"Füllnerwerke" to światowa marka

Stanisław Firszt

Jednym z najważniejszych dla całej Kotliny Jeleniogórskiej zakładów, a co fascynujące, które przetrwały do dzisiaj (pod różnymi nazwami) była fabryka maszyn papierniczych w Cieplicach (daw. Warmbrunn, Herischdorf). A wszystko zaczęło się w 1844 roku, kiedy to Heinrich Füllner z Wrocławia postanowił założyć na tym terenie swój warsztat, który miał służyć naprawie maszyn papierniczych dla bardzo licznie funkcjonujących tu papierni.

W dniu 15 lipca 1854 roku Heinrich Füllner za 366 talarów kupił dom w Herischdorf (Malinnik, kiedyś część Cieplic). Przy nim założył mały warsztat, który początkowo sam obsługiwał. Zleceń było tak dużo, że warsztat rozrósł się w spory zakład. Heinrich Füllner kupił dla jego potrzeb za 2500 talarów dawną szlifiernię szkła Engego i po jej przebudowie nie tylko naprawiał, ale zaczął również budować maszyny papiernicze.

Heinrich Füllner był żonaty z Henriettą, która urodziła mu dwóch synów: Alwina i Eugena. Rodzice zdecydowali, że starszy syn w przyszłości odziedziczy zakład, a młodszy zostanie pastorem. Niestety, 16-letni Alwin, kończący gimnazjum w Kamiennej Górze, nagle zmarł. Jego miejsce do dziedziczenia zakładu zajął Eugen, który kończył liceum w Jeleniej Górze. Mając 20 lat trafił pod skrzydła ojca, który właśnie wyprodukował pierwszą, zaprojektowaną przez siebie, maszynę papierniczą. Zbudowano ją dla papierni Richtera w Miłkowie. O jej doskonałości świadczyło to, że bez napraw funkcjonowała 30 lat (!).

Eugen Füllner z niedoszłego kaznodziei stał się młodym fabrykantem. Doskonalił się, jako budowniczy maszyn papierniczych, w szkole o tej specjalności, w Eckenförde. Później praktykował w różnych zakładach papierniczych, aby w końcu wrócić do fabryki ojca. Od 1878 roku stał się jego pełnomocnikiem. Zakład bardzo się rozwinął. Zbudowano nowe hale, wyposażone w instalacje gazowe, turbiny wodne do napędu maszyn, w kuźnie, odlewnie i hydrauliczne prasy. W 1880 roku zatrudniano ponad 20 pracowników, a cztery lata później już ponad 40.

W 1889 roku, schorowany Heinrich Füllner wycofał się z aktywności zawodowej przekazując synowi dobrze prosperujący zakład. Zmarł 7 grudnia tego samego roku w swoim domu na tzw. "Russichen Kolonie" (Rosyjskiej Dzielnicy – Kolonii- Osiedlu), na dzisiejszej ul. Łabskiej.

W tym czasie, w fabryce maszyn Füllnera pracowało już 80 osób, a w 1894 roku było już 150 pracowników. W tym czasie Eugen Füllner odbywał liczne podróże, szczególnie po krajach skandynawskich, które reprezentowały wówczas najwyższy poziom światowy w budowie maszyn papierniczych, zapoznając się z nowymi technologiami. Aby zakład mógł normalnie funkcjonować w czasie częstej nieobecności właściciela, od 1895 roku wspólnikiem Füllnera został Anton Schlossbauer.

Przełom XIX i XX wieku był bardzo pomyślny, nie tylko dla zakładów, ale też dla zatrudnionych w nim pracowników. Füllner dbał o ich dobro i samopoczucie, tak jak o własne. W 1890 roku zbudował dla nich pływalnię z kąpieliskiem leczniczym (dzisiaj tradycje te podtrzymują Termy Cieplickie), w 1894 roku urządził im mieszkania na terenie zakładu, a w 1899 zbudował osobne osiedle dla robotników. Te nowoczesne wówczas domy miały własne ogródki i otaczały wspólny plac zabaw dla dzieci, a dorośli mieli do dyspozycji osiedlową bibliotekę. Füllner traktował swoich pracowników niemal jak swoją rodzinę, jak własne dzieci, których niestety nie miał. Dla siebie zbudował okazałą willę (budynek, w którym później mieściło się przedszkole "Zaczarowany Parasol"), a w pobliżu, nad Wrzosówką, Pawilon Norweski z rozległym parkiem ciągnącym się aż do osiedla robotniczego zwanego, "Füllner Kolonie". Każdy pracownik mógł korzystać z tego parku. Każdy też, po 20.latach pracy otrzymywał złoty zegarek, a po 25.latach złoty łańcuch do niego. Eugen Fullner partycypował też w budowie Szkoły Snycerstwa.

Na terenie zakładu wzniósł w 1904 roku, nowy budynek zarządu i w 1908 – 1913 nowe hale produkcyjne. Od 1906 roku funkcjonowała w fabryce zakładowa, dobrze wyposażona straż pożarna.

Zakład miał już ugruntowaną renomę na całym świecie. Jego produkty były wysyłane do: Austrii, na Węgry, do Danii, Szwecji, Norwegii, Finlandii, Hiszpanii, Belgii, Holandii, Anglii, do Ameryki Północnej i do Japonii.

Ze względu na zły stan zdrowia, Eugen Füllner w 1921 roku sprzedał zakład towarzystwu Linke Hoffmann Werke Aktiengeselschaft we Wrocławiu. Nowy właściciel, biorąc pod uwagę rozpoznawalność firmy na światowych rynkach, pozostawił jej nazwę " Füllnerwerke".

Eugen Füllner zmarł bezpotomnie 25 maja 1925 roku i został pochowany na starym cmentarzu w Cieplicach, a na jego grobie ustawiono pomnik z białego marmuru, autorstwa samego Cirilla dell' Antonio - dyrektora szkoły, której był sponsorem. Obok tej kwatery znajduje się grób jego wspólnika. Śmierć właściciela nie zakończyła historii fabryki. Zmieniali się właściciele, ale zakład ciągle się rozbudowywał i rozwijał, cały czas pod marką " Füllner".

W czasie wojny pracowali w nim jeńcy wojenni (Francuzi, Belgowie) i robotnicy przymusowi (Polacy). Po wojnie zakład został wyrabowany częściowo przez Sowietów, ale udało się mu przetrwać. Do lat 50. XX wieku pracowali w nim specjaliści niemieccy razem z pracownikami polskimi. Fabryka maszyn papierniczych w Cieplicach przetrwała do dzisiaj jako PMPoland. Pozostało też wiele po społeczno-socjalnej działalności Füllnera: Park Norweski, osiedle, część zabudowy dawnego zakładu, willa Füllnera oraz pamięć o tym niesamowitym człowieku.

W tym roku mija 165 lat od budowy pierwszego warsztatu Füllnera w Cieplicach. Żaden zakład na terenie Kotliny Jeleniogórskiej nie może poszczycić się tak długą ciągłością produkcji jednego rodzaju wyrobów z zachowaniem cały czas ich światowego poziomu.

Czytaj również

Najnowsze artykuły

Wykonanie serwisu: ABENGO