Taka natura Ducha Gór

Stanisław Firszt

Mieszkańcy Karkonoszy i Kotliny Jeleniogórskiej wiedzą, że w tym regionie niepodzielnym władcą od tysiącleci jest Duch Gór. Jego przywilejem jako ducha jest to, że może być niewidzialny lub może przybierać dowolną postać: ludzką, zwierzęcą, roślinną lub po prostu sił natury.

Najwcześniejsze źródła pisane o nim, zebrane przez Konrada Zachera na przełomie XIX i XX wieku, pochodzące z XV i XVI, a głównie z XVII wieku, przedstawiają go jako ducha kopalnianego, pojawiającego się w sztolniach w Karkonoszach i Górach Izerskich. Z jego powodu trzeba było i "robót zaniechać" bo pojawiał się tam on - Riebenzahl (Rübezahl). Często widziano go w okolicach Wieczornego Zamku, przy innych skałach i na szczytach górskich. Przybierał niejednokrotnie postać mnicha, drwala lub myśliwego, ale wszyscy uważali go za nieznośnego szatana – diabła, który zazdrośnie strzeże bogactw ukrytych w ziemi.

Walończycy, dawni górnicy, którzy penetrowali nasze góry szczególnie w XV i XVI wieku twierdzili, że kiedy "wyznaczają teren kopalń i wnet za robotę się biorą, to zaraz zjawia się Riebenzahl, ale z tak przerażającą niepogodą, która kilka dni potem trwa, następuje mróz srogi i śnieg wielki, że przezeń przysypani z życiem ledwie uchodzą". Wielu ludzi nazywało go upiorem i wiązało go z tradycjami z czasów jeszcze pogańskich, inni widzieli w nim zwykłego diabła.

Jego postać pierwszy raz pojawiła się na mapie Śląska z 1561 roku wykonanej przez Martina Helwiga. Widzimy tam dumnie kroczącą na dwóch kończynach czarną sylwetkę Ducha Gór. Ma orli dziób, głowę jelenia z pięknym, rozłożonym porożem, łapy niedźwiedzia, lwi ogon, orle skrzydła i kozie nogi. W przednich łapach dzierży kostur. Istny diabeł, można by rzec.

Gdybyśmy przyjęli średniowieczne sposoby przedstawiania szatana, Duch Gór mógłby być tego dobrym przykładem: postać czarna z rogami (w tym wypadku z porożem), ogonem, skrzydłami i kozimi nogami. Pamiętać jednak należy, że to jego przedstawienie powstało w Renesansie, który nawiązywał do antyku, a tym samym do starożytnych mitów, pogańskiej kultury i religii. Jeśli więc Martin Helwig opierał się przedstawiając jego postać na nam nieznanych wcześniejszych personifikacjach tego ducha, to trzeba spojrzeć na niego inaczej.

Przypomina on głównie starożytne bóstwa greckiego Pana czy rzymskiego Fauna, a także celtyckiego Cernunnosa czy wschodniego Gryfa. Wszystkie te dawne bóstwa zamieszkiwały górskie lasy, a gryfy chroniły bogactwa ziemi w tym kruszców i drogich kamieni. Nasz karkonoski duch mógł być dawnym lokalnym bóstwem, którego tu czczono od setek, jak nie od tysięcy lat. O jego boskości świadczą, m.in.rogi, a o władzy nad tym obszarem kostur, kij pasterski czyli rodzaj berła.

Kiedy na terenie ówczesnego, starożytnego świata zaczęło rozpowszechniać się chrześcijaństwo, apostołowie tamtych czasów, wszystkie pogańskie bóstwa utożsamiali z mieszkańcami piekieł. I tak wizerunek Pana i Fauna stały się głównym pierwowzorem postaci diabła. W ten sposób dawni wyznawcy tych bogów odwracali się od nich z obrzydzeniem i strachem.

W identyczny sposób diabłem mógł się stać Władca Karkonoszy. Przestano mu składać hołd i należny szacunek. Stał się złośliwym duchem, Diabłem Ryfejskim, strzegącym skarbów w górskich ostępach. Bo przecież piękne złoto przynależne tylko bogom, które u niektórych wywołuje rządzę i najgorsze instynkty, grabieże i śmierć, to nic dobrego, m.in. W języku polskim metal ten to nic innego jak "zło – to".

Takie przedstawienie Ducha Gór i jego złej natury (już nie boskiej) było przydatne Walończykom i górnikom, którzy rozpowiadając miejscowym niestworzone historie o Rübezahlu (Duchu Gór), strzegli w ten sposób swoich kopalń, do których wszyscy z powodu tego Ducha Gór bali się wchodzić.

