Magia migawki

TEJO

W XVII wieku można było jednocześnie zabić tam na szubienicach 10 skazańców. Po zmianie przeznaczenia na park, miejsce to stało się jednym z bardziej ulubionych tematów niemieckich fotografów. Zobaczmy, co fascynowało dawnych wielbicieli fotografii, zarówno przed 1945 roku, jak i później.

<b> O jeden most za daleko </b>
Idąc spacerkiem w kierunku Perły Zachodu zatrzymajmy się przy moście kolejowym, którym wiodą tory w kierunku Szklarskiej Poręby i Węglińca. Pisałem już o tym zabytku techniki inżynieryjnej, zbudowanym w 1866 roku, przy okazji montażu linii kolei żelaznej do miasta pod Szrenicą, łączącym dworzec główny z zachodnim.

W latach 30. minionego wieku nieznanego fotografa zainspirował zimowy krajobraz z wspomnianym mostem kolejowym. „Bohater” zdjęcia (widocznego na początku artykułu) jest co prawda na drugim planie, a sam obrazek – z pozoru zieje pustką. Nie ma ani pociągu, ani ludzi, którzy przemierzają w zimowe przedpołudnie istniejącą do dziś ścieżkę. Że nawet o tej porze roku często była uczęszczana, świadczą ślady zarówno kół, jak i butów. Celem przedwojennych jeleniogórzan było zapewne nie tylko podziwianie zimowych krajobrazów i romantyczne, zimowe spacery do schroniska na Perle Zachodu (Turmsteinbaude). Była to także droga, którą wydeptali robotnicy okolicznej papierni. Zachowały się do dziś tylko ruiny.

Jeszcze wcześniej wykonane zostało zdjęcie (pierwsze nad tekstem), które posłużyło jako widokówka wysłana i wypełniona 5 listopada 1905 roku trudno rozszyfrowywalnym ręcznym pismem gotyckim.
Tym razem fotograf uwiecznił pociąg zmierzający w kierunku Jeleniej Góry widoczny ze skarpy Borowego Jaru. Na zdjęciu są jeszcze, zachowane częściowo do początku XXI wieku kamienne słupy z metalowymi zabezpieczeniami, które obserwatorów miały chronić przed wpadnięciem z wysokiego brzegu w nurt rzeki. Ich pozostałości zdjęto podczas budowy tzw. ścieżki pieszo-rowerowej łączącej Borowy Jar z Perłą Zachodu i Siedlęcinem.

Sam wiadukt fotografowano przed 1945 rokiem bardzo często: wydano wiele pocztówek przedstawiających przeprawę i okoliczne atrakcje – choćby świątynię dumania na wzgórzu Helikon (obiekt już nie istnieje), restaurację na Hausbergu (Wzgórze Krzywoustego) przed wieżą widokową.

Jako jedyny obiekt został wiosną 1945 roku wysadzony przez wycofujące się wojska niemieckie. Na rekonstrukcję czekał osiem lat, co – zważywszy na ówczesne priorytety związane z pokazową odbudową Warszawy – nie stanowiło zbyt długiego okresu.

Projektanci zmienili kształt i układ przęseł przeprawy z regularnego – w romańskim stylu przypominającego nieco akwedukt, na bardziej nowoczesny i dynamiczny w formie. Ale wielkie zainteresowanie tym miejscem jako atrakcją minęło.

<b> Wielce fotogeniczne
Wzgórze Szubieniczne </b>
Mekką pocztówkowych pamiątek były położone niemal naprzeciwko okolic Hausbergu i mostu kolejowego tereny przylegające z jednej strony do śródmieścia, a z drugiej – do Cavalierbergu (parku na Wzgórzu Kościuszki).

Panorama Hirschebergu sfotografowana właśnie z tego miejsca to jedna z najstarszych zachowanych pocztówek: powstała przed 1898 rokiem, a została wysłana z pozdrowieniami z… Cieplic 11 czerwca tego właśnie roku.
Jelenią Górę na pocztówce nazwano Hirschberg in Schlesien von West (czyli na Śląsku Zachodnim). Zaznaczono także wysokość, na której fotografujący naświetlił błonę światłoczułą: 343 metry.

