Od Wojanowskiej do Konopnickiej
Przejdź mostem zwodzonym przez fosę i to najlepiej przed godziną 23, bo później pocałujesz klamkę: oto rada dla tych, którzy w dawnych czasach chcieli dostać się do centrum miasta przez Bramę Wojanowską. To ścisłe śródmieście Jeleniej Góry: dzisiejsza ulica Marii Konopnickiej.
Historia traktu jest ciekawa, niemal jak bajki napisane przez obecną jej patronkę. W osiemnastowiecznej Jeleniej Górze była najważniejszą ulicą w mieście. Nazywała się Schildauerstrasse na określenie kierunku miejscowości, do której prowadziła, czyli Schildau (obecnie Wojanów).
Dostępu do miasta w latach 1756 – 1867 broniła ustawiona tam Brama Wojanowska. Była też fosa i most zwodzony. Obiekt jednak w roku 1775 zlikwidowano, a fosę zasypano.
Brama była na noc zamykana dla bezpieczeństwa mieszkańców aż do 1832 roku, kiedy z tego zwyczaju zrezygnowano.
<B>Brama wędrowniczka <B>
Sam obiekt można dziś nazwać wędrującym. Raz postawiony przez architekta Wesse, nie spodobał się pruskiemu konserwatorowi von Quastowi. Przeniesiono go pod budynek koszar batalionu królewskiego regimentu grenadierów przy Hospitalstrasse (dziś Obrońców Pokoju). Brama dotrwała tam aż roku 1998, kiedy samorządowcy doszli do wniosku, że jednak powinna powrócić na swoje miejsce i być atrakcją turystyczną i symbolem Jeleniej Góry.
Bramne zabudowania zrekonstruowano, a kartusze z herbarzami z orłami pruskimi odrestaurowano i umocowano na szczytach.
Przy okazji otwarcia bramy nie obyło się bez złośliwości: że orły pruskie z polską godnością nie licują, a sama inwestycja była potrzebna tylko po to, aby zwieńczyć kadencję ówczesnej pani prezydent Zofii Czernow. Dziś brama podoba się wszystkim i złośliwostek już nie ma.
<B>Losy kapliczki <B>
Pozostałe budynki Schildauerstrasse i Konopnickiej miejsca nie zmieniały. Najstarszym pozostaje basteja przy bramie Wojanowskiej połączona z kaplicą św. Anny, pomocniczą świątynią kościoła parafialnego. Jej część mieści się właśnie we wnętrzach baszty.
Kaplicę wybudowano w roku 1514 (informuje o tym tak zwany gmerk, czyli kamień z datą, wmurowany w elewację). Świątynia powstała w miejscu, gdzie wcześniejszy, podobny obiekt się zawalił. Kamienne mury częściowo pozwoliły na ocalenie podczas pożaru, który w 1634 strawił zbudowane w znacznej większości z drewna całe miasto. O odbudowanie obiektu zadbał Kasper Jentsch, jeleniogórski architekt. A pierwsze nabożeństwo odprawiono po odbudowie w 1715 roku.
<B>Prezydent pośród baroku <B>
Najstarsze kamienice mieszczańskie pochodzą z epoki baroku. W nich klatki schodowe były doświetlane specjalnymi wiatami, których kiedyś było wiele. Zachowało się tylko kilka.
Nie zachowały się natomiast barokowe, kute drzwi, które prowadziły na strych kamieniczki pod nr 6. Przetrwały ponad dwieście lat: epokę Franciszka Józefa, Adolfa Hitlera, Józefa Stalina, Bolesława Bieruta i pozostałych późniejszych władców. Dotrwały do upadku komunizmu.
Ale już w wolnej Polsce, podczas remontu kamienicy w 1999 roku, zabytkowe drzwi ukradł nieznany sprawca.
Choć z kolei dzięki tym remontom odkryto barokowe polichromie, wspaniale zresztą później odrestaurowane. A sławie kamienicy przydał jedyny prezydent Rzeczpospolitej, który osobiście Jelenią Górę nawiedził: w 2000 roku w jednej z sal odbyła się konferencja prasowa podczas kampanii wyborczej Aleksandra Kwaśniewskiego. Głowę państwa witał tłum jeleniogórzan, a najzagorzalsi jej fani dostąpili zaszczytu pocałowania prezydenckiego krawata.
<B>Na zakupy i setkę do Karasia <B>
Większość zabudowań Schildauerstrasse powstała w wieku XIX. Na parterach urządzano sklepy i restauracje. Wyżej mieszkali lepiej sytuowani mieszkańcy ówczesnej Jeleniej Góry.
