Migawki z historii muzealnictwa w regionie

Stanisław Firszt

Muzealnictwo na Dolnym Śląsku od początku okresu powojennego stoi do dzisiaj na najwyższym krajowym poziomie. Obszar ten należał bowiem do najbogatszych na terenie Polski pod względem liczby i znaczenia zabytków architektury jak i liczby i wartości zgromadzonych tu dzieł sztuki i obiektów historycznych i przyrodniczych.

Wspaniałe kolekcje i zbiory, które tutaj istniały do 1945 roku choć zostały mocno przetrzebione przez wyzwoleńczą Armię Czerwoną i zwykłych szabrowników a w końcu mocno uszczuplone przez polskich muzealników (muzealia śląskie traktowano jako rekompensatę strat polskich poniesionych w wyniku wojny i okupacji niemieckiej) i tak stanowiły ogromną wartość i liczyły tysiące bezcennych eksponatów.

Z ponad 60 dawnych niemieckich muzeów, utworzono tu tylko kilkanaście placówek polskich. Niestety część dużych muzeów w największych miastach Dolnego Śląska nie przetrwała albo działań wojennych, albo zniszczeń powojennych. W ten sposób przestały istnieć ważne muzea we Wrocławiu, w Głogowie i w Legnicy. W tym ostatnim mieście nie przetrwało Niederschlesische Muzeum, które podczas szabru w 1945 roku spaliło się doszczętnie i zostały z niego tylko zgliszcza. W mniejszych miastach regionu, które ominęły działania wojenne, na bazie dawnych „Heimatmuseów” (muzeów regionalnych), tworzono polskie placówki choć i one straciły dużą część zbiorów na rzecz odbudowującego się muzealnictwa na ziemiach polskich (także wrocławskiego).

Muzealnictwo dolnośląskie rozwijało się przede wszystkim we Wrocławiu. Także mniejsze ośrodki starały się tworzyć i rozwijać własne muzea. Powstały nowe placówki w Wałbrzychu, Legnicy i Głogowie. W tych dwóch ostatnich właściwie z niczego. W Głogowie na bazie odbudowującego się zamku tworzył muzeum Mieczysław Kaczkowski (Muzeum Górnictwa i Hutnictwa Metali Kolorowych).

W owym czasie w Legnicy nie było też właściwie nic. Dopiero, kiedy w latach 50. XX wieku zamieszkał tam Tadeusz Gumiński (1906-2003), przedwojenny pracownik służb konserwatorskich; działacz społeczny w Łowiczu, a prywatnie starszy kolega szkolny Przewodniczącego Rady Państwa Henryka Jabłońskiego, zainicjował on myśl utworzenia w tym mieście placówki muzealnej. Pretekstem do tych działań, tak jak w przypadku Głogowa, było odkrycie w 1957 roku złóż rud miedzi w pobliskim Lubinie i powstanie Legnicko-Głogowskiego Zagłębia miedziowego. Tadeusz Gumiński w 1959 roku utworzył Towarzystwo Przyjaciół Nauk w Legnicy, które to rozpoczęło starania o utworzenie w stolicy Zagłębia, muzeum poświęconego polskiej miedzi. Przy wsparciu m.in. władz centralnych udało mu się zrealizować to przedsięwzięcie w 1962 roku. Muzeum Miedzi powstawało na tzw. „surowym korzeniu” tzn. od podstaw. Nie miało ono początkowo siedziby, zbiorów i pracowników a także wypracowanych form działalności. Z jednej strony było to bardzo trudne zadanie do wykonania, ale z drugiej strony dawało to duże możliwości tworzenia placówki nie obciążonej żadnymi wcześniejszymi wzorcami, przyzwyczajeniami i rutyną. W ten sposób powstała instytucja nowoczesna, wzorowana na najlepszych ówczesnych muzeach polskich. Pracowało w niej niewiele osób m.in. Teresa Wolanin i Anna Poźniak, które szlify muzealne zdobywały w pionierskich latach tworzenia Muzeum. Konsultowały się one z muzealnikami i naukowcami z całej Polski, przede wszystkim z Wrocławia. Pierwszymi eksponatami, które pozyskiwało Muzeum, były zabytki archeologiczne odkrywane z wykopów budowlanych podczas burzenia starej zabudowy centrum Legnicy, oraz minerały, skały i obiekty górnicze pozyskiwane w kopalniach starego zagłębia i Kombinatu Górniczo-Hutniczego. Z czasem skład osobowy Muzeum powiększył się. Przyjęto nowych pracowników: Krystynę Sokołowską–Jacyk (1947-2013), Grażynę Humeńczuk, Łucję Teresę Łukasik-Seredyszyn i Andrzeja Niedzielenko (późniejszy wieloletni dyrektor Muzeum Miedzi w Legnicy).

W latach 70. XX wieku dwie najbardziej doświadczone muzealniczki legnickiego muzeum objęły funkcje kierownicze w mniejszych muzeach regionu: Anna Poźniak w Muzeum Regionalnym w Chojnowie a Teresa Wolanin w Muzeum Ceramiki w Bolesławcu. Przeniosły tam nabyte w Muzeum Miedzi wzorce i umiejętności. Muzea te rozwijały się i później nadal pod kierownictwem Jerzego Janusa i Anny Tubaj-Bober.