Na panoramicznym, miniaturowym zdjęciu widać zarysy zabudowywanej wówczas Wilhelmstrasse (Wojska Polskiego) – wiele secesyjnych kamienic mieszczańskich dopiero powstanie. Widać oficyny niektórych już istniejących, daje się zauważyć budynek sądu i zabudowę Neue Herrenstrasse (Matejki). I – co oczywiste – charakterystyczną sylwetę jeleniogórskiego starego miasta (zdjęcie nr 3).

Ten sam motyw, tyle że widziany z innego miejsca, natchnął autora kolejnej fotografii. Tym razem panoramę miasta widzimy w zimowej szacie: śnieg dopiero co spadł, a przebłyski słońca pośród chmur dały oryginalne światło i niezły efekt artystyczny zdjęcia.
Fotografujący, jak można sądzić, stanął na jednym z punktów widokowych urządzonych w parku. Dziś pozostały być może ich resztki, pokryte zdziczałymi krzewami, a widoki zasłoniły nieprzycinane przez dziesiątki lat drzewa.

Trudno rozpoznać miejsce, gdzie znajdował się zakątek parku na Cavalierbergu widziany na pocztówce nr 5. Fotografia powstała na przełomie wieków, kiedy miejsce to – dzięki burmistrzowi Johannowi Cristianowi Schoenau’owi – straciło już makabryczną otoczkę Wzgórza Szubiecznego, na którym wieszano skazańców (zainstalowane szubienice pozwalały na jednoczesne stracenie 10 osób, miejski kat dokonywał także egzekucji mieczem i toporem).
Stało się najpopularniejszym w mieście parkiem, chętnie odwiedzanym przez jeleniogórskie elity.

Najbogatsi mieszkańcy miasta właśnie tam budowali swoje rezydencje, a ich dodatkowym atutem była bliskość takich placów, jak widoczny na fotografii: symetryczne ścieżki, starannie ułożone klomby, starannie przycięte krzewy, latarnie gazowe. Spacery dam w kreacjach z belle époque, panów w melonikach. Może po obiedzie w widocznej na zdjęciu restauracji Cenglerhof?

Ten sielski obrazek z letniego, leniwego popołudnia w stolicy Karkonoszy na przełomie wieków wydaje się niczym z bajki. Pocztówka została wysłana w świat z Wojcieszyc, 10 września 1904 roku. Autor tekstu starannie zapisał niemieckim gotykiem niemal każdy skrawek wolnego miejsca, przesyłając pozdrowienia dla szanownej rodziny Foerk.

<p> Parkowa dygresja </b>
Niemieckich fotografii, wykorzystanych jako pocztówki, a wykonanych w parku i jego okolicach, było znacznie więcej. Za to po 1945 – zaryzykować można śmiałe stwierdzenie – do obiegu nie trafiła żadna (mogę się mylić).
Park zaniedbano, w willach opuszczonych przez repatriowanych Niemców zamieszkało po kilka rodzin, często z ubogich środowisk przybyłych do Jeleniej Góry z kresów wschodnich…

Taka sceneria zagęszczonych lokatorami i niszczejących domów, zarastającego zapuszczoną i dziką zielenią parku, popadających w zapomnienie resztek jego świetności (obeliski poświęcone pamięci burmistrza Schoenaua i jego żony Fryderyki Polacy wyrzucili na śmietnik historii) nie pasowała do „poprawnej politycznie” rzeczywistości Ziem Odzyskanych.

