Nawałnice w Kotlinie Jeleniogórskiej w latach 1817–1867
Deszcze i burze w naszej strefie klimatycznej zdarzają się dość często, szczególnie w okresie od wiosny do jesieni. Przyjmują one charakter gwałtowny przeważnie latem. Porównując współczesne nawałnice z tymi sprzed wielu lat stwierdzić należy, że i wtedy miały one często nieprzewidziany charakter, budziły strach i przerażenie, a co najgorsze bywały tragiczne w swoim przebiegu.
Dla zilustrowania tych dawnych zdarzeń atmosferycznych, przyjrzyjmy się okresowi 50. lat zawartemu w latach od 1817 do 1867 w Kotlinie Jeleniogórskiej.
Trzeba zaznaczyć, że kroniki odnotowują tylko gwałtowne i występujące rzadko, z ogromną siłą, burze. Nigdy nie wspominają o drobnych opadach, większych deszczach i krótkotrwałych ulewach, które w okresie wiosenno- letnio- jesiennym były czymś oczywistym, niewartym odnotowania. Co innego nawałnice z gradobiciem i wyładowaniami atmosferycznymi.
26 czerwca 1817 roku burza z piorunami przechodziła nad Kotliną Jeleniogórską. Szczęśliwie ominęła większe skupiska ludzkie, ale w Grabowie piorun uderzył w dom ogrodnika. Budynek stanął w płomieniach i doszczętnie spłonął. Trzy lata później, 14 maja, nad Jelenią Górą i okolicznymi miejscowościami przeszła gwałtowna burza z silnymi opadami deszczu i gradu, z licznymi wyładowaniami atmosferycznymi. Nawałnica zniszczyła wiele dachów, a od uderzeń piorunów spaliła się kuźnia pod Bramą Zamkową oraz dwa domy w Strupicach (dzisiaj teren Zabobrza ul. Wiejska).
Po długotrwałych opadach deszczu, w kwietniu 1826 roku, w dniach 1 – 3 maja nastąpiła wielka powódź. Zalane zostały pola i ogrody, zniszczone mosty i kładki, a co najważniejsze, woda zniosła wiele drewnianych wówczas domów i zabudowań gospodarczych. Podobna sytuacja powtórzyła się trzy lata później w 1829 roku. W dniu 8 kwietnia 1843 roku, podczas gwałtownej burzy, która przechodziła na północ od Jeleniej Góry, piorun uderzył w dom jednego z mieszkańców Jeżowa Sudeckiego. Ogień objął szybko całe zabudowania i przeniósł się na sąsiadującą posesję.
Burze o charakterze nawałnic przeszły nad Kotliną Jeleniogórską 19 i 20 czerwca 1848 roku, szczęśliwie pioruny nie wywołały pożarów, ale wiatr zerwał wiele dachów z domów. Rok później, 7 lipca nad Jelenią Górą przeszła gwałtowna burza z gradobiciem. Zniszczone zostały przede wszystkim uprawy na polach, w ogrodach i sadach. Dziesięć lat później, 23 lipca, potężne burze z piorunami przechodziły nad głównym pasmem Karkonoszy. Od uderzenia jednego z piorunów zapalił się dach kaplicy na Śnieżce i doszczętnie spłonął.
Rok 1855 był bardzo deszczowy, wiosną i latem prawie cały czas padało. Często przez miasto przechodziły gwałtowne burze z gradobiciem, a zimą Kotlinę Jeleniogórską nawiedziły potężne śnieżyce. W Śnieżnych Kotłach i okolicy Wielkiego Stawu, gruba warstwa śniegu leżała cały rok. Ulewne deszcze były też często zbawienne. 25 maja tegoż roku, wybuchł pożar w budynku na zapleczu browaru miejskiego i gdyby nie nagłe opady ogień przeniósłby się na inne zabudowania.
