Fryderyk Wilhelm III "przyjaciel" Polaków
W 1770 roku, w rodzinie króla pruskiego Fryderyka Wilhelma II (bratanka Fryderyka II Wielkiego), uczestnika II i III rozbioru Rzeczpospolitej urodził się syn, któremu nadano imiona po ojcu. Po koronacji ojca (po bezpotomnej śmierci Fryderyka II Wielkiego) w 1786 roku Fryderyk Wilhelm III stał się oficjalnym następcą tronu.
Dwudziestokilkuletni młodzieniec wziął udział w walkach przeciw Francji w latach 1792 – 1794, a rok później, jego ojciec podczas III rozbioru Rzeczpospolitej, w 1795 roku sprofanował groby królewskie i ograbił skarbiec królów polskich na Wawelu. Korony i insygnia zostały na jego polecenie wywiezione do Królewca. Być może była to zemsta Hohenzollerna za hołd pruski z XVI wieku.
Król Fryderyk Wilhelm II jako przykładny ewangelik, po ostatecznym rozbiorze Rzeczpospolitej, zwalczał religię katolicką, którą utożsamiał z polskością. Nie lepiej było katolikom, kiedy na tron pruski w 1797 roku wstąpił Fryderyk Wilhelm III. W czasie kolejnych koalicji przeciwko Napoleonowi starał się on utrzymać neutralność, ale kiedy za sprawą władcy francuskiego utworzono Związek Reński, składający się z szeregu państw niemieckich zależnych od Francji, Fryderyk, w 1806 roku wypowiedział wojnę Napoleonowi. I to był jego wielki błąd. Oto bowiem wojska francuskie szybko, bo jeszcze tego samego roku, pokonały Prusaków w bitwach pod Jeną i Auerstadt. Francuzi zajęli Berlin i posunęli się aż za Warszawę. Wojska pruskie, wspomagane przez Rosjan broniły się tylko na Pomorzu Wschodnim. Po kilku bitwach i jednej decydującej pod Frydlandem, gdzie Francuzi pokonali Rosjan, los Prus był przesądzony. Na Śląsku padły twierdze w: Kłodzku, Nysie, Głogowie, Brzegu, Wrocławiu i Świdnicy. Utrzymała się tylko załoga Srebrnej Góry.
Przegrana wojna Prus i Rosji z Francją skończyła się pokojem w Tylży. W dniu 7 lipca podpisano pokój z Rosją (za odstąpienie od pomocy Prusom, Francuzi zaakceptowali aneksję Finlandii i Mołdawii przez Rosję), a 9 lipca podpisano pokój z Prusami (utworzono Wolne Miasto Gdańsk, Prusy oddały ziemie na zachód od Łaby, a z ziem II i III rozbioru Rzeczpospolitej utworzono Księstwo Warszawskie ).
Położenie króla Fryderyka Wilhelma III nie było komfortowe. Dodatkowo Napoleon zażądał zapłacenia ogromnych kontrybucji w wysokości 154 mln franków (1 frank = 0,3 g czystego złota) oraz finansowania wojsk francuskich na terenach pruskich. Król okazał się od początku nieudolnym władcą, który w trudnych czasach nie spełniał swojego zadania. Państwo pruskie działało dzięki, przede wszystkim, ministrom takim jak Gneisenau i Scharchorst.
Fryderyk po przegranej wojnie był całkowicie załamany, a sprawy go przerosły. W 1810 roku doszła do tego śmierć żony Luizy i brak pieniędzy na francuskie reparacje. W dniu 30 października 1810 roku, Fryderyk Wilhelm III wprowadził edykt o kasacie zakonów i znoszący klasztory w jego państwie. Celem było zdobycie pieniędzy w taki sposób aby nie uszczuplać, np. dochodów obywateli wyznania ewangelickiego, których mianował się opiekunem. Była to sekularyzacja (saecularis=świecki), czyli przejęcie majątku od władzy i kontroli kościelnej na rzecz władz świeckich. Sekularyzacją nazywa się też zaświadczenie (najbardziej znana to sekularyzacja państwa zakonu krzyżackiego).
