Likier staniszowski gorzki podbił świat
W 1810 r. Christian Gottlieb Koerner założył w Stonsdorf (Staniszowie), niewielką wytwórnię likierów, która bazowała na miejscowych ziołach karkonoskich. Zakład produkował niewielkie ilości wyrobów alkoholowych. Podobnych wytwórni w regionie było wówczas znacznie więcej. Ale ten likier zyskał światową renomę.
- W drugiej połowie XIX wieku Koerner opracował recepturę nowego trunku, który nazwano "Echt Stonsdorfer Bitter" ("Prawdziwy Staniszowski Gorzki"). Był to przysłowiowy "strzał w dziesiątkę". Likier przypadł do gustu nie tylko miejscowym odbiorcom. Zrobił później prawdziwą furorę nie tylko na terenie Niemiec, ale także daleko poza ich granicami. W latach 80. XIX w. wytwórnia została wyróżniona tytułem "Dostawcy Dworu Cesarskiego", co przyczyniło się do większego zainteresowania tym lokalnym, karkonoskim napojem alkoholowym. Pozwoliło to na zwiększenie produkcji, a tym samym zysków zakładu. Pozyskane środki oraz zwiększające się zainteresowanie tym lokalnym produktem pozwoliły zarządowi na zbudowanie, na przełomie XIX i XX wieku, nowoczesnych zakładów w Cunnersdorfie (wieś Kunice, dziś część Jeleniej Góry). Budynki z halami produkcyjnymi zlokalizowano przy głównej drodze z Jeleniej Góry do Cieplic. Istnieją one do dzisiaj (przy ul. Wolności 150). Po 1945 r., mieściła się w nich siedziba Jeleniogórskiego Przedsiębiorstwa Budownictwa Mieszkaniowego – opowiada Stanisław Firszt, dyrektor Muzeum Przyrodniczego w Jeleniej Górze.
Zakład "W. Koerner & Co. Hirschberg – Cunnersdorf", produkował dziennie 10.000 litrów likieru. Wprowadzono wówczas zastrzeżony kształt butelki i etykiet, które nie zmieniły się do dzisiaj. Na górnej części etykiety, w ozdobnym medalionie, przedstawiony jest portret założyciela wytwórni Christiana Gottlieba Koernera, a poniżej wizerunek zakładów w Cunnersdorfie. Ozdobą budynku fabryki była rzeźba Egipcjanki, stojąca jeszcze do niedawna przy ul. Wolności. Przeniesiono ją ostatnio do parku przy Pałacu w Staniszowie, mimo że pałac ten nie ma nic wspólnego z wytwórnią likierów.
- Ostatnimi prezesami (właścicielami) zakładów przed 1945 r. byli bracia Sabrin. W 1945 r., przenieśli oni przedsiębiorstwo do Niemiec, a w 1947 r. (po oficjalnej utracie zakładu w Polsce) otworzyli tam Wytwórnię Likierów, p.n. "Sonnenberger Likörfabrik" w Norderstadt, niedaleko Magdeburga, którą później przekształcono - nawiązując do dawnej tradycji - w Zakłady W. Koernera. Głównym hitem przedsiębiorstwa był i jest do dzisiaj "Echt Stonsdorfer" ("Prawdziwy Staniszowski"). Likier ten o niezmienionej recepturze, jakości, smaku i renomie nadal jest produkowany. Po śmierci brata, w 1988 r., jedynym właścicielem zakładu został Herbert Sabrin (ur. w 1909 r. w Hirschberg/Jeleniej Górze) – mówi dyrektor.
Takich prawdziwych produktów lokalnych przed drugą wojną światową w naszym regionie było o wiele więcej, np. wyroby szklane z Huty "Józefina", ludowe malarstwo na szkle, ciasteczka cieplickie, wody mineralne, laski turystyczne z głową Rübezahla (Ducha Gór), drobne wyroby pamiątkarskie (drewniane) w stylu karkonoskim i wyroby z lnu. Po 1945 r. starano się nawiązywać do dawnej tradycji. Były to, np. wyroby szklane z Huty "Julia", woda mineralna "Marysieńka", laski turystyczne z głowami ptaków (pomysł Szkoły Rzemiosł Artystycznych), drobne wyroby pamiątkarskie (drewniane), nawiązujące do dawnych wzorów (postać Rübezahla - Liczyrzepy). Do tego doszły jeszcze kowarskie dywany, drewniane zabawki z "Zorki" i inne.
- Dzisiaj, z produktami regionalnymi, typowymi dla Królestwa Ducha Gór (Tak! Duch Gór jest nadal Władcą Karkonoszy), jest o wiele gorzej. Wyrobów szklanych o lokalnych wzorach nie ma. Wody mineralnej nie ma. Laski są, ale góralskie (ciupagi), do kompletu można jeszcze dokupić "miejscowe" góralskie kożuchy, wełniane góralskie swetry i skarpety, a na głowę góralski kapelusz z muszelkami i piórem oraz zjeść tutejszego "oscypka". Jest, co prawda, multum drobnych, drewnianych pamiątek, wśród których prym wiedzie w dalszym ciągu postać Ducha Gór, zwanego Liczyrzepą. Są to figurki rzeźbione wg tego samego wzoru, różniące się tylko wielkością. Wyrobów lniarskich z Mysłakowic już nie ma. Kowarskich dywanów już nie ma. Drewnianych zabawek z Cieplic już nie ma, a "Zorka" produkuje nie dla nas i zupełnie inne wyroby – wymienia Stanisław Firszt.
Tę lukę braku produktów regionalnych wypełnią może z czasem, tak jak wszędzie, wyroby chińskie, reprezentowane przez różne plastikowe, "karkonoskie potworki". Można już przecież kupić Matkę Boską, figurki Szopki Betlejemskiej Made in China. Z lokalną tradycją nie tylko w naszym regionie nie jest dobrze."Echt Stonsdorfer Bitter – Prawdziwy Staniszowski Gorzki - przetrwał mimo tego , że nie jest wytwarzany jak kiedyś z karkonoskich ziół (zielarstwo karkonoskie też nie istnieje) i nie w naszym regionie.