O jednym z najważniejszych dokumentów Jeleniej Góry
Kronikarz Jeleniej Góry Johann Daniel Hensel (1751–1839) wspomniał, że kiedy zbierał materiały do swojego dzieła, korzystał z autentycznych źródeł: dokumentów, pamiętników, a nawet napisów z epitafiów. Prawdopodobnie, w zasobie archiwum ratusza, trafił na jeden z najważniejszych dokumentów dla dziejów miasta. Było to nadanie Jeleniej Górze herbu przez cesarza Rudolfa II w 1599 roku. Opowiada o tym Stanisław Firszt, dyrektor Muzeum Przyrodniczego w Jeleniej Górze.
Hensel wspominał, że dokument został sporządzony na pergaminie. Niestety, w czasie kiedy go oglądał, był uszkodzony i zabrudzony. U góry były wydrukowane bardzo ładne, duże i mniejsze litery, zdobione złotem. Niżej tekst pisany był ręcznie, bardzo starannie, jak wyraził się kronikarz "pięknym pismem". Zachowało się 29 wersów, w których były liczne braki w tekście. Ale to, co dało się odczytać, pozwoliło zorientować się, że jest to nadanie Jeleniej Górze herbu, przez cesarza Rudolfa II w 1599 roku. Brakowało dolnej części dokumentu, a zatem tej, gdzie mógł się znajdować nie tylko graficzny wzór herbu, ale i podpis cesarza oraz przywieszone do pergaminu pieczęcie.
Na zewnętrznej stronie dokumentu, prawdopodobnie w II poł. XVII lub na pocz. XVIII wieku, ktoś opisał krótko jego smutną historię. Ten wspaniały pergamin został znaleziony wśród wielu innych pergaminów i dokumentów na jeleniogórskim rynku, w II poł. 1640 roku, w czasie trwania wojny trzydziestoletniej. Po oczyszczeniu trafił ponownie do miejskiego archiwum. Tam nadano mu stosowny numer i włączono najwyraźniej do miejskiego zasobu i dlatego Hensel mógł go tam oglądać.
Jak to się stało, że tak cenny pergamin w pewnym momencie znalazł się na ulicy i był tak źle traktowany?
Na początku 1640 roku, w Jeleniej Górze stacjonowały oddziały szwedzkie. W dniu 4 maja, od południa i zachodu podeszły pod miasto wojska cesarskie pod dowództwem pułkownika Müntzera, ale zostały odparte. W lipcu, pod murami Jeleniej Góry pojawili się znowu żołnierze cesarscy pod dowództwem generała Golza. Zabrano z magazynów i młynów pod miastem wszystkie zapasy. Rozpoczęło się oblężenie. Obrońcy i atakujący budowali szańce ziemne i prowadzili ogień, m.in. z dział. Ostrzeliwanie miasta trwało prawie przez miesiąc. We wrześniu, jeszcze raz pod mury podeszły oddziały cesarskie, pod dowództwem Golza. Prowadzono znowu ostrzał armatni, budowano podkopy i zakładano miny do wysadzenia murów. Na szańcach, na murach i w wyłomach murów trwały krwawe walki! Poległych "grzebano na cmentarzu miejskim lub w międzymurzu". Szczątki poległych wówczas żołnierzy znalezione zostały w czasie badań archeologicznych, w latach 90. XX wieku, właśnie w międzymurzu przy wieży Bramy Zamkowej.
Przedłużające się oblężenie do listopada, spowodowało w mieście głód. Obrońcy wysyłali posłańców do Szwedów z prośbą o pomoc, ale wpadali oni w ręce oblegających. Jednego z nich powieszono w ogrodzie, który istniał przed fosą między Bramami Długą i Zamkową (dzisiaj teren targowiska "Flora"). W końcu blokadę na chwilę zniesiono dzięki interwencji oddziałów szwedzkich pod dowództwem generała Stahlhausa. Stwierdził on jednak, że miasto trzeba ewakuować razem z wycofującymi się Szwedami.
Żołnierze chcieli spalić miasto, ale w końcu od tego odstąpili. Zaczęli jednak plądrować budynki w trakcie opuszczenia ich przez mieszkańców. Spenetrowali też obiekty użyteczności publicznej, w tym ratusz. W strachu przed żołnierzami cesarskimi, Jelenią Górę opuścili prawie wszyscy jej mieszkańcy. Wg niektórych źródeł, w mieście pozostało osiem rodzin lub, jak podawały inne źródła, tylko osiem osób. Do pustego miasta wkroczyły wojska cesarskie i wtedy rozpoczęło się prawdziwe plądrowanie. Jak pisze kronikarz, oprócz majątków i zasobów prywatnych "wojna opróżniła i zniszczyła także budynek sądu i biblioteki". Wszystko poniewierało się po ulicach.