Najsprawniej sekularyzacja pruska majątków klasztornych przebiegała na Śląsku. Ewangelicki król nie miał sentymentów do dawnych struktur katolickich, wg niego i ówczesnych ludzi oświecenia w ich mniemaniu nich nowoczesnych, zakony utraciły rację bytu. Było to doskonałe usprawiedliwienie wielkiego szabru cudzego majątku. Wg królewskiego dekretu majątki ruchome i nieruchome klasztorów i kolegiat (kościoły niebędące katedrami, przy których funkcjonowały kapituły kanoników) uznano za własność państwową. Aby wykonać królewskie rozporządzenie powołano specjalną Główną Komisję Sekularyzacyjną.
Sekularyzacja na Śląsku objęła 56 klasztorów męskich i 13 żeńskich. Los mnichów i mniszek był nie do pozazdroszczenia. Wszystko to, co wypracowały klasztory, niekiedy przez kilkaset lat, miało trafić w obce, niepowołane ręce. Dotyczyło to także klasztoru cysterskiego w Krzeszowie i jego prepozytury w Cieplicach. Cystersi w Cieplicach, jeszcze w 1803 roku, obchodzili uroczyście 400.lecie fundacji klasztoru przez Gotsche II Schoffa. Na specjalnym przyjęciu, urządzonym na klasztornym wirydarzu (także dla ubogich) honorowym gościem był hrabia Schaffgotsch. Nikt wówczas nie przypuszczał, że siedem lat później wszystko tutaj się skończy i to w roku, w którym mijało właśnie 400.lat od przybycia pierwszych mnichów cysterskich do Cieplic.
Już w 1810 roku w klasztorze pojawili się królewscy komisarze, którzy po odczytaniu królewskiego dekretu oznajmili zakonnikom o zwolnieniu ich ze ślubów zakonnych i zakazie noszenia habitów. Dawano im cztery tygodnie na opuszczenie klasztoru. Część młodszych kapłanów zakonnych przekazano jurysdykcji arcybiskupa wrocławskiego, Josepha Christopha Hohenloche-Waldenburg-Bartensteina (1795-1817), który nie za bardzo wiedział co ma w tej sytuacji zrobić. Działania królewskie spowodowały bowiem wielkie zamieszanie w całej archidiecezji i w ogóle w życiu Kościoła na Śląsku. Zniesiono klasztory i kapituły kolegiackie, a cały ich majątek albo rozdano, albo rozsprzedano, nie przywiązując wagi do jego wartości historycznych, sentymentalnych, wotywnych i religijnych, dokonując bardzo często profanacji obiektów kultu lub całkowitego zniszczenia tysięcy relikwii, bo nie przedstawiały one większych wartości materialnych. Tę czystkę porównać można tylko z przejmowaniem przez Niemców majątków żydowskich w czasie drugiej wojny światowej i tzw. nacjonalizacji przeprowadzonej w Polsce przez komunistów, po jej zakończeniu. W czasie sekularyzacji zarządzonej przez Fryderyka tysiące cennych i artystycznych przedmiotów trafiło w prywatne ręce samych Hohenzollernów i osób z nimi spokrewnionych. Spora część wyposażenia klasztorów i towarzyszących im kościołów trafiła do zwykłych obywateli lub wylądowała, np. w piecach.
W taki sposób do pszczelarza z Dworka pod Lwowkiem Śląskim trafiły drewniane figury świętych ze zlikwidowanego klasztoru w Lubomierzu, a zręczny wieśniak przerobił je na ule figuralne. Wielkie księgozbiory i archiwa zostały podzielone, często rozproszone lub po prostu zniszczone. Jak w czasach hitleryzmu na stos wylądowało wiele zabytkowych i cennych ksiąg uważanych za przestarzałe, archaiczne, a przede wszystkim śmieszne w ówczesnym nowoczesnym świecie (dzisiaj się to powtarza). Był to trudny, bolesny i tragiczny czas dla całego katolickiego Śląska i bardzo pomyślny dla Śląska ewangelickiego. Od tej pory katolicy coraz bardziej byli spychani na margines życia. Obiekty poklasztorne (budynki) pozbawione dotychczasowych dobrych gospodarzy zaczęły często popadać w ruinę (niektóre w tym stanie są do dzisiaj). Na Górnym Śląsku kasata klasztorów, które zachowywały polską tradycję kulturową, znacznie osłabiła polski żywioł w ogóle w tym regionie.
