Herbert Kopton i Włodzimierz Puchalski

Stanisław Firszt

W latach 1959 – 1962 kierownikiem Muzeum Przyrodniczego w Cieplicach Śląskich Zdroju był Herbert Kopton (vel Jerzy Koptoń) – ornitolog, absolwent Wydziału Nauk Przyrodniczych Uniwersytetu Wrocławskiego.

Kopton urodził się w 1935 roku, w Żyrowej u podnóża Góry Św. Anny, a liceum ogólnokształcące ukończył w 1953 roku w Gogolinie. Zaraz po ukończeniu studiów został przyjęty do pracy w cieplickim muzeum, które wówczas mieściło się w Długim Domu. Trwały wówczas (od co najmniej 1957 roku) przepychanki władz z Uzdrowiskiem Cieplice Śląskie Zdrój, o zajmowane przez muzeum pomieszczenia, bowiem cały budynek należał do Uzdrowiska. Muzeum odpierało też częste zakusy większych instytucji muzealnych o przejęcie części jego zbiorów. Poprzedni kierownik, próbujący przeciwstawić się polityce władz w stosunku do placówki, został zwolniony dyscyplinarnie. W tej atmosferze Herbert Kopton przejmował Muzeum Przyrodnicze w Cieplicach Śląskich Zdroju.

Z entuzjazmem rozpoczął pracę próbując realizować swoje ambicje i zamiłowania ornitologiczne. Nawiązał kontakt ze środowiskiem przyrodników w regionie i od 1959 roku wspomagał czynnie powstający właśnie Karkonoski Park Narodowy (w tym roku obchodzi 60-lecie). Sam prowadził badania terenowe a były to "bezkrwawe łowy", bowiem z wielką pasją fotografował karkonoskie ptaki. W tej jego działalności niekwestionowanym idolem dla niego był - sławny już w Polsce, Włodzimierz Puchalski, autor książki wydanej w 1951 roku, pod tytułem "Bezkrwawe łowy". Herbert Kopton uczestnicząc w różnych zespołach badawczych, sympozjach i konferencjach poznał swojego mistrza. Obaj panowie zaprzyjaźnili się.

Na początku lat 60. XX wieku pojawił się pomysł przeniesienia Muzeum Przyrodniczego do innej siedziby. Wybrano na ten cel Pawilon Norweski - mały obiekt o drewnianej konstrukcji, zupełnie nie nadający się na siedzibę takiej instytucji, bez żadnych perspektyw rozwoju. Przeciwstawił się temu stanowczo Herbert Kopton (a tego władza nigdy nie lubi) i za to, ale pod innym pretekstem, ten dobrze zapowiadający się kierownik muzeum i zdolny ornitolog, w 1962 roku, stracił pracę. Wcześniej też przeżył nieprzyjemne chwile, kiedy powołano go do komisji mającej określić szkody ornitologiczne po incydencie związanym z kręceniem filmu dokumentalnego przez Włodzimierza Puchalskiego, nad jeziorem Łukniany k. Mikołajek.

Mistrz polskiej fotografii i filmu przyrodniczego (daltonista), postanowił reflektorami wojskowymi oświetlić nad ranem brzeg jeziora, aby nakręcić reakcję ptaków (gniazdowały tam łabędzie). Efekt filmowy był wspaniały, ale przyrodniczy – tragiczny. Ponad sto gniazd zostało na zawsze opuszczonych. Wyrok sądu koleżeńskiego ornitologów na Włodzimierza Puchalskiego był jednoznaczny. W ten sposób przyjaźń Herberta Koptona i Włodzimierza Puchalskiego, wydawałoby się, skończyła się na zawsze.

Wszystko to wiemy dzięki relacji samego Herberta Koptona, spisanej przez jego przyjaciela z lat licealnych Tadeusza Rollanera, mieszkającego ongiś w Janowicach Wielkich, a następnie w Legnicy, wieloletniego redaktora "Szkiców Legnickich", którego żona Innocenta Tomaszewska – Rollauer współpracowała z Teatrem Dolnośląskim w Jeleniej Górze, a później wykonała aranżację plastyczną nowych wystaw Muzeum Przyrodniczego w Cieplicach Śląskich Zdroju, w Pawilonie Norweskim.

Po utracie pracy w Muzeum, Herbert Kopton pracował jako nauczyciel języka niemieckiego w Liceum Ogólnokształcącym w Karpaczu. Po nieudanych próbach, w końcu udało mu się wyjechać do Niemiec Zachodnich, gdzie osiadł i ożenił się. Jego żona była menadżerem i zarządzała dużą firmą turystyczną, a on stał się jej współudziałowcem. Firma organizowała rejsy wycieczkowe statkami na najdalsze krańce świata. W ten sposób Herbert Kopton, będąc z zamiłowania globtroterem, terenowcem, miłośnikiem przyrody, przewodnikiem, badaczem i fotografem, spełnił swoje młodzieńcze marzenia. Zwiedził prawie cały świat.

W grudniu 1978 roku, jedna z morskich tras turystycznych, którą odbył wiodła koło Antarktydy. Ich statek zakotwiczył w pobliżu Wyspy Króla Jerzego, nieopodal niedawno zbudowanej (1977) Polskiej Antarktycznej Stacji Badawczej im. Henryka Arctowskiego. Turyści wyszli na ląd, a Herbert Kopton od razu wziął się za robienie zdjęć kolonii pingwinów. Szukając miejsca dla najlepszego ujęcia zauważył jakiegoś starszego mężczyznę ze sprzętem fotograficznym. Okazało się, że był to Włodzimierz Puchalski, który kręcił tu właśnie swój film. Obaj panowie poznali się i padli sobie w ramiona, wybaczając dawne błędy.

Właśnie w trakcie kręcenia tego filmu, 19 stycznia 1979 roku (od tego czasu minęło 40 lat) zmarł Włodzimierz Puchalski. Na jego prośbę pochowano go na Wyspie Króla Jerzego na Antarktydzie, a grób ogrodzono i ustawiono na nim krzyż. Mogiła ta znajduje się na terenie ścisłego rezerwatu. Wpisano ją na listę zabytków historycznych Antarktydy, pod nr 51.

Tak się złożyło, że Herbartowi Koptonowi pięć lat później, jeszcze raz dane było odwiedzić Wyspę Króla Jerzego. Mimo zakazów (ścisły rezerwat przyrody), odwiedził grób swojego starszego przyjaciela Włodzimierza Puchalskiego. Ku jego zdumieniu zauważył, że na środku mogiły urządziły sobie gniazdo popularne tam, biało – czarne mewy. Widok ten upewnił go, że ptaki wybaczyły Puchalskiemu jego błąd sprzed lat.

Herbert Kopton (rodowity Ślązak), w ostatnich latach ponownie nawiązał kontakt z Muzeum Przyrodniczym w Jeleniej Górze (dawniej Cieplicach Śląskich Zdroju). W Jeleniej Górze – Cieplicach funkcjonuje Szkoła Podstawowa nr 6, im. Włodzimierza Puchalskiego (rodowitego Kresowiaka), a w zbiorach Muzeum Przyrodniczego znajduje się oryginalne zdjęcie sowy, wykonane przez mistrza polskiej fotografii przyrodniczej.

Czytaj również

Najnowsze artykuły

Wykonanie serwisu: ABENGO