O nowożytnej "wędrówce ludów" przed 70. laty
Znany z historii starożytnej, tzw. okres wędrówek ludów, przypadający na lata 375 – 570, pełen niepokojów i wielkich przemieszczeń ludności, zrywania tradycyjnych więzi i tworzenia się nowych form i stosunków na terenie Europy Środkowej, był niczym w porównaniu z tym co wydarzyło się na tym samym mniej więcej obszarze w latach 1945–1949. Dotyczyło to też Dolnego Śląska i Jeleniej Góry.
- Śląsk od XIII w. stopniowo zniemczał się. Był to proces wielowiekowy, o podłożu politycznym, demograficznym i kulturowym. Do 1945 r., na podstawie prowadzonych spisów, na Dolnym Śląsku doliczono się już tylko 16 tys. osób polskiej ludności autochtonicznej. Wybuch II wojny światowej i okupacja ziem byłej II Rzeczypospolitej oraz polityka III Rzeszy, skutkowała sztucznym – wymuszonym napływem obywateli polskich na Dolny Śląsk. Byli to początkowo jeńcy wojenni, a następnie dziesiątki jak nie setki tysięcy robotników przymusowych i więźniów obozów koncentracyjnych.
Ekspansja żywiołu niemieckiego na tereny wschodniej Europy, rozpoczęła się w średniowieczu i posuwała się przede wszystkim wzdłuż pasm górskich Sudetów i Karpat. Stąd duże skupiska niemieckie pojawiły się w Sudetach i dużej części Karpat, aż do Siedmiogrodu (Rumunia). Wielu Niemców osiedliło się w Panonii (Węgry). Nie podobało się to odrodzonym po 1918 r. nowym państwom: Republice Czechosłowacji, Rzeczypospolitej Polskiej, Republice Węgierskiej i Królestwu Rumunii – opowiada Stanisław Firszt, dyrektor Muzeum Przyrodniczego w Jeleniej Górze.
Jeszcze przed wybuchem II wojny światowej, po zajęciu Sudetów czeskich przez III Rzeszę w 1938 r., narodziła się koncepcja wysiedlenia w przyszłości Niemców z Europy Środkowej. Jej twórcami byli Edward Benes i Hubert Ripka. Sformułowali oni ją definitywnie w 1943 r., a przywódcy mocarstw walczących z hitlerowskimi Niemcami stopniowo stawali się jej zwolennikami. Pierwszy okres II wojny światowej (1939 – 1942) charakteryzował się zwycięskim pochodem „Tysiącletniej Rzeszy”. Od 1942 – 1943 r., wszystko zaczęło się zmieniać. Alianckie lotnictwo zaczęło bombardować większe niemieckie miasta, co spowodowało ewakuację z tych zagrożonych miejsc, szczególnie od 1944 r., nie tylko obiektów przemysłowych i dóbr kultury, ale znacznej liczby ludności cywilnej (tak jak miało to miejsce wcześniej w Anglii).
- Wielu Niemców, w większości kobiety z dziećmi, lokowano w mniejszych miejscowościach, oddalonych od centrów, o małym znaczeniu gospodarczym, komunikacyjnym, militarnym i strategicznym. Do takich miejsc należała Jelenia Góra i cała Kotlina Jeleniogórska. Liczba mieszkańców w tym okresie znacznie tu wzrosła. Niemieckie wojska cofały się na wszystkich frontach (szczególnie na wschodnim). W sierpniu 1944 r., wybuchło Powstanie Warszawskie (trwało 63 dni). Miało uprzedzić wkroczenie Armii Czerwonej do Warszawy. Tymczasem wojska sowieckie zatrzymały się latem 1944 r. na linii Wisły. Dopiero 12 stycznia 1945 r. ruszyła tzw. Ofensywa Zimowa (wzięły w niej udział I i II Armia Wojska Polskiego). W kierunku Śląska ruszyły wojska I Frontu Ukraińskiego. Już na Konferencji Jałtańskiej (4 – 11 lutego 1945 roku) mocarstwa podjęły decyzje o zmianie granic i przesiedleniu ludności po zakończeniu działań wojennych. Ustalono też wstępnie przyszłe granice Polski. W kwietniu 1945 roku front zatrzymał się na linii Odry wraz ze zdobytymi przyczółkami (oblężona twierdza Wrocław broniła się zaciekle) – mówi dyrektor.
Wiosną i latem 1944 r., na zachód, z Górnego Śląska, Wrocławia i jego okolic ewakuowano wiele niemieckich urzędów. Na drogach pojawili się uciekinierzy przed wojskami radzieckimi. Część z nich trafiła do Kotliny Jeleniogórskiej i do samej Jeleniej Góry. Ludność miasta podwoiła się. Tymczasem zwycięskie wojska oczyszczały teren między Wisłą i Odrą, a ich dowództwo przygotowywało tzw. Operację Berlińską. Od drugiej połowy kwietnia 1945 r., machina wojenna Związku Radzieckiego ruszyła na zachód. Znad Odry od północy ruszył 2 Front Białoruski (marszałek Rokossowski), w centrum - 1 Front Białoruski (marszałek Żukow), a od południa - 1 Front Ukraiński (marszałek Koniew).
