Mauzoleum w ruinie

Stanisław Firszt

Jeden z najwybitniejszych dowódców pruskich doby wojen z Napoleonem, Hans Ernst von Zieten dokonał żywota w Cieplicach i tam też został pochowany. W miejscu jego pochówku urządzono z czasem coś w rodzaju otwartego mauzoleum, które jest teraz w ruinie...

Ten pruski bohater urodził się w Dechtow w Brandenburgii. Jego rodzicami byli Ernst Dietrich Zieten i Charlotta Sophia Margareta von Moeller (rodzina Zietenów nie miała nic wspólnego ze sławnym Zietenem, dowódcą wojskowym i kawalerzystą, z XVIII w. ). Ernst Dietrich wybrał dla swojego syna, który urodził się 5 marca 1770 roku, karierę wojskową. Młody Ernst Karl Zieten w 1789 roku otrzymał licencję oficerską i mianowany został podporucznikiem. Dowodzone przez niego oddziały kawalerii brały udział w kolejnych dwóch ostatnich zaborach Rzeczpospolitej 1793 i 1795 roku.

W 1797 roku Zieten ożenił się z Josephiną hrabiną von Berlo-Suys (1776-1814). Z tego związku urodziło się troje dzieci, jedna córka i dwóch synów. Córka Hansa Ernsta Zietena Josephina Klementyna, urodziła się w 1799 roku, kiedy jej ojciec został asystentem inspektora kawalerii pruskiej armii generała Kalckrentha. W 1800 roku Zieten otrzymał awans na majora. W 1802 roku urodził się mu syn Leopold Karl (1802-1870) późniejszy starosta powiatu wałbrzyskiego, a rok później drugi - Adam Hans (1803-1849), zawodowy wojskowy w oddziałach kirasjerów.

Kariera wojskowa Hansa Zietena przypadła na lata wojen z Napoleonem. Dotkliwie odczuł on porażki pod Jeną i Auerstedt w 1806 roku. Brał udział w walkach 1809 roku, jako dowódca korpusu kawalerii, już w stopniu pułkownika. Po odwrocie Napoleona spod Moskwy, Zieten brał udział w walkach na Śląsku. W marcu 1813 roku pod dowództwem Blüchere, dowodził Górnośląską Kawalerią jako generał. Dowodzone przez niego oddziały gromiły wojska francuskie pod Chojnowem i Legnicą. Za bohaterstwo i wspaniałe dowodzenie został odznaczony Krzyżem Żelaznym pierwszej klasy.

W 1814 roku walczył na zachodzie Europy. Brał udział w rozgromieniu wojsk Napoleona, który uciekł z Elby, gdzie był internowany. W dniu 16 czerwca 1815 roku Zieten zwyciężył Francuzów pod Ligany, a 18 czerwca skutecznie wsparł wojska brytyjskie pod dowództwem Wellingtona pod Waterloo. I to właśnie przesądziło o ostatecznej klęsce cesarza Francuzów. Być może to wtedy w ręce Zietena wpadła osobista strzelba myśliwska Napoleona, zabrana po bitwie z powozu cesarza (dzisiaj broń ta znajduje się w Muzeum Narodowym we Wrocławiu, gdzie trafiła ze zbiorów Schaffgotschów z Cieplic).

Zieten 1 lipca 1815 roku rozgromił resztki armii francuskiej pod wsią Issy, prawie pod murami Paryża. Za ten czyn przypadł mu zaszczyt, jako pierwszemu dowódcy sprzymierzonych, wkroczenia wraz ze swoimi oddziałami do stolicy Francji. Za wieloletnie zasługi wojenne, król pruski Fryderyk Wilhelm III, 30 września 1817 roku, nadał Zietenowi tytuł hrabiego. W ten sposób stał się on równy najznaczniejszym osobistościom Królestwa Pruskiego. W 1819 roku, hrabia Zieten został dowódcą VI Śląskiego Korpusu Kawalerii.