W 1811 roku, za zgodą króla Fryderyka Wilhelma III, dokonano w Królewcu jednego z największych aktów wandalizmu i zamachu na Polskość. Polskie insygnia królewskie ukradzione wcześniej z Wawelu zostały pozbawione zdobiących je drogich kamieni i przetopione, np. najstarsza i najpiękniejsza korona króla Bolesława I Chrobrego. To tak jakby Niemcom ukraść koronę cesarską Karola Wielkiego, obedrzeć ją z klejnotów i następnie przetopić. Co o Polakach mówiliby do dzisiaj potomkowie Wandalów i Prusaków, nie trudno zgadnąć. W przypadku działań Fryderyka jakie to było wielkie poniżenie dla Polaków i jaka była jego pewność, że Polska nigdy się już nie odrodzi. Naszych insygniów królewskich już nie ma, dzięki temu "światłemu" królowi. Jak wyglądały chociaż polskie korony królewskie można dzisiaj zobaczyć na obrazach Marcello Bacciarellego, który namalował je z natury na zlecenie króla Stanisława Poniatowskiego, w latach 1768-1771. Na portretach królów umieścił na ich głowach autentyczne korony. Tak powstał jego Poczet królów polskich.
Po klęsce Napoleona w 1812 roku pod Moskwą, Prusy bardzo zbliżyły się do Rosji (trwa to do dzisiaj). Prusacy wzięli udział w ostatnich i decydujących bitwach z cesarzem Francuzów w 1813 i 1815 roku. Fryderyk wydał swoją córkę Charlottę za przyszłego cara Rosji, Mikołaja I Romanowa. Druga jego córka została żoną Fryderyka księcia Holandii, a syn Albrecht był mężem księżniczki holenderskiej Marianny Orańskiej.
Cała królewska rodzina spotykała się, szczególnie latem w Kotlinie Jeleniogórskiej, gdzie w pałacach, wśród parków spędzała czas. Dzisiaj obiekty te są chlubą Fundacji Doliny Pałaców i Ogrodów Kotliny Jeleniogórskiej. Znane są też sprawy ze sprowadzeniem do Mysłakowic protestanckich Tyrolczyków.
Od 1817 roku, król bardzo aktywnie włączył się w proces zjednoczenia Kościoła luterańskiego z reformowanym, a rozpoczął to w 300.rocznicę wystąpienia Marcina Lutra. W 1824 roku Fryderyk zawarł morganatyczne małżeństwo z hrabiną Augustą von Harach (jak widać Karkonosze nie stanowiły przeszkody wcześniejszym ich kontaktom), którą uczynił księżną legnicką. Król zmarł w 1840 roku.
Działania, niekiedy zupełnie barbarzyńskie Fryderyka Wilhelma III przyczyniły się do wielkiego upokorzenia Polski i Polaków, a także do osłabienia Kościoła katolickiego, a tym samym kultury polskiej. Były zapowiedzią tego, co działo się później, za sprawą Deutscher Ostmarkenverein (Hakaty), której patronem i inicjatorem był Otto von Bismarck.
Sprawiedliwość dziejowa nierychliwa, ale jednak dokonała się. Nie ma Prus. Nie ma Hohenzollernów. Polacy z dumą obchodzą kolejne rocznice hołdu pruskiego, kiedy to 10 kwietnia 1525 roku Albrecht Hohenzollern klęczał u stóp swojego wuja, króla Zygmunta I Starego Jagiellona z Bożej łaski króla Polski, ziemi krakowskiej, sandomierskiej, łęczyckiej, sieradzkiej, Kujaw, wielkiego księcia Litwy, pana i dziedzica Rusi, Prus, Chełmna, Elbląga i Pomorza, księcia mazowieckiego, a także wypoczywają i bawią się w byłych letnich rezydencjach Fryderyka Wilhelma III Hohenzollerna, który chciał zniszczyć pamięć o Polsce, Polakach i ich wierze katolickiej.