- Liczba niemieckich uciekinierów na zachód wzrosła diametralnie. W miarę zbliżania się Sowietów, także z Jeleniej Góry i z Kotliny Jeleniogórskiej uciekło tysiące ludzi. Jeszcze w lutym 1945 r., z Cieplic wyjechała rodzina Schaffgotschów. Ewakuacja odbywała się często na siłę, pod przymusem, w zimie. Pod koniec kwietnia 1945 r., na Dolnym Śląsku pozostało jeszcze 827.846 Niemców. Po kapitulacji Niemiec, 8 maja 1945 roku, ruch ludności wzmógł się we wszystkie strony. Jedni Niemcy sami wyjeżdżali, a inni zaczęli wracać do rodzinnych miejscowości, licząc, że przyszła granica Polski będzie przebiegała nie na Nysie Łużyckiej, ale na Nysie Kłodzkiej. W ten sposób powróciło na Dolny Śląsk od 300 tys. do 400 tys. Niemców. Trwał też ruch ludności polskiej powracającej do rodzinnych stron z niewoli, obozów koncentracyjnych i miejsc przymusowej pracy – opowiada Stanisław Firszt.
Polskie władze już w czerwcu 1945 r. rozpoczęły na własną rękę wysiedlanie na zachód Niemców z przyszłego pasa nadgranicznego. W dniach 17 lipca – 2 sierpnia 1945 r. odbyła się Konferencja Poczdamska. Jeszcze w czasie jej trwania, 31 lipca 1945 r., zarządzeniem pełnomocnika rządu polskiego, na okręg administracyjny Dolnego Śląska, zobowiązano pełnomocników obwodowych do prowadzenia rejestracji wszystkich Niemców, chętnych do wyjazdu. W podpisanym Układzie Poczdamskim, w rozdziale IX, uznano, że terytoria na wschód od Świnoujścia – Odry – Nysy Łużyckiej oraz południowa część Prus Wschodnich wraz z obszarem Wolnego Miasta Gdańska, zostaną przekazane pod administrację polską.
- Na tym obszarze zamieszkiwało wówczas ok. 3,5 mln Niemców, w tym na Dolnym Śląsku ok. 1,5 mln. Mocarstwa stwierdziły, że współżycie Polaków z Niemcami, po doświadczeniach wojennych będzie niemożliwe. Dlatego w pkt. 13 Układu zapisano: "Konferencja doszła do następującego porozumienia w sprawie Niemców z Polski, Czechosłowacji i Węgier: Trzy rządy rozważyły sprawę pod każdym względem, uznają, że należy przedsięwziąć przesiedlenie do Niemiec ludności niemieckiej lub jej elementów pozostałych w Polsce, Czechosłowacji i na Węgrzech. Zgodne są co do tego, że wszelkie przesiedlenia powinny odbywać się w sposób uporządkowany i humanitarny – cytuje dyrektor.
W tym samym okresie zmieniały się wschodnie granice Polski, chociaż tak naprawdę zmieniły je już we wrześniu 1939 r. hitlerowskie Niemcy i Związek Sowiecki. Teraz, pod presją Stalina, zgodziły się na to inne europejskie mocarstwa. Z dawnych terenów wschodnich II Rzeczypospolitej też należało przesiedlić setki tysięcy Polaków (część osób wyjechała dobrowolnie, a część przymusowo). We wrześniu 1945 r. Jelenia Góra liczyła 36.982 mieszkańców, w tym 27 tys. Niemców i 9.820 Polaków. Zaczął wchodzić w życie Układ Poczdamski. 31 października 1945 r., w Poczdamie, podpisano umowy z władzami radzieckimi "O repatriacji Niemców z Polski. O przekazywaniu Niemców przez Frost" do sowieckiej strefy okupacyjnej. Oficjalnie akcję wysiedleń rozpoczęto dopiero w lutym 1946 r. Wówczas na Dolnym Śląsku mieszkało 1.934.791 osób, w tym 1.234.425 Niemców, 680 tys. Polaków i ok. 11 tys. osób innych narodowości. W Jeleniej Górze było 20.691 Niemców i 19.300 Polaków. Wśród Niemców przeważały kobiety z dziećmi, ludzie starzy i chorzy.