Zieten - generał, bohater wojenny, 5 maja 1821 roku wydał swoją 22-letnią córkę Josephinę Klementynę (1799-1862) za syna hrabiego Leopolda Gotarda Schaffgotscha, pana fideikomisu Chojnik. Młody, 27 letni Leopold Christian Gotard Schaffgotsch (1793-1864) rok wcześniej dostał od ojca dobra w Maciejowej i to tam zapewne zamieszkała młoda para. Być może podczas ślubu hrabia Zieten podarował strzelbę Napoleona albo młodej parze, albo sześćdziesięcioletniemu swatowi Leopoldowi Gotardowi, a najprawdopodobniej do zbiorów Schaffgotschów broń ta trafiła dopiero po śmierci Zietena.

Zieten i jego synowie bardzo chętnie i często odwiedzali Józefinę Klementynę w Cieplicach. Młodzi Zietenowie mieli okazję bliżej poznać córki hrabiego Leopolda Gotarda Schaffgotscha. W czasie jednej z takich wizyt Leopold Karl Zieten zwrócił uwagę na Marię Ernestynę Jadwigę Schaffgotsch (1805-1846), szwagierkę jego siostry. Młodzi przypadli sobie do gustu i 15 listopada 1829 roku odbył się ślub starszego syna Zietena i młodszej córki Schaffgotscha. W ten sposób Hrabia Hans Ernst Zieten był już podwójnie związany z rodziną Schaffgotschów.

W latach 30. XIX wieku generał Zieten pełnił różne ważne funkcje dowódcze w armii pruskiej. W tym czasie otrzymał wiele nagród, odznaczeń i wyróżnień.

Tymczasem w 1834 roku zmarł Leopold Gotard Schaffgotsch, a jego syn, zięć Zietena został panem fideikomisu Chojnik. Już dwa lata wcześniej, ze względu na chorobę ojca młodzi Schaffgotschowie Leopold Christian i Josephina Klementyna przenieśli się do pałacu w Cieplicach, a swój w Maciejowej przekazali młodszemu Schaffgotschowi Emanuelowi.

W dniu 5 marca 1838 roku, hrabia Zieten został w końcu dziadkiem. Jego synowa, Ernestyna Jadwiga z d. Schaffgotsch urodziła córkę, której nadano imiona po jej wielkich przodkach i kuzynach, tj. : Maria (po matce), Johanna (po pradziadku), Nepomucena (po dziadku), Leopoldina (po ojcu), Josephina (po ciotce) i Hedwiga, tj. Jadwiga (po prababce św. Jadwidze).

We wrześniu 1839 roku, 69. letni hrabia Hans Karl Zieten zakończył służbę wojskową i został mianowany marszałkiem polnym. Chcąc osiąść blisko córki, w miejscu gdzie mógłby podleczyć stargane zdrowie wieloletnią służbą wojskową, zakupił w Cieplicach dawny pałacyk, zbudowany w 1734 roku dla kupca Gottfrieda Römischa (dzisiejszy „Stoczniowiec”), do którego po remoncie wprowadził się.

W tym czasie jego zięć hrabia Leopold Christian Schaffgotsch, w 1842 roku rozpoczął budowę huty szkła w Szklarskiej Porębie, którą zlecił Franzowi Pohlowi. Hutę tą podarował i zadedykował swojej ukochanej żonie Józefinie, dlatego była to zawsze „Huta Józefiny” (nie „Huta Józefina” !). Kiedy we wrześniu 1846 roku, do huty przybył król pruski Fryderyk Wilhelm IV wraz z żoną i dworem, monarcha najpierw udał się do Cieplic i pierwsze kroki skierował do pałacu Zietena, aby oddać hołd i pokłonić się bohaterowi narodowemu. Schorowany marszałek zmarł dwa lata później, 3 maja 1848 roku. Został pochowany w dużej odległości od centrum Cieplic, obok dzisiejszego Osiedla Orle.

W miejscu jego pochówku urządzono z czasem coś w rodzaju otwartego mauzoleum. Na nieco podwyższonym terenie o zarysie kwadratu o wymiarach ok. 10 x 10 m, otoczonym niewysokim murem z bloków piaskowca (ok. 0,5m wysokości) zbudowano grobowiec przykryty płytami z piaskowca. Teren otoczono żeliwnym ozdobnym ogrodzeniem, a nad całą budowlą ustawiono prawdopodobnie krzyż. Miejsce to niestety zostało oddzielone od terenów położonych wzdłuż drogi z Cieplic do Sobieszowa w 1891 roku nasypem kolejowym, w czasie kiedy budowano linię kolejową z Jeleniej Góry do Piechowic.