W 1858 roku, potężne opady deszczu w Rudawach na przełomie lipca i sierpnia, spowodowały lokalne powodzie i podtopienia. Na domiar złego, wcześniej, 15 stycznia zatrzęsła się Ziemia, co było wyraźnie odczuwalne w Jeleniej Górze. Rok później, w dniach 21 – 22 grudnia, przy potężnej śnieżycy w Kotlinie Jeleniogórskiej wiał wiatr z siłą orkanu. Nietypowo, bo 13 stycznia 1851 roku, podczas straszliwiej burzy z piorunami spłonął strych jednego z domów w centrum Jeleniej Góry. W dniu 8 marca 1861 roku, niespodzianie o tej porze, między godzinami 21 – 22, wywiązała się nagle burza z piorunami. W wyniku uderzenia jednego z nich zapaliła się fabryka papieru w Kunicach (teren przy ul. Wolności w okolicach Małej Poczty) i doszczętnie spłonęła. Tego samego roku, 17 sierpnia nad całą Kotliną Jeleniogórską przeszły burze z silnym gradobiciem i to w okresie żniw. Także 16 kwietnia 1862 roku, nad Karkonoszami, rozpętała się gwałtowna burza z piorunami. Od uderzenia pioruna drugi raz spaliła się kaplica na Śnieżce, która pełniła wówczas funkcję restauracji i schroniska. Rok ten obfitował w liczne zjawiska atmosferyczne. W dniu 3 czerwca podczas silnej burzy piorun uderzył w dwa domy w Dziwiszowie, które całkowicie spłonęły. Tam też piorun uderzył w topolę.
Natomiast, po ciepłym a wręcz upalnym lipcu, z wielkimi opadami deszczu, w dniach 15 i 16 sierpnia, nad Jelenią Górą pojawiły się całe chmary Ciem wodnych (Acentropus niveus). Larwy tych owadów żyją w zamkniętych zbiornikach wodnych i rozwijają się w dogodnych warunkach, kiedy woda ma ok. 22°C.
21 listopada 1862 roku, przez Jelenią Górę przeszła burza o sile orkanu, która przesunęła się w kierunku Wałbrzycha, gdzie poczyniła ogromne szkody. Rok później, 2 i 3 lipca, nad miastem przeszła nawałnica. Wyładowania atmosferyczne były bardzo liczne, co budziło strach mieszkańców. Od piorunów spaliło się kilka zabudowań, a co najważniejsze - ucierpiał maszt telegrafu przed Bramą Ulicy Długiej (początek ul. Wolności).
27 lipca 1865 roku, ok. godz. 18 podczas krótkotrwałej, ale gwałtownej burzy nad Jelenią Górą, dwa pioruny uderzyły w zabudowania. Jeden z nich wpadł do mieszkania urzędnika przy ul. 1. Maja, ale na szczęście nikomu nic się nie stało. Ulewie towarzyszył grad. Rok później, 10 kwietnia podczas burzy piorun uderzył w dom, w samym centrum Jeleniej Góry.
Zjawiska atmosferyczne o gwałtownym przebiegu wystąpiły licznie w 1867 roku. Już 9 maja, podczas wielkiej burzy z wyładowaniami atmosferycznymi, pioruny uderzały w domy i drzewa. Miesiąc później, 1 czerwca, przez Jelenią Górę przeszła nawałnica. Uderzenia piorunów wywołały liczne pożary i zniszczyły dwa maszty telegraficzne. Deszcze padały dość obfite, co w dniach 11 i 12 lipca wywołało wielką powódź. Woda zniosła mosty i rozmyła nabrzeże rzeczne. Na "zakończenie sezonu", 21 sierpnia przez Jelenią Górę przeszła jeszcze jedna nawałnica, ale jej skutki najbardziej odczuli mieszkańcy Strupic (dzisiejsza ul. Wiejska).
Jak widać z powyższego zestawienia, burze, deszcze, nawałnice, gradobicie i wyładowania atmosferyczne nie były i nie są rzadkością na naszym terenie i towarzyszyły tu ludziom od dawna. Trzeba pamiętać, że skutki tych gwałtownych zjawisk atmosferycznych były kiedyś dotkliwsze dla mieszkańców, bowiem większość domostw, przynajmniej na wsiach było drewnianych, krytych gontem lub strzechą, rzeki były nieuregulowane, a straż pożarna miała lichy sprzęt gaśniczy i ratunkowy, transportowany na wozach konnych.