Trudna historia Muzeum Przyrodniczego

Stanisław Firszt

Dzisiejsze Muzeum Przyrodnicze w Jeleniej Górze to instytucja powołana do życia po okresie stalinowskim, w 1954 roku. Jej zbiory to resztki ogromnych kolekcji przyrodniczych, historycznych, etnograficznych, archeologicznych, dzieł sztuki i wspaniałego księgozbioru.

Wszystko zaczęło się prawdopodobnie już w okresie odrodzenia w XVI wieku, kiedy to osiadły w Cieplicach, w XIV wieku, ród Schaffgotschów rozpoczął gromadzenie dawnych obiektów rzemiosła, dzieł sztuki, dokumentów historycznych, ksiąg i różnego rodzaju kuriozów przyrodniczych.

Na ukierunkowanie gromadzenia, szczególnie księgozbioru należącego do Hansa Ulryka Schaffgotscha miał duży wpływ legnicki książę piastowski Jerzy Rudolf, który w prezencie ślubnym swojej siostrze Barbarze Agnieszce podarował 86 cennych inkunabułów. Szwagier Schaffgotscha często przebywał w Cieplicach. W 1635 roku niestety hrabia został ścięty, a jego majątek (w tym dobra ruchome) został skonfiskowany. Cesarz dysponował nim bez żadnych ograniczeń. Już wówczas zostały zubożone zbiory i groziło im całkowite rozproszenie.

Krzysztof Schaffgotsch, syn ściętego hrabiego, w latach 40. XVII wieku odzyskał majątek w tym dużą część zbiorów. Jego z kolei syn Hans Anton Schaffgotsch specjalnie dla nich zbudował w 1716 roku budynek zarządu ordynacji w Sobieszowie. Niestety w czasie wojen śląskich stracił cały majątek, który został skonfiskowany w 1740 roku przez króla pruskiego Fryderyka II. I znowu mało brakowało, aby cenne obiekty i biblioteka zostały wywiezione z Kotliny Jeleniogórskiej. Jakimś cudem pozostały na miejscu, ale ze względu na to, że nikt się nimi nie zajmował, znacznie ucierpiały (były zaniedbane). W czasie wojen napoleońskich na Śląsku, kolejny raz zbiory Schaffgotschów mogły całkiem przestać istnieć.

Przez dekrety króla pruskiego Fryderyka III Wilhelma dokonała się wówczas sekularyzacja majątków kościelnych, w 1810 roku. Wieloletni dorobek i majątek, m.in. cystersów z Cieplic, został im na zawsze zabrany, a opustoszałe budynki klasztorne kupił od pruskiego rządu, w 1812 roku hrabia Leopold Gotard Schaffgotsch. Po zakończonej wojnie o Śląsk, w 1813 roku, rozpoczął projektowanie, remont i adaptację oraz wyposażenie ich do celów biblioteczno – muzealnych. W 1834 roku, jego syn Leopold Christian Schaffgotsch, 1 lipca tegoż roku otworzył tam nowoczesną wówczas bibliotekę z towarzyszącymi jej zbiorami.

Rozwój ilościowy zbiorów - w tym bardzo cennych przyrodniczych - spowodował, że w 1920 roku w Długim Domu otworzono osobne od zbiorów bibliotecznych, muzeum. Okres wojny nie sprzyjał ani bibliotekarstwu, ani muzealnictwu. Dodatkowo w 1944/1945 roku, do Cieplic zwieziono inne kolekcje, w tym zbiory z katedr i muzeów polskich zrabowane przez Niemców. Wszystkimi obiektami na Śląsku zajmował się wówczas konserwator - Günther Grundmann, który starał się je ukryć i zabezpieczyć przed wszelkimi niebezpieczeństwami (zniszczeniem, zrabowaniem i rozszabrowaniem).

Kiedy oddziały niemieckie opuściły Cieplice, zbiory Schaffgotschów narażone były na zrabowanie ich przez armię sowiecką, lub przez byłych pracowników przymusowych w dobrach Schaffgotschów. Większość z nich uratował wówczas Kazimierz Pawelski, który z pomocą szefa ogrodników Alfreda Opitza i niemieckich pracowników zabezpieczył je w klasztorze, a następnie pod koniec 1945 roku przekazał je przedstawicielom Naczelnej Dyrekcji Muzeów i Ochrony Zabytków, kierowanej przez Stanisława Lorentza.