Po śmierci Sigismuda Wilhelma Lorenza von Schlichtinga (3.10.1829 – 22.10.1909), jednego z najwybitniejszych generałów pruskich, światowej sławy teoretyka wojny, uczestnika walk w czasie powstania poznańskiego w 1847 roku, bitew w wojnie z Austrią w 1866 roku, m.in. pod Hradec Kralove, oraz walk podczas oblężenia Paryża w latach 1870/1871, związanego rodzinnie z Zietenami (w 1860 roku ożenił się on z Marią Johanną Nepomuceną Leopoldiną Josephiną Hedwigą Zieten córką Leopolda Karla Zietena i wnuczką Hansa Ernsta Karla Zietena). Po zakończonej służbie zamieszkał Wilhelm Lorenz Schlichting w Herischdorf (Malinnik), gdzie zmarł 22 października 1909 roku. Pochowano go przy marszałku Zietenie.
Tam też obok męża i dziadka została pochowana Maria Johanna Nepomucena Leopoldina Josephina Hedwig Schlichting z d. Zieten, która zmarła 2 lipca 1923 roku.

Pomnik tych dwóch wybitnych pruskich dowódców, otoczony niewielkim parkiem, był miejscem odwiedzin okolicznych mieszkańców do czasów drugiej wojny światowej. Mauzoleum stało jeszcze, choć bardzo zaniedbane do lat 50. XX wieku. Później „zajęli się nim” złomiarze i „poszukiwacze” grobowych skarbów (hieny cmentarne). W parku i jego okolicach pojawiły się pracownicze ogródki działkowe. Dzisiaj resztki mauzoleum znajdujące się pod pięknymi rozłożystymi drzewami, nieopodal żelaznego mostu kolejowego, stało się ulubionym lokum („klubem” pod chmurką) amatorów mocnych trunków. Tu na grobach wybitnych, choć nie naszych rodaków, na urządzonych ad hoc siedziskach, przy szumie fal rzeki Kamiennej, delektują się napitkami z pobliskich sklepów i prowadzą ożywione dyskusje o życiu. Z pewnością ci „klubowicze” nie dbają o to, że swoimi tyłkami przygniatają kości ludzi, którzy mieli kiedyś wielki wpływ na historię Europy. Jako „zwycięzcom” to im się należy, bo to oni są dzisiaj górą i cóż obchodzą ich szczątki jakichś „szwabów” (na tablicy nagrobkowej Schlichtinga jakiś „zręczny kamieniarz” z dużym trudem wykuł nieporęcznie swastykę, choć generał nie miał nic wspólnego z niemieckim kapralem austriackiego pochodzenia i jego ideologią).

Ruiny mauzoleum to jedno z najbardziej wstydliwych miejsc w naszym mieście. Od lat mówi się, że już już będzie ono uporządkowane i odbudowane (ostatnio dużo było o tej sprawie w 2014 roku). Ale to tylko mit. Czekamy zapewne, aż czas i miejscowi zrobią swoje, choć można zauważyć, że do miejsca tego docierają też nieliczni jeleniogórzanie umiejący uszanować to miejsce wiecznego spoczynku, o czym świadczą pozostawione tam lampki.

We wspominanym 2014 roku, Fundacja Memento i jej Prezes Justyna Sasin-Spyrka, miała nadzieję, że przy pomocy służb konserwatorskich (na co miała zapewnienie) i Miasta Jelenia Góra uda się rozwiązać ten kłopotliwy problem. Nic z tego nie wyszło, a proces niszczenia obiektu przez działania miejscowych „klubowiczów” postępuje.

Są dwa proste rozwiązania: albo uporządkować to mauzoleum, ale będzie ono trudne do upilnowania i utrzymania, albo przenieść stamtąd ludzkie szczątki i epitafia w inne bardziej godne miejsce, np. przy kościele ewangelickim w Cieplicach, lub na jeden z jeleniogórskich cmentarzy. Domagamy się uszanowania naszych grobów na świecie, a my co sami robimy?

Czytaj również

Najnowsze artykuły

Wykonanie serwisu: ABENGO