Na poważnie historią parku zaczęto interesować się od niedawna: w 1999 roku odrestaurowany obelisk Schoenaua stanął ponownie, tyle że lapidarium Muzeum Karkonoskiego (istniała obawa, że zamocowany w parku, zostanie szybko zniszczony przez królujących tam wandali).
Postument pamięci Fryderyki Schoenau ufundowany przez jej męża w 1795 roku, również odnaleziono i wyremontowano: ma do parku powrócić.
Dzieje i współczesność tego zakątka od ubiegłego roku najmłodszym jeleniogórzanom przybliża urządzona tam ścieżka edukacyjna z tablicami opisującymi najciekawsze miejsca, w tym gatunki zwierząt i roślin, które w parku występują.

<b> Fotograficzna
poprawność polityczna </b>
W polskiej Jeleniej Górze tematem dozwolonym a nawet mile widzianym przez władze były pocztówkowe fotografie śródmieścia i starego miasta. Te pozwalano fotografować nawet wówczas, kiedy z powodu zaniedbania stare kamieniczki ledwo co się trzymały. Miał to być dowód, że Niemcy budowali niesolidnie, a jedyny ratunek to polska myśl ówczesnej techniki…

<b> Święta Anna w tle </b>
Na kolejnym zdjęciu widzimy niemal standardowe ujęcie Baszty Wojanowskiej (w podpisie, nie wiedzieć, czemu – nazwanej ostrzeszowską) i budynek kościoła św. Anny, pochodzący z XV wieku.
W lewym skraju fotografii widać kamienicę, w której już wówczas zapewne mieściła się piekarnia Chalczyńskich.
W niemieckich czasach był tam sklep z odzieżą męską i chłopięcą Maxa Behrendta, a wyżej – rezydencje bogatszych jeleniogórzan, z balkonami, starannie przysłoniętymi w słoneczne dni kolorowymi markizami, których resztki konstrukcji zachowały się do dziś.

Próżno na wielu innych fotografiach przedstawiających powojenną Jelenią Górę znaleźć choćby zbliżenie łacińskiego napisu umieszczonego nad portalem, którego treść interesuje wielu przebywających w mieście turystów. Kaplica z wieżą została zniszczona podczas wojny trzydziestoletniej i odbudowana na początku XVIII wieku – co upamiętnia wspomniana inskrypcja: HonorI Magnae ChrIstI aVIae DIVae Annae ereCta, czyli – podając za Ivo Łaborewiczem: Wzniesiono na chwałę wielkiej babki Chrystusa św. Anny. Jeleniogórski badacz historii zauważa, że wielkie litery napisu kryją w sobie pewien szyfr, jakże charakterystyczny dla architektów dawnej epoki, w tym Kaspara Jentscha, który obiekt zaprojektował: układają się w datę 1715, oczywiście w rzymskich cyfrach.

<b> Ratusz (nie)
na cenzurowanym </b>
Można było bez przeszkód fotografować ratusz i niefortunnie, acz formalnie nazwany placem Ratuszowym jeleniogórski rynek starego miasta. Kolejna fotografia to ujęcie magistratu z wyższych pięter kamienic północnej pierzei rynku.
Powstała pod koniec lat 50. minionego wieku, w pewne upalne letnie południe, sądząc po mocnym słońcu i cieniach, jakie rzucają drzewa i budynki.
Plac jest wyludniony: to nie pora spacerów, ale godziny pracy. Na trzy jeleniogórzanki zmierzające w stronę ulicy Długiej „poluje” Cyganka ze swoją przepowiednią i propozycją powróżenia. Gdzieś z tyłu, w okolicy fontanny z Neptunem, kilka osób szuka ochłody w cieniu.
Rosną spokojnie kasztanowce przed ratuszem – do dziś ostały się dwa takie drzewa – resztę wycięto bądź zniszczono podczas rekonstrukcji rynkowych kamieniczek i ratuszowej przybudówki.
Są jeszcze tory tramwajowe, po których już tramwaj wówczas nie kursował (jeździł tylko ulicą 15 Grudnia, dziś Bankowa).
Całość szpeci jedynie napowietrzny kabel jakby przecinający zdjęcie na niesymetryczne części. Jak widać, ówczesnym wydawcom pocztówek to wcale nie przeszkadzało.