Instytucja ta miała nie lada problem. Dawne polskie muzea przedwojenne poniosły w czasie wojny ogromne straty lub były całkowicie zniszczone. Na Wschodzie Polska straciła wiele muzeów, m.in. we Lwowie, Wilnie, Grodnie. Na Zachodzie, na tzw. Ziemiach Odzyskanych znajdowało się ponad 60 muzeów, które trzeba było zabezpieczyć i coś z nimi zrobić.

Już 19 – 21 kwietnia 1946 roku w Nieborowie odbył się VIII Zjazd Związku Muzeów w Polsce, na którym decydowano, co robić. Brali w nim udział także muzealnicy – przyrodnicy, którzy postawili wiele postulatów. Nie wróżyło to nic dobrego cieplickim zbiorom. Ich ranga, znaczenie, dobry stan zachowania i różnorodność budziły nadzieję wielu polskich muzealników, że chociaż ich część trafi do nich. Aby to zrobić konieczny był podział zbiorów Schaffgotschów. O tym zagrożeniu dla ich całości miały świadomość ówczesne władze Jeleniej Góry z Wojciechem Tabaką na czele.

Tymczasem zbiory Schaffgotschów (oprócz archiwum w Sobieszowie, które jeszcze w 1945 roku przejęło Archiwum Państwowe we Wrocławiu), były pod opieką Uzdrowiska Cieplice. Wydawało się, że cieplickie zbiory są niezagrożone, bowiem nawet Witold Kieszkowski z Naczelnej Dyrekcji Muzeów i Ochrony Zabytków w swoich opracowaniach, pt. „Zagadnienia muzeów na Ziemiach Odzyskanych” z 1947 roku, o Cieplicach nawet nie wspomniał, chociaż pisał, np. o Jeleniej Górze, Legnicy i innych ośrodkach. Na wszelki wypadek władze regionu (Starostwo Powiatowe z Wojciechem Tabaką na czele), opierając się na pomocy Instytutu Śląskiego w Katowicach, aby ratować cieplickie zbiory, utworzyły w 1947 roku w Cieplicach Stację Naukową i Bibliotekę, im. J.S. Bandtkego. Przetrwała ona tylko do 2 poł. 1948 roku.

W 1949 roku zbiorami cieplickimi nadal dysponowało Uzdrowisko i to ono oddało do Szczawna Zdroju ok. 1500 okazów przyrodniczych, które uległy tam zniszczeniu ponieważ wszyscy i zawsze zbiory przyrodnicze traktowali nie jak cenne eksponaty, tylko jak ozdoby lub zwykłe trofea myśliwskie.

W dniu 1 stycznia 1950 roku wydawałoby się, że kolekcje Schaffgotschów będą uratowane ponieważ je upaństwowiono, a na ich bazie utworzono Państwowe Muzeum w Cieplicach Śląskich Zdroju. Nic bardziej mylnego. Jeszcze tego samego roku wywieziono z Cieplic bardzo cenne zbiory biblioteczne (księgi, grafiki, czasopisma, część historycznych dokumentów).

W styczniu 1951 roku, Muzeum Śląskie we Wrocławiu (dzisiaj Muzeum Narodowe we Wrocławiu) otrzymało władzę zwierzchnią nad cieplickim muzeum, które stało się jego oddziałem. Decyzją wrocławskiej centrali w 2 poł.1951 roku najcenniejsze zbiory przyrodnicze z Cieplic przekazano do Instytutu Zoologii i Antropologii Uniwersytetu Warszawskiego, a w kwietniu 1952 roku Państwowe Muzeum Zoologiczne oraz Instytut Zoologii i Antropologii w Warszawie (ta sama instytucja po przekształceniu) przejęło następne cenne obiekty przyrodnicze nie związane ze Śląskiem (ciekawe jak je wydzielono ?). Muzeum Śląskie we Wrocławiu hojną ręką oddawało wiele nie swoich obiektów z Cieplic innym muzeom w Polsce.