To najpewniej w tamtych dniach żołdacy czy to szwedzcy, czy cesarscy splądrowali jeleniogórski ratusz, wyrzucali zbędne i mało wartościowe wg nich przedmioty na ulice. Wśród nich znalazł się prawdopodobnie dokument o wielkiej wadze dla miasta - przywilej cesarza Rudolfa II z 1599 roku, nadający Jeleniej Górze herb. Został on odarty z pieczęci i nadawanego wzoru herbu, uszkodzony, zabrudzony, zbrukany i zdeptany.
Dokument zaczynał się majestatycznie: "My Rudolf Drugi z Bożej Łaski wybrany Rzymskim Cesarzem...". Zawierał w dalszej części wyjaśnienie, że został sporządzony na prośbę burmistrza i rajców, aby nadać miastu nowy herb i pieczęcie. Dalej wystawca oznajmiał: "my łaskawie ich wyrażoną prośbę przyjmujemy i rozpatrujemy". Później następował opis wyglądu herbu, zgodnie z regułami heraldyki. Tarcza herbowa miała być podzielona poprzecznie, z dołu po lewej do górnego prawego rogu. Dolna część miała być biała (srebrna), a górna niebieska. Na tarczy miała być ukazana postać jelenia w naturalnych kolorach z uniesioną lewą nogą, kroczącego po zielonym wzgórzu. Jeleń miał trzymać w pysku liść koniczyny. Na tarczy miał się opierać hełm z obu stron z niebieskim i białym (srebrnym) pokryciem (labrami). Ponad nim złota korona (mały klejnot), a nad nią przedstawiony do połowy jeleń, w naturalnych kolorach, gotowy do skoku. Po oby jego stronach skrzydła podzielone, lewe u góry niebieskie, a u dołu białe (srebrne). Prawe skrzydło, w odwrotnie ułożonych kolorach. Jaka szkoda, że zniszczono graficzny wzór herbu, a jego wygląd odtworzono później wyłącznie na podstawie zachowanego, tylko w części, opisu.
Opis w dokumencie, jak wspomniano, był niepełny i mało czytelny, dlatego w znacznej mierze został uzupełniony komentarzem i prawdopodobnymi zapisami Hensela.
Jeśli chodzi o sam herb to, jak wynika z dokumentu, Jelenia Góra już wcześniej go posiadała, a ten nadany w 1599 roku został uzupełniony w dodatki, m.in. w klejnot i hełm. Taki herb miasta stosowany był do 1945 roku. Każdy herb zawierał w sobie odpowiednią symbolikę. Sposób jej odczytania, w przypadku tego dawnego herbu Jeleniej Góry, poszedł już dawno w zapomnienie.
Po wojnie nowy herb Jelenia Góra uzyskała w 1961 roku. Dzisiaj obowiązujący herb Jeleniej Góry pochodzi z 1996 roku. Jest prosty w formie i też zawiera symbolikę. Wydaje się, że projektantowi tego znaku graficznego chodziło o to, aby pokazać polskiego jelenia (czerwony jeleń na białym tle), kroczącego prawdopodobnie po Karkonoszach. Rogacz ten, trzymając w pysku gałązkę dębu z trzema żołędziami, miał chyba symbolizować siłę miasta.
W dawnym herbie kolor niebieski symbolizował zapewne stałość i wierność, a kolor biały (srebrny) nieskazitelność i czystość. Liść koniczyny w pysku jelenia to znak szczęścia i pomyślności (w chrześcijaństwie symbolizował Trójcę Świętą). Kolor biały (a właściwie srebrny) mógł wiązać się z jeleniogórskim górnictwem. Od 1498 roku, Jelenia Góra posiadała część udziałów we wsi Jeżów Sudecki. I to wtedy założono tam kopalnie. Jeżów stał się własnością miasta w całości od 1506 roku. Oprócz złota (małe ilości), wydobywano tam przede wszystkim srebro (stąd nazwa pobliskiej góry – Srebrna Góra). Kopalnie te upadły podczas wojny trzydziestoletniej (1618 – 1648).
Ten wspaniały i wg Hensela piękny dokument, dotyczący jakże ważnego dla miasta aktu nadania herbu, bogato zdobiony i złocony zachował się do naszych czasów. Jest przechowywany w zbiorach Oddziału Jeleniogórskiego Archiwum Państwowego w Jeleniej Górze (Repertorium dokumentów, nr 624).