Pobiegnijmy do Betlejem
Opuśćmy na ten świąteczny czas Kotlinę Jeleniogórską, aby udać się do Betlejem. Nie tego wprawdzie, gdzie narodził się Zbawiciel, lecz osady pod Krzeszowem, nazwaną w ten iście bożonarodzeniowy sposób.
Skoro święty Józef patronuje pomocniczej świątyni krzeszowskiej bazyliki Matki Bożej Łaskawej, to dlaczego w okolicy nie miałoby być Betlejem? Zapewne tak w 1674 roku pomyślał Bernard Rosa, opat zespołu klasztornego.
I rozpoczęła się budowa, zakończona w 1680 roku. Efekt? Kaplica, pawilon opacki na wodzie i budynek gospody. Słowem: Bethlehem, jak Niemcy nazywali to miejsce, położone u stóp Anielskiej Góry.
– Wnętrze pawilonu w całości pokrywają iluzjonistyczne malowidła oparte na motywach architektonicznych ze scenami ze Starego Testamentu związanymi treściowo z wodą – pisze Wojciech Kapałczyński, szef jeleniogórskiej delegatury Służby Ochrony Zabytków.
Malowidła powstały najpewniej w warsztacie Michała Willmanna, zwanego śląskim Rembrandtem. Ale pewności co do osoby autora nie ma. Możliwe, że wykonał je któryś z uczniów mistrza. Wykonane są bezpośrednio na modrzewiowym deskowaniu ścian lub też na płótnie naklejonym na drewno.
Niewiele brakowało, aby te cenne dzieła nie dotrwały do dziś. Na początku lat 70. ubiegłego wieku pawilon był niemal na granicy ruiny. Udało się go jednak uratować.
Dzieje głowy Świętej Rodziny, czyli św. Józefa można za to podziwiać we wspomnianej świątyni pomocniczej. Tam pracował sam mistrz Wilmann, który perfekcyjnie wykonał polichromie ścienne.
Realizację wielkiego cyklu malowideł zaczął w roku 1693, a zakończył w październiku dwa lata później.
– Polichromia wykonana jest w technice fresku mokrego (w prezbiterium widoczne granice dniówek, szwy dniówek i szwy autorskich zmian - łat), z wapiennymi impastami i wykończeniami na bazie barwników zmieszanych z mlekiem wapiennym – opisuje Kapałczyński.
Odnowione freski, na których biblijnym postaciom autor dał twarze współczesnych sobie mieszkańców Krzeszowa i okolicznych wiosek, można oglądać do dziś. Na niektórych, wśród tłumu, malarz sportretował sam siebie. A za scenerię do obrazów wybrał krzeszowskie krajobrazy.
Na ilustracjach widzimy fragmenty obrazów z dwóch ołtarzy namalowanych w cyklu „Siedmiu radości świętego Józefa”. Pierwszy przedstawia narodzenie Chrystusa, drugi – pokłon, który pasterze złożyli Dzieciątku.