Zatrzymane w kadrze

TEJO

Najpiękniejsze ogrody dachowe w całych Niemczech, cieplickie wesołe miasteczka, lodowisko w parku Fuellnera, wytwórnię znanego likieru ziołowego Stonsdorfer – te i inne obrazki z przeszłości uwieczniono na dawnych widokówkach. Zapraszamy na nietypowy spacer po znacznie dziś zmienionych zakątkach, które swój urok miały „wczoraj”.

– Droga Nelu, wyobraź sobie, że jestem już w Jeleniej Górze i obecnie do szczęścia brak mi tylko pogody. Wprawdzie nie leje, ale nie ma takiego słońca, co by można się opalać – czytamy na kartce pocztowej wysłanej ze stolicy Karkonoszy w lipcu 1949 roku.

<b> Wieś przy mieście </b>
Być może jej nadawczyni udała się na wycieczkę polnymi drogami w kierunku Raszyc, czy raczej – jak wówczas mówiono – Strupic (Straupitz), jeleniogórskich przedmieść położonych za Bobrem. Charakterystyczną budowlą wioski był kościółek św. Jerzego (St. Georgkirchlein), inkastelowana (otoczona murami obronnymi) świątynia położona na okolicznym wzgórzu. Nie miała własnej parafii, a kapłani dojeżdżali na niedzielne nabożeństwa i inne religijne uroczystości.

Na dawnej pocztówce widzimy sielski krajobraz: pasterz, zapewne mieszkaniec Straupitz, pilnuje pasących się owiec. Ścieżką zmierza do wsi kobieta. Podobna atmosfera zachowała się jeszcze do początku lat 70-tych ubiegłego stulecia. Później okolicę zaczęło wchłaniać osiedle Zabobrze. Dziś, we wspomnianym miejscu, jest skrzyżowanie ulic Moniuszki i Ogińskiego, a kościołek – po przebudowie z przełomu lat 70-80 trudno rozpoznać. Po 1945 roku jego patronem stał się św. Wojciech, zapewne ze względu na zbieżność daty obchodów święta obydwu patronów.

Już Niemcy nazwali ulicę, przy której była położona większość zabudowań Straupitz, Dorfstrasse (ulicą Wiejską). Nazwa zachowała się do dziś, ale na próżno szukać w ikonografii z lat PRL i późniejszych widokówek z tamtych okolic. Być może wiejski charakter tej części miasta był tematem wstydliwym, choć właśnie tam za niemieckich czasów powstała fabryka papieru, późniejsze Karkonoskie Zakłady Papiernicze – przemysłowa chluba Polski Ludowej.

Kto chciał tę okolicę odwiedzić, musiał przejść przez Bóbr jednym z dwóch mostów – zwanymi, z racji kształtu, garbatymi. Jeden z nich, prowadzący od Straupitzerstr. (Osiedle Robotnicze), był przeprawą strategiczną, umożliwiającą dostęp do „zabobrzańskiej” części Jeleniej Góry samochodom.

<b> Nadchodzi pociąg </b>
Wracamy do spaceru po czasach dawnych. Nad Straupitzerstr. zbudowano linię kolejową i dwa charakterystyczne wiadukty. Blisko stąd do dworca kolejowego. Tam wsiadamy do pociągu, aby dojechać nim do Cieplic.
Na kolejnej pocztówce, widzimy pędzący na tle Warmbrunn skład ciągnięty przez parowóz, z którego dym nabiera kształtu słów: „Ich komme” – czyli, w wolnym tłumaczeniu – „nadjeżdżam, przybywam, nadchodzę”. Należy się domyśleć, że wagony są pełne podróżnych, a pociąg zmierza ku Szklarskiej Porębie.

Dziś trudno wyobrazić sobie podobną reklamówkę, bo choć trasa kolejowa do Cieplic z Jeleniej Góry jest pełna uroku, pociągów jest coraz mniej, a dworzec w uzdrowisku pozostaje zapuszczony. Nikt nie pomyśli chyba, aby – zamiast autobusem – do uzdrowiskowej części miasta dojechać właśnie koleją.

<b> Rozrywkowe Cieplice </b>
Dawni mieszkańcy zmierzali tam także tramwajem. I to niekoniecznie po to, aby zażyć kąpieli w gorących źródłach. Jak widać na jednej ze starych widokówek, Cieplice słynęły z karuzel, huśtawek – krótko – z tak zwanych wesołych miasteczek. Na satyrycznym obrazku widać, że tego typu rozrywka była popularnym miejscem spotkań zakochanych par. I warto dodać, że jeszcze przez kilka lat po 1945 roku Cieplice były miejscem niedzielnych wycieczek polskich jeleniogórzan, którzy gustowali właśnie w takiego typu rozrywkach.

