Tramwajowa historia

TEJO

Piszczały niemiłosiernie na zakrętach. Na przystankach długo trzeba było ich oczekiwać. Jeleniogórskie tramwaje. Choć zlikwidowano je 34 lata temu, nie brakuje ludzi, którzy za nimi tęsknią. Po szynowych pojazdach trochę pamiątek zostało. Zapraszamy na sentymentalną podróż.

Jesteśmy przy dworcu głównym, tam gdzie dziś są przystanki autobusów Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego. Z oddali słychać turkot kół i szum nadjeżdżającego z pętli przy ulicy Krakowskiej tramwaju.

Pojawia się "szóstka", którą możemy dojechać do Cieplic Śląskich Zdroju na pętlę przy Aptece "Pod Koroną". Pasażerowie wsiadają. Konduktor dzwoni na odjazd. Motorniczy przesuwa korbę uruchamiającą silnik pojazdu. Jedziemy.
Przy popularnym tunelu jest pierwszy przystanek. Później tramwaj sunie prosto ku Relaksowi, siedzibie Jeleniogórskiego Centrum Kultury, gdzie znów się zatrzymuje. Następny przystanek i przy okazji mijanka jest obok hotelu "Europa". Później aleja 15 Grudnia (dziś Bankowa), plac Bieruta (dziś Niepodległości). I dalej ulicą Wolności do Cieplic.
Posuwamy się żółwim tempem. Przejazd tramwajem z dworca do uzdrowiska zajmuje prawie godzinę. Tramwaj ledwo co wspina się na pagórki między Jelenią Górą a cieplickim zdrojem.

Tak wyglądała przejażdżka środkiem komunikacji miejskiej, który w Jeleniej Górze jeździł od 10 kwietnia 1897 roku. Wówczas tramwajem napędzanym gazem można było dojechać z dworca do dzisiejszej ulicy Obrońców Pokoju, w okolice koszar (dziś Zespół Szkół Technicznych Mechanik). Gazowy tramwaj często się psuł. Zdarzało się, że wybuchały silniki.

Dlatego zastąpiono go elektrycznym. Pierwszy taki pojazd wyjechał na trasę 4 lutego 1900 roku. Linia łączyła stację z dzisiejszą siedzibą Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej, w której do 1969 roku była tramwajowa remiza, jak wówczas nazywano zajezdnię.

Linię rozbudowano etapami do Cieplic, Sobieszowa i Podgórzyna. W sezonie zimowym turyści mogli skorzystać z wagonów przeznaczonych na sprzęt narciarski. Cały tabor wojnę przetrwał. Ale lata Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej przyniosły kres tramwajowej komunikacji.

Autobusy miały okazać się tańsze i lepsze, choć niemiłosiernie smrodziły.
Od 1964 roku zaczęto tramwaje likwidować. Najpierw linię do Podgórzyna, później do Sobieszowa. Ostała się ta do Cieplic, ale wozy kończyły bieg blisko wspomnianej apteki. Na placu Piastowskim, przez który tramwaje wcześniej przejeżdżały, ówczesne władze uruchomiły dworzec autobusowy.

Zainwestowano także w budowę pętli tramwajowej przy ulicy Krakowskiej, za dworcem PKP. Do dziś pamiątką po niej jest żelbetonowy słup.
29 kwietnia 1969 roku pasażerowie tramwajów nie wiedzieli, czy cieszyć się, czy płakać. Mogli przejechać się za darmo, ale - po raz ostatni. Nazajutrz żaden tramwaj na trasę nie wyjechał, bo władze zdecydowały o likwidacji linii.

Po jeleniogórskich tramwajach zostały ślady. To secesyjne rozetki, do których przymocowane były zaczepy sieci trakcyjnej na frontowych ścianach kamienic. Istnieje też fragment torowiska pod łukiem ratusza w Jeleniej Górze. Nie jest autentyczny: powstał przy okazji modernizacji nawierzchni placu. Wcześniej tam były tory, ale miały kształt łuku. Zachowały się do połowy lat 70.
Przy zajezdni MZK stoi tramwaj, ale eksponat pochodzi z Elbląga. A i przed ratuszem jest taki pojazd. To tramwaj poznański, podobny do tych, które kiedyś po Jeleniej Górze jeździły. Są w nim pocztówki i pamiątki, które mają przypomnieć turystom, że stolica Karkonoszy też była tramwajowym miastem.

Czytaj również

Najnowsze artykuły

Wykonanie serwisu: ABENGO