Wszystko to widzieli pracownicy cieplickiej placówki, a jej kierownicy starali się bronić kolekcji Schaffgotschów przed rozproszeniem i całkowitym wywiezieniem z Kotliny Jeleniogórskiej. Muzeum było niedoinwestowane przez Miasto Cieplice, a zwierzchnik z Wrocławia robił co chciał. Z bogatego i ciekawego muzeum, bez zgody miejscowych muzealników i społeczeństwa lokalnego starano się zrobić coś małego. Miasto Cieplice prowadziło „reorganizację” placówki pozbywając się zbędnych eksponatów nieprzyrodniczych. Za walkę o muzeum i cieplickie zbiory pracę straciła kierowniczka placówki - Maria Langdo.

Kiedy już jej nie było, w dniu 12 września 1954 roku otworzono nowe, odchudzone i zreorganizowane Muzeum Przyrodnicze w Cieplicach Śląskich Zdroju, które mieściło się w Długim Domu, w obiekcie należącym nadal do Uzdrowiska. Doprowadziło to do licznych konfliktów między obu placówkami. Muzeum należące wcześniej do Uzdrowiska, po przejęciu go przez Państwo, stało się dla niego zbędnym wtrętem. Nowy kierownik muzeum, Józef Bieniasz – Krzywiec stał się dla miasta „upierdliwcem” , bo upominał się o załatwienie sprawy siedziby i zwiększenie „głodowego” budżetu. Pozbyto się go, wykorzystując jego chorobę w 1959 roku.

Nowy kierownik, Herbert Kopton też nie popracował długo, bowiem upominał się o zwiększenie dotacji i nie zgadzał się na przeniesienie Muzeum z Długiego Domu do nieprzystosowanego Pawilonu Norweskiego. Zwolniono go w 1963 roku za sprzeciwianie się decyzjom władz.

Placówkę w 1963 roku objął młody entomolog Alfred Borkowski. Nowy kierownik myślał, że dane mu będzie opracować adaptację Pawilonu Norweskiego na cele muzealne, przygotować scenariusze i aranżacje wystaw. Nic podobnego. Narzucono mu z góry tylko jedną wystawę ornitologiczną i też to, co ma robić dalej. W ten sposób w 1965 roku oddano do Wrocławia ostatnie obiekty nieprzyrodnicze (myśliwską broń palną – ponad 80 obiektów). W 1967 roku, w związku ze specjalizacją muzeów narzuconą przez Muzeum Śląskie we Wrocławiu, oddano do Wałbrzycha całość zbiorów geologicznych, a następnie pozbyto się zabytkowych zielników.

Od lat 70.XX wieku, także Alfred Borkowski zaczął upominać się o Muzeum, m.in. w 1973 roku pisał do Wydziału Kultury dla Miasta i Powiatu w Jeleniej Górze: „Przykładem mogą być niskie nakłady finansowe jakimi dysponuje Muzeum Przyrodnicze w Cieplicach w porównaniu z Muzeum Regionalnym w Jeleniej Górze” (dzisiaj Muzeum Karkonoskie w Jeleniej Górze).

W 1976 roku, Jelenia Góra wchłonęła Cieplice, ale dla Muzeum nic to nie zmieniło. W 1978 roku, Alfred Borkowski pisał do Wydziału Kultury Urzędu Miejskiego: „Rozwój Muzeum Przyrodniczego w Jeleniej Górze jest, m.in. uzależniony od jego bazy. Obecna siedziba Muzeum Przyrodniczego, Pawilon Norweski – utrudnia rozwinięcie szerszej działalności wystawienniczej z powodu ciasnoty i braku przystosowania funkcyjnego budynku dla celów muzealnych”.

Cały czas muzeum było niedoinwestowane. W zimie brakowało na opał. Problemy finansowe rosły. W przeddzień stanu wojennego, w 1980 roku, dyrektor Muzeum pisał do Wydziału Kultury i Sztuki Urzędu Wojewódzkiego w Jeleniej Górze (wówczas nadzór merytoryczny nad Muzeum miało Muzeum Okręgowe w Jeleniej Górze): „W ubiegłych latach Wydział Kultury i Sztuki przekazywał środki finansowe przeznaczone na muzealnictwo naszego regionu w całości do Muzeum Okręgowego w Jeleniej Górze, które poczuło się jedynym dysponentem całego budżetu”.

