Dwa oblicza Cieplic

Stanisław Firszt

We wszystkich miejscowościach, przede wszystkim w większych miastach, w wieloletnim procesie ich rozwoju można zauważyć swego rodzaju ich wędrowanie w przestrzeni, niczym żywego organizmu. Trwa to albo bardzo długo, albo bardzo krótko, a widoczne jest przy analizowaniu ich planów, sporządzonych w kolejnych wiekach, a nawet tylko dziesiątków lat. Widać wtedy rozwój osady praktycznie we wszystkich kierunkach i inne zmiany zachodzące w jej przestrzeni.

Zaczyna się to w momencie założenia miasta, wyznaczenia rynku i odchodzących od niego ulic. Część miast o rodowodzie średniowiecznym w pewnym momencie otaczano murami obronnymi. Wraz ze wzrostem gęstości zabudowy odczuwano stopniowy brak działek budowlanych w obrębie umocnień, co skutkowało z kolei rozbudowywaniem przedmieść znajdujących się poza murami, a z czasem "pęknięciem" murów, tzn. ich zburzeniem, zasypaniem fos i zabudowaniem tych odzyskanych nowych terenów, które przyłączano bezpośrednio do centrum miejscowości. Wokół tych miejsc, jeśli pozwalały na to warunki, budowano następne dzielnice, a nowe ulice włączano w system istniejącej komunikacji miejskiej.

Oczywistym jest, że najstarsze budynki miasta znajdowały się w samym centrum wokół rynku, a czym dalej było od tego miejsca domy były coraz nowocześniejsze. W centrum trudniej było o wolne, niezabudowane działki. Aby coś tam zbudować trzeba było rozebrać starszą zabudowę. Dotyczyło to też budowy niezbędnych dla funkcjonowania miasta różnorodnych instalacji. W obecnych czasach dodatkowo najstarsze budynki miejscowości objęte są ochroną konserwatorską, co utrudnia lub uniemożliwia nawet unowocześnienie takich obiektów. O wiele łatwiej jest zbudować nowy dom niż zmodernizować dawny, np. o średniowiecznym rodowodzie. Zachowanie najstarszej zabudowy z budynkami o niewielkiej przestrzeni mieszkalnej, często niedoświetlonych z powodu małych okien, w zwartej zabudowie, a dodatkowo o standardzie nieprzystających już do XXI wieku, powoduje opuszczanie tych miejsc przez dawnych mieszkańców. Ci ze starych centrów przenoszą się do budynków nieco młodszych poza centrami, a ci z kolei z tych budynków przenoszą się na współczesne przedmieścia, lub odległe, nowe dzielnice, budując tam swoje nowoczesne domy. Z tego wynika, że bogaci mieszkańcy miejscowości mieszkają najdalej od centrum. Jest też tendencja odwrotna. Ci najbogatsi, których na to stać, wykupują w najstarszych dzielnicach obiekty do kapitalnego remontu i robią z nich prawdziwe perełki. Miejscowość ciągle się zmienia.

Są w niej miejsca (dzielnice, a często tylko ulice) piękne, ukwiecone, jasne z nowoczesną zabudową, ale nie brakuje też zwykłych skupisk starszych budynków o niższym standardzie, mniej ukwieconych. Niestety są też miejsca brzydkie, całkowicie zaniedbane, odrapane, zrujnowane, z niczemu nie służącymi instalacjami, starymi sprzętami, ogrodzeniami i zaśmieconymi ulicami. Wszystkie one różnią się od innych nie tylko architekturą, ale wyglądem i często też zapachem.

Cieplice, choć przez wiele stuleci nie były miastem (a prawa te posiadały krótko od 1935 praktycznie do 1975 roku), podlegały tym samym prawom. Należy jednak zwrócić uwagę, że był to zawsze kurort. W związku z tym, przede wszystkim w centrum dbano w nim o wygląd. W centrum stały najważniejsze budowle: pałac, domy zdrojowe, klasztor, kościoły, hotele, restauracje, cukiernie, itp. należące do bogatej części społeczeństwa. Nowe osiedla, przeważnie willowe, budowano na południu Cieplic, a po włączeniu Malinnika – także tam. Nieco mniej atrakcyjne były tereny na lewym brzegu Kamiennej, chociaż i tam starano się dawniej coś zmienić, o czym świadczy zbudowany wówczas, np. szpital św. Jadwigi i kilka obiektów sanatoryjnych.

