Skąd wziął się Neptun na jeleniogórskim Rynku
Na rynkach prawie wszystkich miast zachodnio– i środkowoeuropejskich, oprócz ratusza, pręgierza i wagi (te urządzenia przetrwały tylko w niewielu miejscowościach) znajdują się studnie, a częściej fontanny, przyozdobione figurą Neptuna. Najsłynniejsza tego typu rzeźba, znajduje się w zespole Fontanny Neptuna w Gdańsku. Miał swojego Neptuna także Wrocław (na placu Nowy Targ), mają go do dzisiaj Legnica i Świdnica. Ma go też Jelenia Góra.
- Rzeźby Neptuna (Posejdona) nie dziwią w miastach nadmorskich, bowiem ten starożytny bóg, wg mitologii rzymskiej, był głównie panem wód morskich. Przemieszczał się na delfinach, jak na rumakach, a trójzębem wzbudzał sztormy i wielkie fale. Jego przedstawienia znamy ze starożytności. W średniowieczu, tak jak inni dawni bogowie, musiał odejść w zapomnienie, za sprawą walki Kościoła Katolickiego z pogaństwem. Tymczasem na gruzach starożytnych miast, tworzyły się miasta średniowieczne. Powstawały też zupełnie nowe ośrodki w północnej, środkowej i wschodniej Europie. W XII w. nastąpił wyraźny rozwój handlu między tymi centrami osadniczymi. Rozwinęły się szlaki handlowe, tak lądowe , jak i morskie. Przewożono coraz większe ilości towarów i w coraz większym asortymencie – mówi Stanisław Firszt, dyrektor Muzeum Przyrodniczego w Jeleniej Górze.
Aby ułatwić transakcje handlowe, zabezpieczyć szlaki i osiągnąć jak największe zyski, najpierw kupcy (główna siła napędowa miast), a później miasta zaczęły zawiązywać związki. Najsławniejszym z nich był Związek Hanzeatycki, potocznie zwany Hanzą, powstały w XII wieku, w wyniku porozumienia miast nadmorskich północnej Europy. Wśród tych związków najsilniejsza była Hanza niemiecka, która w XIV – XVI w., mogła wystawić własną flotę wojenną dla ochrony szlaków żeglugowych przed korsarzami. Do Hanzy należały głównie miasta nadmorskie: Lubeka, Szczecin, Kołobrzeg, Brema, Gdańsk, Królewiec czy Ryga. Ich powiązania handlowe sięgały daleko na południe, dlatego do Hanzy należały także miasta znacznie oddalone od akwenów morskich, np.: Magdeburg, Goslar, Berlin, Kolonia, Toruń, Kraków czy Wrocław.
- Z tymi wielkimi ośrodkami hanzeatyckimi współpracowały niewielkie miasta, np. Jelenia Góra. Tu, na terenach górskich, zagrożeniem nie byli piraci, ale zwykli złodzieje i bandyci oraz rycerze - rabusie napadający na kupców. Dlatego miasta te zakładały tu także związki do obrony szlaków handlowych. W 1346 r. powstał Związek Sześciu Miast Górnołużyckich, do którego należał, m.in. Lubań. W tym samym roku powstał też Związek Miast Księstwa Świdnickiego i Jaworskiego, do którego należały: Bolesławiec, Jawor, Lwówek Śląski, Świerzawa, Chojnów, Wleń, Złotoryja i Jelenia Góra – opowiada dyrektor.
Po wyprawach Vasco da Gammy, Kolumba i Magellana, otworzyły się światowe rynki handlu morskiego. Zbiegło się to z okresem renesansu i zainteresowaniem kulturą antyczną. Po wiekach zapomnienia, w XVI w. powrócił Neptun, który z czasem stał się symbolem żeglarzy i flot kupieckich, przemierzających morza i oceany. Los kupieckich statków zdany był na łaskę Neptuna. Wywołany przez niego sztorm, mógł je zatopić wraz z towarami. A od tego właśnie handlu zależał byt i pomyślność nadmorskich miast. Stąd postać Neptuna pojawiła się tam, w formie rzeźb, na centralnych placach i miała symbolicznie nawiązywać do ścisłego związku tych ośrodków z morzem.
- Wspomniany Związek Hanzeatycki skupiał też, jak wspomniano wyżej, miasta lądowe, ale związane z nadmorskim handlem, więc i tu na rynkach, często przy fontannach, ustawiano rzeźby Neptuna. Symbolizowało to dalekosiężne kontakty handlowe danego ośrodka. Tak też było w Jeleniej Górze. Do I poł. XVII w. Jelenia Góra była stosunkowo niewielkim miastem, o małym znaczeniu handlowym (głównie wyroby tkackie – gruby tiul). Wszystko zmieniło się, w 1625 r., kiedy to w mieście utkano pierwsze cienkie tiule lniane, na handel którymi, Jelenia Góra uzyskała monopol cesarski. W 1658 r. producenci tego ekskluzywnego wówczas płótna, założyli Cech Obywateli i Kupców, przekształcony w 1675 r. w Konfraterię Kupiecką. Na handlu tymi woalami wzbogaciły się rodziny kupieckie: Mohrenthal, Buchs, Holtzhausen, Glafey, Franz, Gottfried, Tietze, Winckler, Martens czy Mentzel. Szczyt potęgi jeleniogórskiego handlu woalami miał miejsce w XVIII wieku. Wtedy to wywożono z miasta do krajów posiadających rozbudowane floty handlowe bele płótna lnianego do magazynów w Hamburgu, Bremie, Amsterdamie, Kadyksie, Genui. Załadowywano je na statki i morzem trafiały do angielskich, francuskich, hiszpańskich, portugalskich i holenderskich kolonii – opowiada Stanisław Firszt.
Fortuna jeleniogórskich kupców woalami rozkwitła na zamorskim handlu. Ten związek z morzem był już widoczny na pieczęci Cechu Obywateli i Kupców z 1658 r. w postaci galeonu kupieckiego. Rozwijający się handel woalami o zasięgu światowym był powodem do dumy jeleniogórskich kupców.
- To prawdopodobnie jeden z nich zlecił ok. 1730 r. mieszkającemu w Jeleniej Górze rzeźbiarzowi Josephowi Antonowi Bechertowi wykonanie rzeźby Neptuna, stojącego na delfinach i dzierżącego trójząb. Rzeźba ta, zdobiła prawdopodobnie jedną z podmiejskich siedzib kupieckich, podkreślając zamorskie kontakty handlowe jej właściciela. Kiedy z końcem XVIII i początkiem XIX w. zaczął zamierać handel woalami, skończył się "złoty wiek" jeleniogórskiego handlu. Dawne bogactwo miejscowych kupców stopniowo zaczęło odchodzić w zapomnienie, chociaż do dzisiaj pozostało wiele jego śladów, np. kaplice grobowe przy kościele Podniesienia Krzyża Pańskiego (dawny Kościół Garnizonowy) – mówi dyrektor.
Rozwijające się miasto wchłaniało przedmieścia, w tym dawne ogrody i wille jeleniogórskich kupców. Większość tych obiektów rozebrano i nie ma po nich śladu.
- Prawdopodobnie wówczas, po 1828 r., wspomniana wcześniej rzeźba Neptuna trafiła na jeleniogórski rynek i ozdobiła fontannę istniejącą już pod Ratuszem. Stoi tam do dziś i przypomina o minionej świetności miasta i jego dawnych zamorskich kontaktach – dodaje Stanisław Firszt.