Stan wojenny, który wprowadzono 13 grudnia 1981 roku doprowadził do całkowitej zapaści Muzeum. Trzykrotnie spadła frekwencja, pogłębiły się kłopoty finansowe i znacznie pogorszył się stan techniczny obiektu. Pojawiła się galopująca inflacja i problemy w zaopatrzeniu. Dyrektor Alfred Borkowski mając dość ciągłego użerania się z Władzami i nie widząc żadnej płaszczyzny porozumienia i pomocy, zrezygnował z pracy i wyjechał do Niemiec, w 1989 roku.

Nawet w tak ciężkiej sytuacji władze nie zdecydowały się zlikwidować Muzeum lub przyłączyć go do innej instytucji, jako oddziału. Muzeum przetrwało w niespotykanym kryzysie finansowym w latach 1989 – 1990, prowadzone przez Elżbietę Dobrowolską – Papież. W lutym 1991 roku dyrektorem Muzeum został Andrzej Paczos, który niemal natychmiast zwrócił się do Zarządu Miasta Jeleniej Góry : „Przyznana nam kwota na działalność podstawową (…) wystarcza zaledwie na fundusz płac i to nie uwzględniając przelicznika wzrostu wydatków (…) niewielki wymiar przyznanych nam środków, pomimo licznych samoograniczeń wydatków, nie pozwala nam na prawidłową działalność, a jedynie z trudem na wegetację”. Podobne pisma wysyłano właściwie co roku w okresie planowania środków na rok następny. W 1993: „wskutek niewielkich środków finansowych jakimi dysponuje nasza placówka, często nie jesteśmy w stanie realizować podstawowych zadań statutowych”. W 1995 roku (do wiadomości posła J. Szmajdzińskiego): „Mamy w Polsce Ministerstwo Kultury, zdawałoby się symbol rangi, jaką przykładamy do zagadnień kultury, lecz nie mamy polityki kulturalnej(…) Podobnie dzieje się w ochronie przyrody, a w muzealnictwie przyrodniczym, leżącym na pograniczu kultury i przyrody zacofanie nasze jest wręcz tragiczne”. W 1999 roku zlikwidowano województwo jeleniogórskie.

W 1999 roku Muzeum otrzymało pierwsze dofinansowania z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej we Wrocławiu. Gdyby nie to przestałoby w ogóle działać. To z pieniędzy uzyskanych z tego źródła udało się organizować wystawy i rozpocząć wydawanie czasopisma naukowego „Przyroda Sudetów”. W 2000 roku, nastąpił w Jeleniej Górze najgorszy kryzys finansowy, były znaczne cięcia budżetowe i wrócono do pomysłu reorganizacji miejskich instytucji kultury.

W 2001 roku, A. Paczos próbował zwrócić uwagę Miasta na rangę Muzeum Przyrodniczego: „Potencjalne Muzeum Przyrodnicze w Jeleniej Górze mogłoby być wręcz wzorcową placówką tego typu w skali naszego kraju, ściągające znacznie więcej zwiedzających, a tym samym wyróżniającą się w popularyzacji przyrody, Jeleniej Góry i Sudetów Zachodnich” A tymczasem Miasto zastanawiało się, jakie instytucje przyłączyć do siebie, które wręcz ze sobą połączyć, a nawet które zlikwidować. Braki finansowe rosły. Dyrektor A. Paczos opierając się o podjęte działania przez Muzeum Karkonoskie w Jeleniej Górze (Muzeum Okręgowe w Jeleniej Górze zmieniło nazwę w 2001 roku), w latach 2005 – 2007 rozpoczął starania o zmianę siedziby Muzeum, jednak w 2008 roku z powodu przeniesienia się do Görlitz, zrezygnował z kierowania Muzeum.