Po wojnie wszystko zaczęło się zmieniać na niekorzyść (lata 50., 60., 70., 80., i 90. XX wieku).
Pierwsze dziesięciolecie XXI wieku, to wiele różnych wydarzeń w Cieplicach - dobrych i złych. Jeśli chodzi o dobre to: w wyremontowanej prepozyturze pocysterskiej rozlokowało się Muzeum Przyrodnicze, remontowano kościół św. Jana Chrzciciela, Uzdrowisko "Cieplice" dostało nowego właściciela (KGHM) i rozpoczęły się remonty i inwestycje, np. Długiego Domu. Pawilon Norweski trafił w ręce prywatne i trwa tam remont przywracający mu dawną świetność. Utworzono Jednostkę Pomocniczą Miasta Jeleniej Góry, "Uzdrowisko Cieplice" (budziło to wielkie nadzieje). Wyremontowano Teatr Zdrojowy, zrewitalizowano Park Zdrojowy. Wyremontowano Duży Staw w Parku Norweskim, zbudowano Termy Cieplickie. Remontowano Pałac Schaffgotschów i kościół ewangelicki. Powstała promenada nad Kamienną, przy klasztorze. Wyremontowano ujęcie wody "Marysieńka". Zbudowano duży parking przy ulicy Sobieszowskiej, itd.
Z tych złych to: na początku XXI wieku zamknięto prężnie działający, wielooddziałowy szpital, ponieważ po kilkudziesięciu latach ukończono budowę nowego szpitala w Jeleniej Górze. Jeleniogórski "kwitnie", a cieplicki jest w "trwałej ruinie". Nie skończono budowy nowego basenu przy ul. Marysieńki Sobieskiej, a w końcu rozebrano istniejące już ściany, tworząc "centralny staw uzdrowiskowy".

W Cieplicach robi się dużo, ale zaległości jest tyle, że odnowa tej pięknej miejscowości trwać może jeszcze kilkanaście, jak nie kilkadziesiąt lat. Szczególnie dużo do zrobienia jest po drugiej stronie rzeki Kamiennej. Tym Cieplice przypominają Warszawę, gdzie piękne jest centrum, a po drugiej stronie Wisły jest zupełnie inna Praga.

Wiele się już zmieniło, ale w niektórych rejonach Uzdrowiska sytuacja nawet się pogorszyła (miejmy nadzieję, że chwilowo). Cieplice mają dwa oblicza, to piękne z nowymi, nowoczesnymi ulicami i centrum (chociaż i tu, na zapleczach domów nie brakuje miejsc wstydliwych) i to drugie, o którym się zapomina i robi wszystko, żeby nie wchodzili tam kuracjusze i turyści. Na pocieszenie trzeba przyznać, że jeszcze nie tak dawno, jeśli chciało się zrobić zdjęcie miejsca lub budowli szpecącej Cieplice, starczyło przejść się gdziekolwiek po centrum, po przedmieściach i bocznych ulicach. Teraz, aby wykonać taką fotografię, to trzeba szukać takiego miejsca (ciepliczanie wiedzą doskonale gdzie takie można znaleźć). Ci, co mogliby to zmienić, nie chcą tego widzieć i tak, jak Pani Dulska mówiła: "Ja tamtędy nie chodzę i mi to nie przeszkadza".

Jeśli chce się przyjmować gości, to najpierw trzeba posprzątać swoje mieszkanie i obejście, a dopiero potem pokazywać to, co się ma najlepszego prowadząc ich tak, aby byli wszystkim zachwyceni i by z przyjemnością chcieli tu wrócić. Wystarczy uporządkować teren: pousuwać śmieci, zburzyć resztki starych, zbędnych konstrukcji, powycinać zarośla, naprawić płoty, posiać trawę, pomalować to i owo, a znowu będzie ładnie, prawie tak, jak było kiedyś. Przysłowie mówi, że "diabeł tkwi w szczegółach". Te brzydkie, miejsca rozsiane wyspowo w całej przestrzeni uzdrowiska, burzą wygląd całości. Jeśli już coś jest w ruinie, to lepiej to zburzyć lub rozebrać, niż zostawiać na pośmiewisko ludzkie. Co z tego, że założymy frak lub smoking, jeśli chodzimy w starych i brudnych trampkach. Czar natychmiast pryska! Te rudery, niepotrzebne budy, nisze pod płotami są też legowiskami bezdomnych pijaków, którzy gromadzą tam ogromne ilości śmieci i innych brudów. Tam piją, tam jedzą i śpią. Te ogniska zarazy i smrodu, bywają też miejscami ich śmierci w męczarniach, gdy niechcący zaprószą ogień, a on z kolei zagraża innym budynkom. Podobne śmierdzące legowiska rozlokowane są pod mostami. Koczujący tam nie giną w ogniu, ale dość często wyławia się ich zwłoki z rzeki Kamiennej. To też są dowody podwójnego oblicza Cieplic i ich mieszkańców.

Odnosi się wrażenie, że gdyby wyschły źródła termalne to Cieplice by niechybnie zginęły. Tylko ta lecznicza woda termalna podtrzymuje jeszcze Uzdrowisko i nie można jej zamknąć, bo ona ciągle jest! I to jest właśnie szczęście dla tego miejsca.

Czytaj również

Najnowsze artykuły

Wykonanie serwisu: ABENGO