Czy garniec podlodowcowy w Jeleniej Górze był starożytnym grobem?

Mea

Kotlina Jeleniogórska i Karkonoszy słyną z interesujących osobliwości i ciekawostek terenowych, często zapomnianych, choć będących tak wyjątkowymi, że mogłyby być wielkimi atrakcjami turystycznymi w skali europejskiej.

Z całą pewnością należy do nich garniec podlodowcowy, znajdujący się nieopodal Krzyża Milenijnego w okolicy Zabobrza i w pobliżu budowanego obecnie centrum handlowo-rozrywkowego przy drodze do Dziwiszowa. Podobne garnce podlodowcowe znane są przede wszystkim z obszaru ostatniego zlodowacenia w Alpach i na Półwyspie Skandynawskim. W Polsce są wielką rzadkością.

- Nasz jeleniogórski garniec znajduje się tuż poniżej górnej krawędzi stoku jednego ze wzgórz, między potokiem Jeleniak, a potokiem Złotucha, na wysokości 385 m n.p.m. Stok o ok. 20 m wysokości, na którym leży, opada stromo ku płaskiemu dnu doliny Jeleniaka. Jest zagłębieniem w skale o kształcie walca, o wysokości ścian od 190 do 125 cm. Jego średnica wynosi 170 cm. Ma płaskie dno, lekko wklęsłe ku środkowi, a na środku znajduje się stożkowate zagłębienie o średnicy 20 cm i głębokości 8 cm. Na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie sztucznego, wykutego przez człowieka tworu np. cysterny, zbiornika lub miejsca o specjalnym przeznaczeniu – mówi Stanisław Firszt, dyrektor Muzeum Przyrodniczego.

Obiekt ten został odkryty przypadkowo wiosną 1821 r. przez uczniów szkoły w Strupicach, (dzisiejsze Zabobrze przy ul. Wiejskiej) podczas wycieczki ze swoim nauczycielem Scholzem. Jakiś czas później odkrywcy wrócili tu i przeprowadzili badania. Wydobyli zawartość garnca, a wyniki zostały opublikowane przez F.K. Moscha w Görlitz, w niewielkiej książce w 1855 r.

Mosch przyjechał nawet do Strupic, by zobaczyć to znalezisko. Opisał je w taki sposób: „Pośrodku dosyć duży głaz, a pod nim pokruszone czerwono-żółte skorupy urny. Przy tym leżały kości, węgiel drzewny i popiół.” Nie wiadomo na jakiej podstawie stwierdzono, że znalezione fragmenty naczyń pochodziły z urny. Być może zasugerowano się popiołem i węglem drzewnym obok. Kości zidentyfikowano jako końskie.

- W czasach Cesarstwa Niemieckiego dochodzono, jaka mogła być funkcja tego obiektu. (Potrzebne były związki z Germanami i informacje o nich). Zaczęto uznawać, że zagłębienie w skale było miejscem kultu, lub grobem Wandalów, jednego z plemion germańskich, które zamieszkiwało na Śląsku od III w. p.n.e. do IV w . n.e. Wandalowie wyparci przez Hunów ruszyli na Zachód (okres wędrówek ludów). Przeszli przez całą Europę. Z Półwyspu Pirenejskiego dostali się do Północnej Afryki, gdzie założyli swoje państwo. Stąd przez Sycylię uderzyli na Półwysep Apeniński, a w 455 r. zdobyli i złupili Rzym (stąd „wandalizm”). To plemię germańskie nie ma nic wspólnego ze współczesnymi Niemcami. Powstałe w 1880 r. Riesengebirgsverein, czyli Towarzystwo Karkonoskie w Jeleniej Górze, oprócz wyznaczania szlaków turystycznych, zajmowało się historią. Dlatego członkowie Towarzystwa przyjechali do Strupic w 1891 r., by zapoznać się na miejscu ze znaleziskiem. Nauczyciel, który odkrył grób już nie żył. Rozmawiali jednak z jego synem i dowiedzieli się, że odkrycia znalezione w zagłębieniu 70 lat temu, znajdują się w szkole. Okazało się jednak, że zachowały się jedynie kości konia, na podstawie których nie można datować znaleziska – mówi dyrektor.

Zagłębieniem w skale zainteresowali się też geolodzy. Stwierdzili, że jest to garniec podlodowcowy. W literaturze niemieckiej obiekt występował jako Grób Wandalski i garniec podlodowcowy. Po II wojnie światowej, ze zrozumiałych względów, Grób Wandalski został zapomniany. Jedyną osobą, która przypominała o nim był Tadeusz Steć, znany przewodnik sudecki. Dopiero po wielu latach garncem zainteresowali się polscy specjaliści. W 1992 r. ówczesny dyrektor Muzeum Przyrodniczego Andrzej Paczos, z wykształcenia geomorfolog, zainicjował badania tego miejsca wraz z archeologami z ówczesnego Muzeum Okręgowego (dziś Muzeum Karkonoskie).

- W 1993 r. razem z Robertem Rzeszowskim i Andrzejem Paczosem dokonaliśmy dokładnej penetracji tego obiektu. Wyczyściliśmy jego wnętrze z różnych odpadków. Wykonaliśmy dokumentację rysunkową i fotograficzną. Niestety ani szkoły, ani kości konia w Strupicach już nie istniały. Została potwierdzona hipoteza, że jest to naturalna forma - garniec podlodowcowy, który mógł powstać w czasie zlodowacenia Odry, kiedy lądolód skandynawski dotarł do Kotliny Jeleniogórskiem po raz ostatni, czyli ok. 260 tys. do 300 tys. lat temu.

Głaz, który znaleźli w obiekcie uczniowie ze Strupic, będącym twardszym od podłoża, obracał się pod wpływem topniejącego lodu i zamarzającej wody, dzięki czemu wywiercił w skale dziurę - garniec. Nie można całkiem wykluczyć, że na garniec natknęli się Wandalowie, którzy zamieszkiwali przed wiekami te tereny, a konkretnie jedno z ich plemion - Silingowie. Mogli złożyć więc w garncu prochy w glinianej urnie jednego z kompanów wraz z kośćmi konia lub wykorzystać go jako np. miejsce składania ofiar. Tego już nigdy się nie dowiemy, bowiem artefakty znalezione w garncu 192 lata temu dawno zaginęły – podkreśla Stanisław Firszt.

Nie zmienia to faktu, że garniec podlodowcowy jest sam w sobie obiektem wyjątkowym, godnym zainteresowania i ochrony. Czy był kiedyś wtórnie wykorzystywany nie jesteśmy w stanie dziś stwierdzić tego jednoznacznie. Faktem jest, że kilka lat temu w okolicznych wzgórzach, w niewielkiej odległości od opisywanego obiektu, znaleziono rzymską monetę.

Czytaj również

Najnowsze artykuły

Wykonanie serwisu: ABENGO