Ten fakt został wykorzystany przez grupę „naszych” lokalnych polityków i wówczas to ja musiałem zrezygnować „na własną prośbę” z kierowania Muzeum Karkonoskim w Jeleniej Górze i nie mając innego wyjścia stanąłem do konkursu na stanowisko dyrektora Muzeum Przyrodniczego w Jeleniej Górze, a moje miejsce w Muzeum Karkonoskim zajęła obecna Przewodnicząca Komisji Kultury Rady Miejskiej Jeleniej Góry, o co usilnie zabiegała przy pomocy wielu osób przez prawie dwa lata.

W latach 2008 – 2019 udało się mi i całemu zespołowi zrealizować wiele w Muzeum Przyrodniczym w Jeleniej Górze, chociaż przez cały ten czas Muzeum było niedoinwestowane, a przez ostatnie lata – jak dzisiaj modnie się mówi – było i jest „zagładzane” (z pewnością nie delikatnie po głowie). Zrobiono to, o czym marzyli poprzedni dyrektorzy - podniesiono Muzeum z kolan. Wydawało się, że placówka pójdzie dalszą drogą rozwoju i stanie się wiodącą wśród muzeów przyrodniczych w Polsce. Nie wszystko zostało jeszcze zrealizowane co było przedstawione w koncepcji wieloletniej rozwoju Muzeum Przyrodniczego w 2018 roku, a nie Muzeum Miejskiego w Jeleniej Górze. Jak realizować coś, co w połowie już zrealizowano wg innej koncepcji , która zmieni wszystko od podstaw. Problemy finansowe Miasta (narastające od paru lat) które spotęgował tym razem koronawirus , podobnie jak z innych powodów w latach 50., 70., 90. XX wieku i na początku XXI wieku ,dotknęły, jak zwykle, także instytucje kultury. I znowu powołano specjalną komisję do reorganizacji instytucji kultury.

Obudziły się dawne demony tak, jak było przed laty. Zła sytuacja być może jest dzisiaj wykorzystywana dla osiągnięcia dodatkowych partykularnych celów podobnie do czasu kiedy byłem dyrektorem Muzeum Karkonoskim w przeddzień rozbudowy Muzeum Karkonoskiego w 2007 roku. Wykorzystując trudności finansowe Miasta, próbuje się wmówić Władzom i Radnym Jeleniej Góry, że najlepszym rozwiązaniem problemów finansowych w kulturze jest połączenie dwóch miejskich muzeów. Przecież wszyscy wiedzą, że nie chodzi tu ani o względy merytoryczne, ani oszczędnościowe.

Szkoda całej włożonej pracy cieplickich i jagniątkowskich muzealników oraz z takim trudem zdobytych środków finansowych przeznaczonych na rozwój tych muzeów , a nie aby teraz na siłę z tego co już osiągnięto sklecić nikomu nie potrzebny i generujący wydatki byt, tak na jego stworzenie jak i na późniejsze utrzymanie. Połączenie muzeów skrajnie różnych i utworzenie (w jaki sposób?) Muzeum Miejskiego Jeleniej Góry zniszczy wszystkie podjęte wcześniej działania w obu placówkach, w Muzeum Przyrodniczym w Jeleniej Górze i Muzeum Miejski „Dom Gerharta Hauptmanna” w Jeleniej Górze. Jedyne samodzielne Muzeum Przyrodnicze w Polsce automatycznie przestanie istnieć! Dlaczego i kto nie może znieść, że w Jeleniej Górze może coś się udać? W Jeleniej Górze są tacy, którzy starają się budować i tworzyć, ale niestety są i tacy, którzy przeszkadzają i niszczą. Dlatego Jelenia Góra nie może iść do przodu tylko ciągle musi stać w miejscu lub cofać się.

Znowu cieplickie zbiory i Muzeum Przyrodnicze z takim trudem podniesione z kolan - są zagrożone! Co na to Rada Miasta Jeleniej Góry, Rada Dzielnicy Uzdrowiskowej Cieplice, Stowarzyszenie „Miłośnicy Cieplic” i sami ciepliczanie?

Czytaj również

Najnowsze artykuły

Wykonanie serwisu: ABENGO