Kiedy w II poł. XVI wieku zaczęło intensywnie rozwijać się uzdrowisko Cieplice, a w XVII wieku stawały się modne wypady w góry, Duch Gór jako diabeł stawał się swego rodzaju przeszkodą i utrudniał wędrówki kuracjuszy – wczasowiczów w Karkonoszach, co przynosiło ogromne straty właścicielom kurortu i tego terenu, tj. hrabiom Schaffgotschom. Należało szybko coś z tym zrobić. Dlatego w 1654 roku hrabia Krzysztof Leopold Schaffgotsch kazał na Śnieżce w mateczniku (zamku) Ducha Gór wznieść kaplicę, którą ukończono w 1681 roku. Od tego czasu "diabelski" Duch Gór przestał być tak groźny ("nie taki diabeł straszny jak go malują").

Właściwie stracił nie tylko swoją władzę ale i moc. Pozostał w Karkonoszach jako ukrywający się tutaj zubożały i rubaszny autochton, lubiący sprawiać figle wędrowcom. Stał się swego rodzaju maskotką i kuriozum miejscowych gór, atrakcją, która już nie straszyła, ale raczej przyciągała ludzi w te strony. Każdy przecież chciałby zobaczyć Władcę Karkonoszy pod obojętnie jaką postacią. Duch Gór stał się elementem lokalnego marketingu. Zaczęto sprzedawać pamiątki z jego przedstawieniami: rzeźby drewniane, obrazy na szkle, a nawet laski z jego brodatą głową.

Od tego czasu Duch Gór był przedstawiany jako wielki osiłek z maczugą (coś w rodzaju polskich, Wyrwidęba i Waligóry) lub jako starzec w połatanym płaszczu, w kapeluszu, z torbą podróżną i laską w dłoni. Jego metamorfoza i zmiana natury następowała powoli ale konsekwentnie.

Co jest ciekawe, większość miejscowej kultury i tradycji po 1945 roku odeszła w zapomnienie, ale legenda Ducha Gór pozostała do dzisiaj. Próbowano dać mu polskie imię, bo to proponowane w XIX wieku przez Wincentego Pola, tj. Rybecal, jako bardzo podobne do niemieckiego Rübezahl jakoś nie mogło się przyjąć.

Józef Sykulski, jeleniogórski nauczyciel zaproponował nazwać go Liczyrzepą (kalka językowa z niemieckiego) i ta błędna nazwa przyjęła się na wiele lat. Była nawet dolnośląska gra liczbowa "Liczyrzepka", restauracje i domy wczasowe "Liczyrzepa",w Legnicy produkowano "doskonałe"wino o tej właśnie nazwie. Starostwo Powiatowe w Jeleniej Górze przyznaje do dzisiaj swoje "Liczyrzepy".

Później próbowano zmienić mu imię na Karkonosz (nazwa żywcem przyjęta z języka czeskiego, a czeska nazwa jest przecież sztuczna bo powstała w wyniku konkursu w 1919 roku) lub Rzepiór (dziwny twór językowy, zlepek "rzepy" i "upiora").

Duch Gór, Skarbnik Ryfejski, Rübezahl przez jednych, jak wspomniano wyżej był i jest uważany za pradawnego bożka, ducha strzegącego nie tylko kopalń, ale i samych górników. Wg nich to nikt inny, jak znany z kopalń soli i węgla Skarbnik, który wraz z górnikami z gór przeniósł się do głębokich sztolni. W dawnym języku polskim "góra" znaczyła górę, ale i kopalnię, a pracujący tam ludzie do dzisiaj zwani są "górnikami", a nie "dolnikami". Inni, tacy jak Wincenty Pol, który zapoznał się w 1847 roku z jego mitem, widział w nim Pana Twardowskiego z Krakowa, o czym był święcie przekonany.

Duch Gór przeżywał przez setki lat wzloty i upadki. Do dzisiaj jest znany. Jego wizerunek, wg wzoru z 1561 roku, stał się od 2000 roku znakiem graficznym Muzeum Karkonoskiego w Jeleniej Górze, a wcześniej był symbolem czeskich, a dzisiaj i polskich "Karkonoszy". Ludzie i kultury w regionie zmieniają się, a legenda Ducha Gór wciąż trwa i ewoluuje. Jest nadal żywa i podlega zmianom, tak jak natura samego władcy Karkonoszy.

Czytaj również

Najnowsze artykuły

Wykonanie serwisu: ABENGO