Żaba i orzeł blisko zdroju

TEJO

Kolonie Niemiecka i Rosyjska. Dziś te nazwy niewiele mówią mieszkańcom Cieplic. Urokliwe, willowe osiedla popadają w ruinę, a były perełką okolic uzdrowiska.

<b> Wielka wieś </b>
Chodzi o Malinnik (Herischdorf), który Rycerz Fryczko w 1309 roku dostał od książąt świdnicko-jaworskich, co poświadcza najstarszy zachowany dokument dotacji w Archiwum Państwowym w Jeleniej Górze.

Wcześniej, bo w roku 1288 joannici, zakon szpitalników, wznieśli gościniec dla chorych. Byli także do połowy XIV wieku właścicielami Cieplic.

W Malinniku ciągnącym się wzdłuż Kamiennej i Wrzosówki była szkoła i wieża widokowa Friedrichturm na Scholzenbergu (dziś jest to Strzelecka Góra).
To właśnie z Malinnika jeździły do jeleniogórskiego dworca głównego pierwsze elektryczne tramwaje, a ich remiza z dawną elektrownią, która dostarczała energię do sieci, zachowała się do dziś. Tyle, że z częściowo zburzonym w minionych latach kominem, który był w fatalnym stanie technicznym.

Wieś najbardziej rozwinęła się jednak w sąsiedztwie Cieplic (Warmbrunn), które w XIX wieku były jednym z najbardziej popularnych kurortów i uzdrowisk ówczesnych Niemiec.
I nie powstawały tam sanatoria, ale wille, pensjonaty i restauracje, odwiedzane przez licznych kuracjuszy i turystów.

<b> Żaba i orzeł </b>
Urozmaicony skałkami i pagórkami teren przy Weirihsbergstrasse – ulicy, którą nazwano od nazwiska właścicieli okolicznych gruntów – skusił karczmarza, który w 1824 roku postawił tam gastronomiczny przybytek. Ten, niestety, spłonął częściowo w 1884 roku. Jednak karczma szybko została odbudowana i jako zespół restauracji Auf dem Weirihsberg przyciągała licznych kuracjuszy i ciepliczan, którzy – wybierając się na spacer do Malinnika – chętnie się tam zatrzymywali.

O popularności tego miejsca świadczą liczne okolicznościowe widokówki przedstawiające restaurację wraz z okolicznymi wytworami skalnymi. Ze względu na kształt jeden został nazwany „Frosch” (czyli żaba), a drugi – „Adler” (orzeł).
Letnie ogródki z sezonie tętniły życiem towarzyskim, choć miejsce to jest nieco oddalone od centrum Cieplic, gdzie również było wiele gastronomicznych przybytków.
Atrakcją dla gości było również samo położenie lokalu, który powstał na skale, a z jego tarasu rozciągała się wspaniała panorama Cieplic, Karkonoszy oraz ich przedgórza. Klimat tworzyły też ogrody urządzone w okolicy.

<b> Kamienna góra
i prywata </b>
Polacy po 1945 roku nazwali ten zakątek Kamienną górą. Nie wiadomo, dlaczego „góra” napisano małą literą, ale takie jest obowiązujące nazewnictwo.
Dawny zespół restauracyjny jest dziś własnością prywatną i do stanu sprzed kilkudziesięciu lat wiele mu brakuje. Okolic raczej nie odwiedzają ciepliccy kuracjusze, choć ta część uzdrowiska zachowała miejscami niepowtarzalny klimat epoki „fin de siecle”.

Podobną atmosferę można odczuć w innej części Malinnika zwanej niegdyś Deutsch Kolonie, czyli Kolonią Niemiecką. Sąsiadowało ono z Russische Kolonie, czyli Kolonią Rosyjską.
Jak podaje Ivo Łaborewicz nowo wznoszoną część Herischdorfu nazwano w ten sposób, ponieważ szczególnie chętni właśnie tam zatrzymywali się Rosjanie, którzy przyjeżdżali do Cieplic na kurację. Dziś są to okolice ul. Łabskiej.

<B> Raschdau
by się zawstydził </b>
Wyróżniającym się obiektem w Kolonii Niemieckiej była willa z pensjonatem na Wilhelmshöhe (Wzgórzu Wilhelma). Działała tam także restauracja otoczona parkiem. Na samym wzgórzu zbudowano wieżę widokową, po której zachowały się tylko ruiny.
Sama willa, której właścicielem był Wilhelm Raschdau, bardzo bogaty cesarski poseł, który w 1927 roku pożyczył Bractwu Strzeleckiemu pięć tysięcy marek w złocie, jest (bo uchowała się do dziś), konstrukcją imponującą: z ryzalitem wieżowym, dwoma wysokimi piętrami, wysokim podpiwniczeniem, tarasem i werandą.

Przed 1945 rokiem ulicy patronował sam Wilhelm Raschdau. Za polskich czasów patronem traktu byli najpierw kompozytor Stanisław Moniuszko, później – Małgorzata Fornalska, działaczka komunistyczna. Nazwisko Ludwika Hirszfelda, lekarza mikrobiologa, widnieje na szyldach od 1993 roku.

Dziś w dawnej rezydencji Raschdaua mieści się Ośrodek Szkolenia Polskiego Czerwonego Krzyża. Stan budynku jest nieciekawy, podobnie jak większości XIX wiecznych zabudowań tej pięknej okolicy cieplickiego uzdrowiska.

<b> Stare, ale piękne </b>
Zabytki nieco nikną przytłamszone klockowatymi domami z gierkowskiej epoki PRL. Na tych terenach powstały także zbudowane już po 1989 roku wille.
Jednak w niczym nie są w stanie dorównać podupadłemu, choć ciągle czarującemu urokiem budownictwu zaprojektowanemu przez niemieckich architektów.

Czytaj również

Najnowsze artykuły

Wykonanie serwisu: ABENGO