<b> Potrójna wizja spreparowana </b>
Trzy kolejne fotografie zostały zrobione niemal z tego samego miejsca. Pierwsza to misternie kolorowana, dzięki nowoczesnej jak na tamte czasy technice światłodruku, pocztówka przedstawiająca Podcienia Zbożowe (Kornlaube). Tyle że w koszykach handlarzy mienią się tęczowymi barwami rozmaite warzywa – fotografia powstała zapewne późnym latem.
W tle widać napis Otto Spueth & Sohn – przed kamienicą ze sklepem z wyrobami skórzanymi, w którym w latach 30-tych minionego wieku niejaki Hermann Kocher urządził pachnący słodkością sklep z czekoladą i cukierkami. Tam, gdzie dziś jest salon sprzedaży mebli antycznych Dessa, była wytwórnia wędlin i punkt ich sprzedaży, a w miejscu sąsiedniego sklepu z wyrobami szklanymi i galerii istniał najtańszy w mieście hotel Schustera.

Identyczne ujęcie, tyle że z wyretuszowanymi detalami świadczącymi o niemieckości, widzimy na wydanej już po 1945 roku pocztówce (kolejne zdjęcie). Zapewne w ten sam sposób powstała następna fotograficzna pamiątka z Jeleniej Góry. Autor reprintu nie wysilił się specjalnie podpisując produkt: po prostu „Arkady i ratusz” lub „Ratusz i arkady”.

Przyznać trzeba, że w powojennej ikonografii placu Ratuszowego nie ma tak bogatego wyboru ujęć centralnego miejsca stolicy Karkonoszy, jaki zaproponowali Niemcy. Plac Ratuszowy fotografowano schematycznie. Nie powstawały także pocztówki z różnych wydarzeń – choćby z wrześniowego Jarmarku Staroci. Podobna impreza za niemieckich czasów była bardzo dokładnie obfotografowana.

<b> Przygoda przy Iwanie </b>
Dość częstym „gościem” mile widzianym na pamiątkowych pocztówkach z lat PRL był wojak bratniej armii sojuszniczej z Pomnika Chwały Żołnierza Radzieckiego.

Jego postać nierozerwalnie połączona z dziewczynką wręczającą krasnoarmiejcowi bukiet kwiatów jeleniogórzanie zwali Iwanem. Tam składano kwiaty w dniach świąt państwowych, tam odbywały się parady Ludowego Wojska Polskiego, także tam… zakochani umawiali się na randki pod Iwanem. Monument spełniał, zatem, funkcję dość uniwersalną, a przy tym nie uciekał z cokołu – aż do 1993 roku – kiedy potajemnie żołnierza radzieckiego usunięto ze śródmieścia i przeniesiono do cmentarnej kwatery czerwonoarmistów.

Na kolejnej fotografii widzimy właśnie jedno z setek ujęć Iwana, jeszcze lśniącego nowością, ponieważ zdjęcie pochodzi z lat 50-tych wieku minionego. Żołnierz radziecki wpakował się niemal przed siedzibę (do 1945 roku) Banku Drezdeńskiego, dziś – pierwszy oddział Banku Zachodniego. Cokół umiejscowiono naprzeciwko dawnego hotelu Prussische Hof, w którym w latach 30-tych minionego wieku miało powstać kasyno dla oddziałów S.A., bojówek NSDAP, ale nie powstało.
Iwan był jeszcze świadkiem istnienia kawiarni Popularnej, resztki po gastronomicznym charakterze okazałego i jednego z najbardziej ekskluzywnych dziewiętnastowiecznych budynków Jeleniej Góry. Kawiarnię zamknięto w roku 1950, a w gmachu urządzono biurowiec, który już bardziej do otoczenia pomnika pasował i razem z nim podupadał. Aż w końcu wyniosły się z dawnej chluby miasta wszystkie firmy, a sam gmach, już w XXI wieku, kilka lat czekał na nowego właściciela i solidny remont.

