Święci i Cieplice

Stanisław Firszt

Zespół pocysterski w Cieplicach składa się dzisiaj z kilku budowli, w których mieszczą się różne instytucje i które mają różne przeznaczenie. Najważniejszy jest kościół parafialny pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela. Największy pod względem powierzchni natomiast jest dawny klasztor w wirydarzem, zajmowany po połowie przez Kolegium Zakonu Pijarów i Muzeum Przyrodnicze w Jeleniej Górze.

Najbardziej okazałym budynkiem jest natomiast tzw. Długi Dom, w którym znajduje się hotel należący do Uzdrowiska Cieplice.

Po dawnej świetności całego tego zespołu pozostało już dzisiaj niewiele. Po działalności i pobycie na tym miejscu kolejnych zakonów można odnaleźć pewne od dawna znane lub niedawno odkryte ślady.

I tak samo wezwanie kościoła prowadzonego dzisiaj przez ojców pijarów nawiązuje do najstarszych czasów, kiedy powstało uzdrowisko słynące z uzdrawiających walorów znajdujących się tutaj wód. Najpierw zajmowali się nim augustianie a później joannici. To prawdopodobnie ci drudzy spowodowali, że kościół otrzymał wezwanie św. Jana Chrzciciela, od którego sam zakon wziął swoją nazwę. Związek św. Jana z wodą jest powszechnie znany. On to bowiem ochrzcił wodą z Jordanu nawet samego Jezusa, z którym był spokrewniony. Uzdrawiająca moc wody (w tym przypadku od grzechów), miała szczególne znaczenie w uzdrowisku, które opierało się na szczególnych walorach termalnej wody leczniczej. Wszystko to miało przypominać kuracjuszom o wyjątkowości Cieplic.

Z czasem ugruntowało się przeświadczenie, że w dzień Święta Narodzenia św. Jana Chrzciciela, tj. 24 czerwca, który jest jednym z największych i najbardziej radosnych świąt w roku, moc uzdrawiająca cieplickich, ciepłych źródeł jest największa. W tym dniu odbywał się w Cieplicach wielki, bardzo znany na Śląsku odpust. Nie są to jedyne ,,związki cieplickiego kościoła z wodą”. Na jego ścianie wschodniej, od strony centrum uzdrowiska znajdują się dwie rzeźby. Jedna z nich przedstawia św. Placyda, który żył w VI w. i wychowywał się pod czujnym okiem św. Benedykta (trzeba pamiętać, że cystersi wzorowali się na regule benedyktyńskiej). Przyjacielem Placyda był św. Maur i to on uratował go gdy ten o mało nie utopił się w jeziorze. Św. Placyd towarzyszył później św. Benedyktowi w drodze na Monte Casino, wzgórze podarowane świętemu przez ojca św. Placyda, Tertullusa. W ołtarzu Kościoła św. Jana Chrzciciela znajdują się relikwie św. Placyda.

W budynku klasztoru w 2011 roku, odkryte zostały freski powstałe w końcu XVII wieku na zlecenie krzeszowskiego opata Bernarda Rosy. Odkryto je jak dotychczas tylko w części klasztoru zajmowanego przez Muzeum Przyrodnicze w Jeleniej Górze. Przedstawiają one głównie żywot św. Bernarda z Clairvaux ( 1090-1153), doktora kościoła, ideologa cystersów, zwanego ,,doctor melliflus’’ (doktor miodopłynny- wymowny), który najpierw wstąpił do klasztoru Citeaux, a później założył wiele innych w tym Clairvaux. To on mówił, że: ,,Jezus jest miodem ust moich…’’. Dlatego często przedstawiano go z rojem pszczelim a on sam jest patronem świec woskowych i pszczelarzy. Św. Bernard jest też jednym z najważniejszych i największych teologów Marii w Kościele Katolickim. Fundamentalną zasadą, na której Bernard wznosił swoją budowlę jest dogmat głoszący, że odkąd Jezus Chrystus jest Wcielonym Słowem Bożym i odkąd zstąpił na świat jako człowiek przez zrodzenie z Marii Dziewicy odtąd Maria jest Matką Bożą. Nie dziwi więc fakt, że herbem cieplickiej prepozytury jest Matka Boża, tak uwielbiana przez św. Bernarda, który był patronem opata Bernarda Rosy.

Wśród malowideł pierwszego piętra Muzeum znajdują się też dwa przedstawiające kobiety. Jedną z nich jest pierwsza księżna śląska, a teraz patronka tej dzielnicy św. Jadwiga ( 1179-1243), żona księcia Henryka I Brodatego, założycielka klasztoru w Trzebnicy. Przedstawiono ją w habicie cysterskim z makietą kościoła w ręku.

Drugą przedstawioną obok, jest księżna św. Elżbieta (1207-1231), córka króla węgierskiego Andrzeja II i Gertrudy, siostry św. Jadwigi. Są to tylko niektórzy święci związani z cieplicką prepozyturą cystersów. Wszyscy zostali tam uwiecznieni w jakimś celu, ich przedstawienia w tym miejscu mają głęboki sens i symbolikę, której dzisiaj do końca nie jesteśmy w stanie zrozumieć. Do tego potrzebny jest cysters.

Ojciec Bernard Grenz Cis, który odwiedził przed paru laty cieplicką prepozyturę i bez błędu odczytywał zawartą w malowidłach symbolikę, zapytany skąd o tym wie, powiedział prosto: ,,przecież to wszystko nasze’’ (t.j cysterskie).

Czytaj również

Najnowsze artykuły

Wykonanie serwisu: ABENGO