Tragiczny los cieplickiego(?) misia
W maju 2017 r. do Muzeum Przyrodniczego w Jeleniej Górze zwrócił się dr Marek Nienałtowski, który zajmuje się historią zamku w Oleśnicy. Jak napisał, ostatnim właścicielem zamku był Wilhelm Hohenzollern, który jako zapalony myśliwy, zgromadził tam wielkie kolekcje poroży i innych trofeów myśliwskich.
Po wojnie na zamku pojawił się preparat niedźwiedzia brunatnego i sądzono, że pochodził on z dawnych zbiorów Hohenzollerna. Jednak według relacji mieszkańców Oleśnicy i byłych harcerzy ten wypchany niedźwiedź miał być znaleziony w piwnicach zamkowych podczas porządkowania tych pomieszczeń przez harcerzy, którzy w 1974 r. zajmowali obiekt.
Według innych relacji, harcerze przywieźli niedźwiedzia ze sobą z Cieplic, bo to właśnie tam, w Pałacu Schaffgotschów znajdowała się Centralna Szkoła Instruktorów Harcerstwa do 1974 r., do czasu, kiedy obiekt ten zaczęła przejmować Politechnika Wrocławska. Niedźwiedź miał towarzyszyć harcerzom w Oleśnicy już na pierwszym turnusie i pochodził z Pałacu Schaffgotschów.
Harcerze w Cieplicach mieli swój ośrodek w latach 1957-1974. Wówczas to Muzeum Śląskie we Wrocławiu (dzisiaj Muzeum Narodowe we Wrocławiu) zabierało z Muzeum Przyrodniczego w Cieplicach Śląskich Zdroju wiele elementów wyposażenia i obiektów muzealnych, w tym modeli dermoplastycznych zwierząt. W istniejących, dostępnych spisach tych preparatów, nigdzie nie był wymieniony wspomniany wyżej niedźwiedź.
W tym też czasie, Muzeum Śląskie we Wrocławiu urządzało ekspozycje na zamku w Bolkowie, który mu wówczas podlegał. W 1971 roku, Muzeum Archeologiczne we Wrocławiu, zaczęło urządzać własny oddział na zamku w Oleśnicy i przygotowywało w nim wystawy. W 2 poł. lat 60. i w 1 poł. lat 70. XX w., wspomniany niedźwiedź znajdował się na pewno na zamku w Bolkowie, co potwierdzają fotografie z tamtego czasu i naoczni świadkowie, w tym autor tego artykułu.
W 1976 r., kiedy tworzyły się nowe województwa, zamek Bolków znalazł się na terenie województwa jeleniogórskiego i stał się oddziałem Muzeum Okręgowego w Jeleniej Górze (dzisiaj Muzeum Karkonoskie w Jeleniej Górze). Wtedy to, a może rok wcześniej Muzeum Śląskie we Wrocławiu (wówczas już Muzeum Narodowe we Wrocławiu) zaczęło zabierać z zamku swoje eksponaty. Ostatecznie zabrano je po włamaniu i pożarze na zamku w 1982 r. W obiekcie pozostały tylko armaty z herbami Schaffgotschów, które do dzisiaj tam się znajdują. Armaty te trafiły na zamek Bolków w 1954 r. i być może razem z nimi na zamek trafił wspomniany wyżej niedźwiedź.
Później w 1974 lub 1975 r., kiedy likwidowano tam ekspozycje stałą, niedźwiedź w jakiś sposób mógł trafić na zamek w Oleśnicy, gdzie tworzono filię Muzeum Archeologicznego we Wrocławiu. O pobycie niedźwiedzia na zamku w Oleśnicy świadczą fotografie. Jednak, co sprawdziło Muzeum Przyrodnicze w Jeleniej Górze, obiekt ten nigdy nie był na stanie, ani na żadnej wystawie tej placówki na zamku. W związku z tym, Muzeum Przyrodnicze w Jeleniej Górze zwróciło się we wrześniu 2017 r., z zapytaniem o ten dermoplastyczny preparat do Muzeum Narodowego we Wrocławiu. W odpowiedzi czytamy: „W Muzeum Narodowym we Wrocławiu nie znajdują się żadne dokumenty dotyczące interesującego Was preparatu niedźwiedzia brunatnego eksponowanego w latach 60. i 70. XX w. w Bolkowie.
Zatem świadkowie i zdjęcia niedźwiedzia są, ale żadna placówka muzealna nie chce się do niego przyznać. Jedno jest pewne, że niedźwiedź eksponowany przez Muzeum Śląskie we Wrocławiu na zamku w Bolkowie, w niewyjaśnionych okolicznościach trafił ok. 1974/1975 roku na zamek w Oleśnicy i stał się „pupilkiem” harcerzy. Oni też, kiedy likwidowana była Centralna Szkoła Instruktorów Harcerstwa w Oleśnicy w 1 poł. 1992 r. zabrali go ze sobą do Ośrodka Szkolno-Wypoczynkowego ZHP Głodówka k. Zakopanego.
Obecne fotografie tego obiektu potwierdzają, że jest on tożsamy do przedstawionego na zdjęciach z Bolkowa i Oleśnicy. Dzisiaj jego stan jest fatalny a służy on jako obiekt do zabawy. Jeżeli rzeczywiście pochodzi z dawnych zbiorów Schaffgotschów to może być preparatem jednego z ostatnich niedźwiedzi, które żyły niegdyś w Karkonoszach. Los tego cennego obiektu jest tragiczny. Jest to przykład jednego obiektu naszego dziedzictwa narodowego, który oderwany od kontekstu i przekazany w nieodpowiednie ręce staje się nic nieznaczącym, starym rupieciem, wykorzystywanym do godnego pożałowania celu.