Niegdysiejsze świętowanie
Zjeżdżanie na sankach nawet z miejskich ulic, zabawy na śniegu i spotkania towarzyskie w domach i restauracjach. Tak święta Bożego Narodzenia na przełomie XIX i XX wieku spędzali ówcześni mieszkańcy stolicy Karkonoszy.
Przenieśmy się w przeszłość i zapukajmy w wigilijny wieczór do drzwi mieszkania tamtejszych jeleniogórzan. Na pewno zobaczymy pachnącą i prawdziwą choinkę, bo sztucznych wówczas nie znano. Drzewko zdobiono bardzo bogato. Starsi mieszkańcy miasta, którzy tu przybyli w 1945 roku i zamieszkali w niemieckich kamienicach, zapewne jeszcze zachowali niektóre ozdoby. Dziś niemal zabytkowe, choćby szklane ptaszki przypinane do gałązek drzewka za pomocą klipsów. Tradycyjnie pod choinką czekały prezenty.
Wśród świątecznych zapachów potraw karpia nie poczujemy. Niemcy nie przepadali za polskim wigilijnym specjałem. Za to jedli szynkę pieczoną, gęsi i kaczki z jabłkami, kiełbaski, sałatki ziemniaczane i rozmaite inne przysmaki.
- W większości byli ewangelikami i post ich nie obowiązywał - przypomina Ivo Łaborewicz, kierownik oddziału Archiwum Państwowego w Jeleniej Górze.
W Wigilię zasiadali do uroczystej kolacji, ale nie dzielili się opłatkiem. Katolicka pasterka była odprawiana w kościele parafialnym pw. Świętych Erazma i Pankracego. Ale tłumów w świątyni raczej nie było.
Bożonarodzeniowe nabożeństwa dla protestantów odprawiano w ewangelickim Kościele Łaski (dziś garnizonowy).
Życiem tętniły ulice, restauracje, jarmarki i sale koncertowe. Choćby ta przy ulicy Cesarza Wilhelma (dziś Matejki). Tam właśnie odbywały się świąteczne koncerty, które były bardzo popularną rozrywką dla ówczesnych jeleniogórzan. Wykonywano głównie utwory związane z Bożym Narodzeniem.
Jarmarki zaczynały się kilka dni przed swiętami. Sprzedawano i kupowano głównie żywność i odzież. Dopiero na początku wieku w mieście pojawiły się duże domy towarowe. I tam także kwitł świąteczny handel.
Wielu mieszkańców miasta na obiad w pierwszy dzień świąt udawało się do restauracji. Drugiego dnia laby nie było: 26 grudnia traktowano jako dzień powszedni.
Co dziś może wydawać się dziwne, ówcześni mieszkańcy miasta w Boże Narodzenie jak rytuał traktowali zabawy na świeżym powietrzu. Bezśnieżne zimy zdarzały się rzadko, dlatego obywatele Hirschbergu i ich goście, od najmłodszych do nieco starszych, korzystali z uroków białego puchu. Hitem były zjazdy na sankach z bardzo stromej ulicy Górnej (Boberbergstrasse), położonej w śródmieściu Jeleniej Góry.
I pewnie wówczas już myśleli o sylwestrze i powitaniu następnego Nowego Roku. Mylił się ten, kto sądzi, że tę noc spędzano głównie na balach i w mieszkaniach. Na plac Ratuszowy, zwany wówczas Rynkiem, wylegały tłumy jeleniogórzan (co widać na satyrycznej pocztówce, modnym kiedyś dodatku do świątecznego rytuału). Pili szampana i bawili się do rana. No i fajerwerki też były.
Oczywiście towarzystwo bardziej dystyngowane szalało w tańcach, choćby na noworocznych hulankach organizowanych w dużej sali dzisiejszego Teatru Jeleniogórskiego.