Zimą niemieckich mieszkańców miasta zwabiały lodowiska urządzane, między innymi, na stawie w parku Fuellnera (dziś park Norweski). Nie bez powodu uwieczniono to na dawnej pocztówce. Widać na niej latarnie uliczne – więc lodowisko było po zmroku doświetlane.
Latem pływano tam kajakami, także po 1945 roku. Było to możliwe jeszcze w latach 80-tych ubiegłego wieku. Później wypożyczalnię kajaków zlikwidowano, a staw zaniedbano.

Na innym zdjęciu z lat 20-tych minionego stulecia widzimy postój taksówek w Cieplicach. Rozwój motoryzacji swoje zrobił. Bogatsi kuracjusze woleli komfort poruszania się samochodem niż podróż pociągiem lub tramwajem.
Wszyscy, aby dostać się z powrotem do Jeleniej Góry, musieli przejechać wąską i idylliczną ulicą Wolności (Warmbrunnerstrasse). Mijali Herischdorf (Malinnik), w którym działało prężnie Męskie Towarzystwo Śpiewacze (Maenner Gesang-Verein). Chór wielokrotnie występował w dzisiejszym gmachu Teatru Jeleniogórskiego. Zbiorowy portret śpiewaków widzimy na pocztówce, która powstała w 1927 roku.

<b> Mocny przystanek „Staniszowianka” </b>
Ważnym „przystankiem” była Stonsdorferbitter-Fabrik, wytwórnia słynnego na owe czasy likieru ziołowego, reklamowanego w całym mieście i okolicy trunku, podobno smakującego jak czeska beherovka. Wytwórnia mieściła się niemal naprzeciwko dzisiejszej zajezdni MZK. Po 1945 roku jednym z gospodarzy budynku było nieistniejące już Jeleniogórskie Przedsiębiorstwo Budownictwa Miejskiego.

Sam likier był cenionym produktem stolicy Karkonoszy. Receptury wytwarzanego na bazie ziół rosnących w górach trunku Niemcy nikomu nie zdradzili. Produkowany jest do dziś u naszych zachodnich sąsiadów, a na etykiecie zachowano sylwetę dawnych zakładów oraz nazwę marki.

<b> Wojenne obrazki bez wojny </b>
Kiedy wrócimy w „pocztówkowy świat” dawnej Jeleniej Góry, spotkamy na placu Ratuszowym (Markt) grupę kwestujących ludzi. Sądząc po strojach, fotografia pochodzi z lat I wojny światowej, a datki zbierane są zapewne dla tych, którzy cierpieli w przegrywanym przez Niemców boju.

W latach 40-tych ubiegłego stulecia na Schuetzenstrasse (dziś Piłsudskiego) spotykamy umundurowanego niemieckiego policjanta tuż przed dawnym szpitalem dla obłożnie chorych. W sumie nic dziwnego: niemiecka policja kryminalna miała siedzibę na pobliskiej Promenadzie (Bankowa). Zdjęcie pocztówką nie jest: to pamiątkowa fotografia, która w tle ukazuje obraz życia miasta w tamtych latach. Gdyby nie faszystowskie emblematy na uniformie bohatera obrazu, nic nie wskazywałoby, że właśnie trwała wojna.

<b> Wizja na dachu </b>
Do 1943 roku czynna była letnia restauracja i kawiarnia przy hotelu Drei Berge (Trzy Góry). Pomysłowy właściciel przybytku lokal ulokował na… dachu, na jego czterech poziomach. Z najwyższego konsumenci mogli podziwiać panoramę miasta i widok Karkonoszy. W sumie mogło tam w ciepłych porach roku spożywać posiłki około 800 osób.

Kiedy robiło się zimno, gości zapraszano do położonego tuż pod oszklonym dachem „ogrodu zimowego” urządzonego na wzór indyjski i pełnego roślin.

Z dachu hotelu było widać stadion, zwany Sportplatz przy Boberstrasse (Złotnicza) – dzisiejsze miejsce zmagań sportowych klubu Karkonosze. Jeszcze nie ma hali, ani sąsiednich zabudowań, które powstaną na przełomie lat 70. i 80. ubiegłego wieku. Przyczynkiem do ich budowy, o czym zapewne pamiętają nieco starsi jeleniogórzanie, była meta kolarskiego Wyścigu Pokoju, którego metę w 1978 roku wyznaczono właśnie w Jeleniej Górze.

Ze stadionu każdy widział kominy papierni przy dzisiejszej ulicy Wiejskiej. I w tle – sylwetę kościółka w Raszycach. Dziś zasłoniętą blokowiskiem osiedla Zabobrze.

Czytaj również

Najnowsze artykuły

Wykonanie serwisu: ABENGO