- Pierwszą fazę wysiedleń (od lutego 1946 r.) nazwano "Operation Swallow" ("Operacja Jaskółka"), którą Niemcy interpretowali jako zapowiedź jej zakończenia zanim wrócą jaskółki (zbliżała się wiosna). Operacja trwała jednak dłużej, bo do 21 października 1947 r.. W tym czasie w 773 transportach, wywieziono 1.298.562 Niemców. W Jeleniej Górze przebiegała ona dość sprawnie i była to dobrze zorganizowana akcja, która rozpoczęła się praktycznie 23 maja 1946 r. I tak: w marcu 1946 r. miasto zamieszkiwało 19.710 Niemców i 21.800 Polaków, w maju 1946 r. Niemców było już tylko 8.045, a Polaków - 29.201. W styczniu 1947 pozostało 284 Niemców, a liczba Polaków wzrosła do 35.197. W październiku 1947 r. akcję wstrzymano, bowiem zorientowano się, że nie można wywieźć wszystkich Niemców, ponieważ część z nich to fachowcy (pracownicy przemysłu węglowego, metalurgicznego, energetycznego, ceramicznego, szklarskiego, lniarskiego i mechanicznego). Ich wyłączono z transportów, zaopatrując w tzw. karty reklamacyjne. Karty te chroniły ich i gwarantowały im mieszkania oraz mienie przed zarekwirowaniem – mówi Stanisław Firszt.
Ministerstwo Ziem Odzyskanych wyznaczyło ostateczny termin wyjazdu wszystkich Niemców z Dolnego Śląska na 1 listopada 1947 r. Zaczęto weryfikować karty reklamacyjne, bowiem Niemcy nie chcieli wyjeżdżać i często je fałszowali. Karty były różnych kolorów. Tylko posiadacze zielonych kart (wybitni specjaliści) mogli zostać. Po weryfikacji było to 12.141 osób na całym Dolnym Śląsku. Karty różowe (Niemcy pracujący na rzecz Armii Radzieckiej) jeszcze bardziej chroniły przed depatriacją 11.000 osób. Jak się okazało, na dzień 31 grudnia 1947 r., na Dolnym Śląsku mieszkało jeszcze 59.000 Niemców (pracownicy z rodzinami).
- Ludność polska w latach 1945 – 1947 bardzo chętnie osiedlała się na Dolnym Śląsku. Szczególnie atrakcyjna była niezniszczona Jelenia Góra i cała Kotlina Jeleniogórska. Meldowano się na pobyt stały lub czasowy. Meldunki czasowe były często fikcją, a ich posiadacze okazywali się zwykłymi szabrownikami, wywożącymi samochodami nieuczciwie przejęte lub zdobyte dobra do tzw. "Centralnej Polski". Wyjazdy na "szaber" były nagminne. Doskonale pokazuje tę sytuację jedna ze scen polskiego filmu fabularnego pt. "Skarb" z 1947 r. Otóż kierowca autobusu, poszukujący mieszkania w zniszczonej Warszawie trafia do urządzonej przez panią Malikową sutereny. Na stoliku widzi małą rzeźbę i pyta gospodyni: - Z majoliki?; - Nie, z Jeleniej Góry! - odpowiada dumna właścicielka lokalu – cytuje dyrektor.
W czerwcu 1948 r. w Jeleniej Górze mieszkało jeszcze 304 Niemców. Ci specjaliści byli niezbędni do podtrzymania produkcji przemysłowej i mogli uzyskać zgodę na wyjazd w Ministerstwie Spraw Zagranicznych dopiero po zastąpieniu ich przez kwalifikowanych pracowników polskich. Jeśli taką zgodę uzyskali, mogli wyjechać do Brytyjskiej Strefy Okupacyjnej (tak było już po 1949 r., bo w tym czasie powstała NRD). Skorzystało z tego m.in. ok. 3.000 górników z wałbrzyskich kopalni węgla. Na całym Dolnym Śląsku w 1950 r. pozostało jeszcze 51.578 Niemców (w rejonie Wałbrzycha - 17204, w Kłodzku - 5259, w Jaworze, Dzierżoniowie, Kamiennej Górze, Złotoryi i we Wrocławiu po ok. 1.000 a w Jeleniej Górze - 384).
- Do 1951 r., w Cieplicach pracowało wielu Niemców w Fabryce Maszyn Papierniczych, a w miejscowym Muzeum, np. preparator – konserwator Kurt Martini, syn Georga Martiniego. Wiele Niemek wyszło za mąż za Polaków i przyjęło ich nazwiska. Dzisiaj Jelenia Góra to miasto potomków tych, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia stron rodzinnych na wschodzie (z Kresów), tych którzy przyjechali tu z centralnej Polski, na tzw. "Zachód" (nazywany później "Dzikim Zachodem") oraz tych, którym udało się pozostać na ziemi ojców. Nie powinien dziwić więc fakt, że działają tu Towarzystwo Przyjaciół Lwowa i Kresów Południowo – Wschodnich, jak i Niemieckie Towarzystwa Społeczno – Kulturalne – mówi Stanisław Firszt.