary od chana krymskiego, przez dowódcę oddziału posiłkowego (Leonard Andrzejewski). Broń turecka z obozu wielkiego wezyra Kara Mustafy, znajdująca się dzisiaj na Wawelu, była dwa razy zdobyta. Raz w 1683 roku przez śląskiego magnata Krzysztofa Leopolda Schaffgotscha w namiotach tureckich i drugi raz w latach 1945 – 1952 przez polskich muzealników ze zbiorów cieplickich.