Do dziś ulica pozostaje ważnym traktem handlowym i chyba najczęściej uczęszczanym deptakiem. Towarami kusiły i kuszą liczne witryny, jak choćby niegdysiejszy Central Bazar wcześniej Goerlitzer Bazar. Tam w latach 70-tych ubiegłego wieku mieścił się trzyczęściowy sklep Mody Polskiej. Ostatnio można tam kupować rozmaite ozdoby i kosmetyki.
Na Schildauerstrasse wisiał też zegar, podobny do tego, jaki uchował się przy ul. 1 Maja. Nie wiadomo, co stało się z tym publicznym czasomierzem, który odmierzał tempo zakupów ówczesnym mieszkańcom.
Zarówno starsi jak i młodsi mieszkańcy miasta kojarzą ulicę Konopnickiej z zabawkami. Chyba od zawsze, choć nie cały czas w tym samym miejscu, znajduje się tu największy sklep zabawkarski.
Na Konopnickiej można było też nabyć luksusowe towary w komisie. Tak nazywano sklep, gdzie turyści i podróżnicy, po wycieczkach do krajów zachodnich, zwanych dewizowymi, zostawiali – między innymi – zegarki elektroniczne i drogie futra. Za odpowiednią prowizją mogli to kupować bardziej majętni klienci.
W latach Polski Ludowej ulicę Konopnickiej rozsławiała pewnie niezbyt pochlebnie restauracja „Karaś”, która mieściła się w kamienicy naprzeciwko kościółka świętej Anny. Podobno specjalnością zakładu były ryby, których w karcie najczęściej brakowało. Nie brakowało za to chętnych na setę wódki stołowej czystej i galaretę z nóżek. Lokal przestał istnieć na początku lat 90. ubiegłego wieku.
Przyznać trzeba, że wolna Polska była dobrym czasem dla większości kamienic tej ulicy, które w latach 90. wyremontowano. Inaczej zapewne rozsypałyby się, bo nad niektórymi wisiało widmo katastrofy budowlanej.
<B>Historia na bruku <B>
Osobna opowieść towarzyszy dziejom ulicznej nawierzchni, po której jeszcze do lat 50. jeździły tramwaje. Komunikację szynową wówczas przeniesiono całkowicie na torowisko przy ulicy Bankowej, bo Konopnickiej okazała się za wąska. Ale pierwszą, trwałą kostkę brukową położono tam najpewniej na przełomie wieków XVIII i XIX. Później przyszła kolejna warstwa w czasach budowy linii tramwajowej. Wreszcie w latach 60. ubiegłego stulecia na bruk położono modny wówczas asfalt, później rozrywany z powodu licznych awarii sieci wodociągowej, której wcześniej nie wymieniono.
O tym, jak zwiększał się poziom nawierzchni ulicy Konopnickiej przekonuje krzyż pokutny, wmurowany niegdyś tuż przy ziemi. Dziś widać tylko górną część tego zabytku.
Kostka powróciła na ulicę ponownie już w wieku XXI, po długotrwałym i uciążliwym remoncie ciągu traktów Konopnickiej i 1 Maja. W trakcie prac ciekawych odkryć dokopali się archeolodzy. Odkryto, między innymi, resztki siedemnastowiecznego drewnianego rurociągu miejskiego, którym do mieszkań zamożniejszych jeleniogórzan doprowadzana była woda.
A przy okazji wymiany kostki, zadbano także o założenie nowego systemu studzienek burzowych i sieci wodociągowej.
<B>Piętno socjalizmu <B>
Spacer ulicą Konopnickiej zaczęty przy Bramie Wojanowskiej kończymy u wlotu na plac Ratuszowy. To właśnie tam, po stronie północnej, do dziś widać skutki zamierzeń planistów z lat Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej.
W ramach projektu unowocześnienia ścisłego centrum miasta wyburzono kwartał kamienic do ulicy Solnej. W ich miejscu powstały bloczyska, choć nie z płaskim dachem. W jednym z nich przez długie lata był sklep rybny, co nawet jeszcze pod koniec wieku ubiegłego było czuć przechodząc obok. Tamże powstał także bar, zwany „Przystanią”, który bywalcy pieszczotliwie określali „rybką”. Dziś jest tam restauracja jednej z sieci gastronomicznych.
Miejsca tego tuż przy placu Ratuszowym nie upiększa postawiony w roku 1975 pawilon handlowy. Został ostatnio po raz trzeci przebudowany, ale i tak pasuje do staromiejskiej zabudowy jak pięść do nosa.
Na szczęście losów rozebranych kamienic nie podzieliła południowa pierzeja ul. Konopnickiej. W pierwszym istniejącym tam budynku przez dziesiątki lat mieściła się drukarnia, której hałas nie uprzyjemniał życia okolicznych mieszkańców.
Dziś jest tam dom handlowy i modny wśród młodszych jeleniogórzan pub.