Na przełomie lat 70. i 80. XX wieku w Muzeum Miedzi w Legnicy pracowało już następne pokolenie pracowników merytorycznych: Dorota Bocheńska, Krystyna Nowakowska, Teresa Ozimek, Roger Piaskowski i Stanisław Firszt. Wszyscy oni, mając doskonałe wzorce, szybko stali się prawdziwymi muzealnikami. Ich praca była zawsze zauważana i nagradzana przez ówczesne tamtejsze władze lokalne.

Organizacja i wzorce pracy wypracowane przez lata w Muzeum Miedzi w Legnicy były inspiracją i wzorem do naśladowania dla innych placówek muzealnych regionu, np. Muzeum Regionalnego w Jaworze, z czego korzystali jego kierownicy Antoni Badoń a następnie związany z Legnicą, Zbigniew Kraska (lata 80. XX wieku).

W 1987 roku z Muzeum Miedzi w Legnicy odszedł Stanisław Firszt, który objął stanowisko dyrektora Muzeum Okręgowego w Jeleniej Górze i natychmiast zaczął wprowadzać w nowym miejscu wiele rozwiązań, które od lat funkcjonowały już w Legnicy. Dotyczyło to ogólnej pracy Muzeum a także spraw pracowniczych i merytorycznych. Przeniósł tam też np. pomysł organizowania wspólnych spotkań muzealników z okazji Dnia Muzealnika. Identycznie postąpił obejmując w 2008 roku Muzeum Przyrodnicze w Jeleniej Górze-Cieplicach. Przyczynił się też do powstania placówki historyczno- muzealnej w lwóweckim ratuszu i Muzeum łużyckiego w Zgorzelcu.

Biorąc to wszystko pod uwagę, trzeba zauważyć, że sporo rozwiązań wypracowanych i funkcjonujących w Muzeum Miedzi w Legnicy, zostało później przeniesionych do kilku mniejszych i większych placówek muzealnych w południowo-zachodniej części Dolnego Śląska, a to za sprawą obejmowania kierownictwa tych placówek przez byłych pracowników legnickiego muzeum.

Dzisiejszy wygląd wielu muzeów tej części Polski w tym Muzeum Karkonoskiego w Jeleniej Górze i Muzeum Przyrodniczego w Jeleniej Górze-Cieplicach opiera się o wzorce wypracowane nie tylko we Wrocławiu, ale także w Legnicy. Jest to wynik ogromnej pracy dawnych i obecnych muzealników, którzy w realizacji wizji instytucji, w których pracowali opierali się na doświadczeniach paru pokoleń muzealników, o których nie można zapominać.

Oni wszyscy nie pracowali dla siebie, ale widzieli w swojej pracy wielką misję, którą mieli do spełnienia dla dobra kultury nie tylko regionu, ale i całego kraju. Mając zawsze ograniczone możliwości i jeszcze mniejsze wynagrodzenia mimo wszystko realizowali ważne cele, tworząc podstawy tego z czego dzisiaj możemy być dumni i co powinniśmy dalej rozwijać wbrew wszelkim przeciwnościom oraz braku wyobraźni i kreatywności ze strony całego szeregu urzędników blokujących i utrudniających rozwój naszego lokalnego muzealnictwa. Każdy, kolejny kierownik i dyrektor większości dolnośląskich muzeów starał się budować powierzoną mu placówkę na miarę swoich umiejętności i możliwości jakie stwarzały mu władze lokalne. Jednak duża część samorządów nie utożsamiała się z funkcją organizatora konkretnego muzeum i nie czuła się odpowiedzialna za jego utrzymanie i rozwój. Muzea były dla nich raczej obciążeniem i niewygodnym petentem do funduszy i dlatego zamiast im pomagać, swoimi decyzjami utrudniały rozwój tych placówek. Mimo tego, kierujący muzeami (z powołania), jeśli wcześniej z powodu stwarzanych im problemów nie zakończyli życia lub nie stracili zdrowia, ryzykując „parli do przodu” mając nadzieję, że ich działania będą kontynuowane. Liczyli na to, że zastąpią ich, ludzie kompetentni, którzy tak jak oni poświęcą się całkowicie dobru placówki. Tymczasem samorządy najczęściej się tym nie kierowały i wybór nowego dyrektora muzeum następował wg kryteriów politycznych lub koneksji i układów personalnych (kolesiostwo, nepotyzm), w myśl zasady „nie ma ludzi nie zastąpionych”, co jest oczywistą nieprawdą (z pewnością są, ale trudno ich znaleźć). Mocne stalowe podpory można zastąpić przecież plastikowymi, farby olejne wodnymi a złoto tombakiem. Wydaje się, że jest to to samo, ale przecież tak nie jest. Są ludzie twórczy i kreatywni, ale są też ulegli i słabi pozoranci, którym obojętny jest los instytucji, a najważniejsza jest dla nich pełniona przez nich funkcja.

Tak się składa, że w 2021 roku, w drodze konkursów obrani zostaną nowi dyrektorzy Muzeum Karkonoskiego i Muzeum Przyrodniczego w Jeleniej Górze. Nasze muzealnictwo stanęło na rozdrożu. Czy przeważą rozwiązania urzędników, czy instytucjami tymi pokierują odpowiedni ludzie, godni następcy całej plejady muzealników lat poprzednich. Muzealnictwo albo będzie się u nas „zwijało”, albo pójdzie trudną i wymagającą drogą rozwoju. Przekonamy się o tym niebawem.

Czytaj również

Najnowsze artykuły

Wykonanie serwisu: ABENGO