Iwan stał w cieniu drzew dawnych plantów, czyli ul. 15 Grudnia, blisko przystanku tramwajowego i skweru z ławkami.
Wszystkie te „elementy” jeleniogórskiego śródmieścia spotkał ten sam los, choć w różnym czasie: drzewa wycięto, tramwaje i skwer zlikwidowano, w końcu „pod topór” trafił cokół z czerwonoarmistą…

<b> Melpomena
nie dla woźnicy </b>
Dumą dla powojennych jeleniogórzan był secesyjny gmach teatru przy ulicy Wojska Polskiego pochodzący z 1904 roku. Sztukę fotografii ćwiczyli na nim chyba wszyscy, którzy lubili patrzeć na świat przez wizjer lub pryzmat. Budynek – choć w pewnym okresie bez remontów sprawiał wrażenie, że się rozsypie – na pocztówkach pojawiał się bardzo często.

Kiedy wykonano prezentowane, kolejne ujęcie? Nie ma jeszcze nadmiernego ruchu samochodów na Wojska Polskiego, więc niepotrzebna jest sygnalizacja uliczna, której żelazne wysięgniki skutecznie szpecą dziś skrzyżowanie.

Do pracy w pobliskiej siedzibie Miejskiej Rady Narodowej zmierza typowy urzędnik ze zniszczoną teczką depcząc jeszcze po dziewiętnastowiecznym bruku. Poza tym żywego ducha… wyludnione miasto.
Tylko na podjeździe tuż przed bramą świątyni IX Muzy stoi pojazd konny (łeb zwierzęcia widać, typu pojazdu – nie). Czy to jest dorożka? Jeśli tak, zdjęcie musiało powstać na początku lat 50-tych, kiedy to kilka takich jeszcze po Jeleniej Górze jeździło…
A może to zwykła furmanka, której woźnica (załóżmy, że jest to mężczyzna, który czyta afisz z programem) zainteresował się, co właśnie grają. A tu okazuje się, że to letnia przerwa. Drzwi gmachu zwanego wówczas Teatrem Dolnośląskim – zamknięte na głucho. Gdzie peerelowskie hasło o sztuce dla ludu prostego?

I znów obserwator ma wrażenie, że ogląda zmęczone upałem, sielskie miasteczko, w którym nawet woźnicy niewiele się chce. Dziś w miejskim rozgardiaszu trudno znaleźć porę takiego spokoju na zatłoczonym skrzyżowaniu i tabunem pieszych, którzy codziennie tamtędy przechodzą.

<b> Widok ogólny,
czyli podsumowanie </b>
Pocztówka wykonana w latach 30-tych XX wieku przez niemieckiego nieznanego fotografa (ostatnie zdjęcie), przedstawia sylwetę starego miasta widzianą z punktu mało atrakcyjnego.
Jednak fotografujący wydobył z obrazu nieco magii: podmiejska dróżka, zboże na polu, płoty z bali, drzewa kontrastujące z miastem, które jest oddalone, ale – paradoksalnie – stanowi jednocześnie ważny element całości.

Dziś w pobliżu tego miejsca są osadniki oczyszczalni ścieków, a smród działa destrukcyjnie na zmysł estetyczny. Pewnie dlatego, choć w sumie niewiele się tam zmieniło, mało kto tam się zapędza, szczególnie z aparatem fotograficznym.

Takich zasmrodzonych (dosłownie i w przenośni) zakątków w Jeleniej Górze jest znacznie więcej. Mimo wszystko warto udać się tam i odkrywać ślady przeszłości fotografując. To właśnie zdjęcie często uwiecznia niezauważony przez fotografa detal, który pozwala – choćby w wyobraźni – zbudować i opisać historię przedstawionej w kadrze rzeczywistości.

Czytaj również

Najnowsze artykuły

Wykonanie serwisu: ABENGO